Jak pewnie niektórzy zauważyli, w piątek nie pojawiliśmy się na blogu.
A dlaczego?
Dlatego, że wykorzystywaliśmy ostatni dzień pogody i poniosło nas w świat.
A dokładniej, Filip z Leosiem odwiedzali Jasia.
Wszystkie dzieci są z maja i poznałam ich mamy na forum dla mam właśnie majowych dzieciaczków.
Dość długo rozmawiamy ze sobą w internecie, dodatkowo Fifi z Leosiem chodzą razem na basen więc postanowiłyśmy z jego mamą, wybrać się do mamy Jasia do Sandomierza.
Dla mnie osobiście było to zupełnie nowe doświadczenie. Oczywiście jeździmy z Filipem wszędzie, ale zawsze jesteśmy z Tatą Filipa razem. Tata Filipa nosi, pokonuje przeszkody, interweniuje w trudnych sytuacjach, jest zawsze moją deską ratunkową, jak coś się dzieje.
A tym razem miałam sobie poradzić sama i przyznam się, że miałam lekkiego stracha.
Zawsze uważałam, że takie wycieczki są lepsze własnym transportem, gdzie zawsze można odwrócić się na pięcie i wrócić do domu. No, ale co zrobić, jak M. ostatnio ciągle w rozjazdach i wiecznie muszę się pod niego dopasowywać. Nawet dawno obiecywany fryzjer jest odkładany wciąż i wciąż, a kłaki co raz dłuższe.
Ale w końcu siadłam i pomyślałam: "dam radę" i pojechałyśmy.
Przekonały mnie też koleżanki, bo przecież każda jedzie na tym samym wózku, każda ma małe dziecko, które nie zawsze jest obliczalne.
Nie obyło się bez problemów, bo już po przejechaniu 1/3 drogi, dzieci powłączały nam syreny i byłam zmuszona wcisnąć się między dwa foteliki na tylne siedzenie, ale potem już dzieci posnęły i dojechałyśmy w szczęściu i zdrowiu do miejsca przeznaczenia.
Co tu dużo na ten temat pisać. Z dziewczynami gadało się, jakbyśmy się znały wieki. I poniekąd tak jest, bo na forum przecież rozmawiamy o wszystkim. To im jako pierwszym wypłakuję się po nieprzespanych nocach, ich się radzę, jak nie mam pojęcia co począć z problemem, no i im się chwalę filipimi sukcesami.
A dzieci?
Filip zachwycony. On uwielbia takie atrakcje i towarzystwo innych dzieci. A Leoś i Jaś są po prostu boscy. Napatrzyłam się na takie stadko i smutno mi się zrobiło, że w rodzinie nie mamy więcej dzieci w podobnym wieku. Fifi miałby się z kim bawić. A tak zostają nam nieliczne spotkania ze znajomymi.
Ogromną frajdę sprawiły Filipowi też zabawki. Wreszcie dorwał coś innego niż ma w domu.
Nie obeszło się również bez obejrzenia miejsc, które ojciec Mateusz przemierza na swoim rowerku.
Sandomierska staróweczka jest malutka, ale można się w niej zakochać.
Żałuję, że tak późno się zebrałyśmy na ten spacerek i nie pozwiedzałyśmy więcej, ale będzie powód, żeby tam wrócić w niedługiej przyszłości.
Miałam obawy czy sobie poradzę z nowym wózkiem na sandomierskim bruku, ale jak nie ma się pod bokiem pomocy, to wcale nie jest to takie trudne;)
Małżonek dołączył do nas w połowie spaceru, bo przecież nie mógł sobie odpuścić takiej okazji i przyjechać po mnie. Ale to dobrze, bo w drodze powrotnej Fifi zapewnił nam atrakcje.
Nie, żeby od razu był dramat, ale raczej lepiej było, że siedziałam z nim z tyłu.
Na sam początek zgłodniał i trzeba było karmić go bananami całą drogę, potem zaczął marudzić, że nie chce siedzieć w foteliku, a na koniec z tego wszystkiego nawalił w pieluchę;)
Mieliśmy się w połowie drogi zatrzymać u mojego taty, ale nie odbierał telefonu, a ja nienawidzę niezapowiedzianych odwiedzin więc pognaliśmy prosto do domu, gdzie czekała na Filipka kolacja, kąpiel i spanie. I trzeba przyznać, że po takich atrakcjach Fi spał, jak "prawie" zabity.
Reszta weekendu, mimo złej pogody też upłynęła nam pozytywnie i aktywnie. W szczególności dla Filipa.
Zobaczymy co przyniesie tydzień, który już nie będzie tak pełen wrażeń. Czy Fifi da mi żyć, bo przecież ta mała weszka nie wysiedzi nawet chwili w spokoju.
Oby wiosna szybko wróciła, bo wszyscy oszalejemy w tym domu.
