poniedziałek, 28 lipca 2014

Chyba czas na zmiany... o tym, jak Matka źle się poczuła i poszła po rozum do głowy...

Wszystko wskazuje na to, że ktoś tam na górze chciał dać mi porządną nauczkę, przestraszyć i wymusić na mnie zmiany w sposobie postępowania.
Weekend minął, coś się tam działo, były imieniny teściowej, było basenowanie Filipa, a ja tak naprawdę byłam gdzieś zboku. Praktycznie cały weekend przeleżałam na kanapie albo w domu, albo właśnie u teściów. Nie byłam w stanie ruszyć się z miejsca. 
Patrząc z perspektywy czasu, to już od tygodnia czułam się troszkę gorzej niż zazwyczaj. W sumie nic wielkiego mi nie dolegało oprócz strasznego zmęczenia i braku apetytu. I tak z dnia na dzień tłumaczyłam to sobie ciążą i pogodą aż w końcu w sobotę obudziłam się z bólem brzucha. Niby nic wielkiego, zwykła kolka, jak przy niestrawności, ale do tego doszły zawroty głowy i nogi jak z waty. No ale przecież była sobota rano, początek weekendu, do tego imieniny teściowej i mojej mamy, impreza niespodziankowa z okazji urodzin ciotki męża, wszystko na raz więc odpuścić nie można. Zebrałam się i wyruszyliśmy na zakupy i na cmentarz. Resztki rozsądku podpowiedziały mi, że w taki upał wycieczka na piechotę może być męcząca i wymogłam na mężu podwiezienie pod galerię. Udało nam się tylko odwiedzić perfumerię, zakupiliśmy teściowej prezent i nie zdążyłam już dojść do wyjście. W windzie dopadły mnie zawroty głowy, duszności i najzwyczajniej w świecie osunęłam się na ziemię. Troszeczkę mi zajęło dojście do siebie, ale do samochodu się dowlokłam. Auto stało prawie przy samej bramie cmentarza, ale do mamy na grób już nie dałam rady poczłapać. Dotarłam do domu i dopiero zaczęła się męka. Bóle brzucha, wymioty, zawroty głowy i tak w kółko. Do tego Filip wiecznie chcący do mamy. Nikomu nie życzę takich przeżyć.
Po prawie trzech godzinach leżenia doszliśmy do wniosku, że jednak wybierzemy się do teściów. Tam impreza miała być troszkę później, to ja sobie jeszcze w spokoju poleżę, a Filip pobiega po ogrodzie. No i tak zrobiliśmy, resztę dnia spędziłam leżąc dalej, ale na kanapie u rodziców męża. Szczerze powiedziawszy, nie przypuszczałam, że aż tak się tym przejmą, dawno nikt się tak mną nie zajął. Mimo, że nie wypoczęłam i lepiej wcale nie było, to nie musiałam nic robić i wszystko miałam podane pod nos. Obyło się nawet bez zwyczajowych złośliwości. 
W niedzielę było już troszkę lepiej. Przynajmniej nie męczyły mnie skurcze brzucha. Pozostały mdłości, osłabienie i zawroty głowy. Nie mogłam sobie jednak odpuścić cmentarza. Ostatnio coraz bardziej brakuje mi mamy więc czułabym się bardzo źle, gdybym nie zaniosła jej kwiatów z okazji imienin. A potem już uśmiechnięta choć strasznie zmęczona kazałam się zawieźć na wypoczynek do teściów. Fifiś się wyszalał, wyhasał i wytaplał w basenie, a ja się najadłam za wszystkie czasy.
A dziś?
Dziś energii nadal jeszcze troszkę brak, pogoda nie pomaga, Fifi też troszkę marudzi, ale jest super w porównaniu z tym co przeszłam przez weekend. 
I tak leżąc i dochodząc do siebie, zdałam sobie sprawę z tego, że tak dalej być nie może. Co mną kierowało, że kosztem swojego zdrowia i samopoczucia chciałam wszystkim udowodnić, że jestem we wszystkim najlepsza, że ze wszystkim znakomicie sobie daję radę? Dlaczego nie dojadałam i nie dosypiałam, żeby wszystko było na czas, żeby było idealnie, żeby męża nie obarczać domowymi obowiązkami? Dom, Filip, praca, zakupy, przyjemności, wszystko z uśmiechem na ustach, bez cienia zmęczenia, bez narzekania. Do tego teraz ciąża, która nie przechodzi tak leciutko jak z Filipem. Wszystko sama, bez niczyjej pomocy. To się musi skończyć.
Jak decydowaliśmy się na drugie dziecko, zdawaliśmy sobie sprawę, że na pomoc z zewnątrz nie możemy liczyć, ale przecież nas jest dwoje więc chyba można troszkę lepiej podzielić obowiązki. Dlaczego zawsze to ja mam stawać na głowie, żeby wszystko grało jak w zegarku. A tutaj zaniemogłam na jeden dzień i jak w końcu wstałam i zobaczyłam swoje mieszkanie, to osłabłam na nowo. No bo przecież oczywistym jest, że jak ja leżę, to wszystkie prace domowe są odwołane. Przecież jak nie pokażę palcem, to małżonek się nie domyśli. Tyle czasu miałam nadzieję na jakąś zmianę w tej kwestii, ale teraz widzę, że jak nie będę wymagała, to sama wszystko będę musiała robić. Ale jak wymagam, to jestem brana za zołzę i mamy ślepy zaułek. Ale co zrobić, jak mój organizm domaga się odrobiny szacunku? Chyba jednak mąż będzie musiał się nauczyć, że żona też jest zwykłym człowiekiem, a i matka polka potrzebuje odpoczynku.
Jeszcze nie wiem jak, ale najwyższy czas na zmiany. Już nie raz zapowiadałam, że tak dalej być nie może, że potrzebuję odciążenia, ale działało przez chwilkę, a potem przestawałam zwracać na niektóre rzeczy uwagi i wszystko wracało do normy. Teraz jednak dostałam porządną nauczkę. Zaczęłam sobie wyobrażać, co by było, gdybym tak osłabła sama na spacerze z Filipem, albo w domu i uderzyła w coś głową.
Życzcie mi powodzenia w wytrwaniu w postanowieniach, bo przecież, jak raz nie będzie deseru, a pranie powiesi za mnie małżonek, to świat się chyba nie zawali.