A Wam dziewczyny, jak to czytacie, dziękuję za spotkanie. Dało mi mega kopa, bo ostatnio zaczynałam łapać delikatnego dołka.
A do tego, wydaje mi się, że kopa dostał też Filip.
Zaczął mi ładniej spać, jest radosny, gada do siebie, a do tego z dnia na dzień nauczył się sam wstawać.
Ciężko się oprzeć wrażeniu, że jest to wynikiem piątkowego spotkania.
Dziękuję Wam bardzo.
No i oczywiście chłopaczkom;)
wlasnie mi wcielo koment... My równiez dziekujemy za mile towarzystwo i polecamy sie na przyszlosc...wpadajcie kiedy chcecie...Jas tez na tym skorzystal..stal sie bardziej gadatliwy i jakby pewniejszy siebie...buziaki dla was..
OdpowiedzUsuńŻebyś potem nie żałowała tych zaprosin;)
UsuńTakie spotkania zawsze są super :-)
OdpowiedzUsuńW Sandomierzu raz byłam i bardzo mi się podobał. Mam nadzieję, że jeszcze go odwiedzę. Tym razem już z rodzinką :-)
zatem zapraszam :-)
UsuńFilipek słodziak w tym wózku! Zazdroszczę Wam tego spania w samochodzie -dobre i trochę. Mój maluszek śpi tylko w wózku na spacerze i to też nie zawsze.:)
OdpowiedzUsuńFilip właśnie w wózku rzadko śpi;) Tutaj się udało, bo się z chłopakami wyszalał;)
UsuńOby więcej było takich, jak mamie tak i maluszkowi potrzebne towarzystwo :)
OdpowiedzUsuńPotrzebne i to bardzo;)
Usuńmamy identyczny stolik :)
OdpowiedzUsuńZuch mama. Ja od samego początku dużo podróżuje z synem bez męża i wiem jaki stres cię dopadł. Zawsze tylko modlę się aby dzidzia się nie obudziła :D
OdpowiedzUsuńKilka głębokich wdechów i dalej wszystko poszło gładko;)
UsuńWycieczka wyszła wam na dobre :) towarzystwo dobre na wszystko!
OdpowiedzUsuńto fajnie, że spotkanie spowodowało tyle pozytywnych następstw :)
OdpowiedzUsuńDobrze nam wszystkim zrobiło;)
UsuńNoo to teraz level drugi - wycieczka nad morze :D
OdpowiedzUsuńStanę na głowię i przyjadę nad to morze;) Może nie teraz, ale w lecie się postaram;)
UsuńSuper, że się trochę doładowałaś pozytywną energią :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wystarczy mi jej na długo;)
Usuńzazdroszczę takich fajnych kolezanek! fajnie, ze ruszyłas sie z domu, wyszlas do ludzi, a mlodemu jak widac, tez sie bardzo podobalo! i tak trzymac;) dobrze miec blisko siebie przyjazne duszyczki.
OdpowiedzUsuńtez u nas w rodzinie malo dzieci, niestety...
Faktycznie są fajne;)
UsuńJEj... też bym na wycieczkę się udała... A tu ani pogody ( jak na dziś dzień ) ani transportu i chęci też nie bardzo... Ps. Nie wybieracie się może na spotkanie piątkowe do Victorii? ;>
OdpowiedzUsuńMyślałam czy by się nie wybrać, ale byłam na jesieni i się rozmyśliłam;) Ale jeszcze pomyślę;)
Usuńale słoneczko widzę ładne. Fajna wycieczka
OdpowiedzUsuńPogoda była śliczna, aż się nie chciało wierzyć, że w sobotę ma się popsuć pogoda;)
UsuńSuper! Kurczę uwielbiam takie wycieczki ;) Mam nadzieję, że i my się kiedyś na taką wybierzemy ;)
OdpowiedzUsuńWybierzcie się, bo warto;)
UsuńChciałabym kiedyś zwiedzić Sandomierz, nigdy tam jeszcze nie byłam. ;)
OdpowiedzUsuńJa byłam pierwszy raz. Wiele razy przejeżdżałam, ale nie zatrzymałam się pozwiedzać;)
Usuńwieki nie byłam w Sandomierzu :-))
OdpowiedzUsuńwycieczki są super!!
A z dzieckiem wycieczki są jeszcze fajniejsze;)
Usuńsuper wypad :) Sandomierz piękny, byłam kilka razy. No i wiadomo, że zabawki u kogoś najlepsze są :)
OdpowiedzUsuńOj tak;) Ile razy myślałam, że kupię Filipowi taką samą, bo u znajomych mu się podobała;) Ale w domu to już nie to samo;)
UsuńFajnie, że można rozwijać znajomości internetowe w realu :) A Sandomierz piękny :)
OdpowiedzUsuńJa się bardzo cieszę, że poznałam dziewczyny też osobiście;)
UsuńSandomierz cudne miejsce :)
OdpowiedzUsuńByliśmy tam z Synkiem i było super:)