23 komentarze:

  1. Brawo Mama!!! Tak trzymac!~Moge wiedziec jaka roznica wieku bedzie miedzy rodzenstwem? Zdrowka i sily!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję;) Między dziećmi będzie ok 20 miesięcy różnicy.

      Usuń
  2. Ojej. :-( teraz takie upały. Dużo pij i wypoczywaj! A mężowi zrób listę robót! Zdrówka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję;) Mężowi staram się robić zawsze listę, ale czasem zapisywanie czy zwracanie uwagi na rzeczy oczywiste bywa męczące.

      Usuń
  3. Odpoczywaj i rusz małżowego..w końcu jesteś w stanie błogosławionym i odpoczynek to podstawa...kiedy jak nie teraz masz odpoczywać..???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przetłumaczyć to mojemu małżonkowi, to jest dopiero wyzwanie...

      Usuń
  4. Odpocznij sobie porządnie bo takie zawroty głowy nie są miłe, u mnie były spowodowane anemią... I rusz małżonka, w końcu kobieta jest szyją tej głowy domu, trzeba nią pokierować i to porządnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja robiłam badania i niby wszystko jest w porządku, ale jednak jakieś osłabienie się przypałętało

      Usuń
  5. Trzymam kciuki, nnie ma żartow jes taka pogoda ze musisz sie oszczedzac. od czegos jest Tata tez sie dziecmi moze zajac- no bo odciazenie Ciebie to jakbby sie Maluszkiem zajal ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tata ja na razie zajmuje się jedynie Filipem, istnienie drugiego zauważy pewnie dopiero po porodzie;) Tak było z Fifim;)

      Usuń
  6. Niestety przy tak małym dziecku bywa intensywnie, a później jest jeszcze ciężej... więc wiem że czasem nie da rady się oszczędzać...smutne ale prawdziwe jeśli mamy niewielką pomoc z zewnątrz, a mąż pracuje. życzę zdrówka i dużo sił

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Decyzja o tak małej różnicy wieku była świadoma więc będę musiała sobie dawać radę, ale faktycznie bywa ciężko.

      Usuń
  7. odpoczywaj koniecznie, kochana. dzidziuś najważniejszy :) niech rozwija się zdrowo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Będę się powtarzać za dziewczynami, ale pomimo to napiszę, że musisz wypoczywać i siebie szanować. Wiem, jak trudno jest zagonić męża do roboty, bo przerabiam to u siebie. Jednak pomyśl o maleństwie i o sobie. Życzę dużo zdrowia, siły, wytrwałośći i byś nie patrzyła na bałagan, jak na problem, ale może wyzwanie dla męża!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę musiała w ten sposób przedstawić ten problem mężowi, może to podziała jak kopniak w zadek;)

      Usuń
  9. Kopas w tyłek Kochana!!! Pamiętam jak mnie oświeciło - byłam baaaardzo zdziwiona ale postanowiłam, że nie robię juuż wszystkiego, że bohaterstwo w dzisiejszych czasach to pieśń przeszłości i zeszłam na ziemię. Odpoczywaj ile się da, śpij jeśli Fifi pozwoli, część obowiązków niech przejmie Mąż. Tyle. Teraz Ty i Maleństwo jesteście najważniejsi. Kropka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie zamierzam zrobić!!! Dzięki za dobre słowo;)

      Usuń
  10. Trzymam kciuki za reformację. Chłop ma dwie ręce to niech ich używa. Nie jesteś robotem! Upały i ciąża to nie jest dobre połączenie (wiem z doświadczenia, okropienstwo!) więc masz prawo wymagać pomocy i odpoczynku! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj! No cóż musisz sobie dużo rzeczy odpuścić, nie musisz być perfekcyjną panią domu, matką, żoną i kochanką. Jesteś w ciąży i staraj się jak najwięcej odpoczywać. Nie wiem czy dasz radę z mężem się dogadać, bo w tej kwestii mężczyźni to kompletnie inny gatunek, ale życzę Ci tego! Pamiętaj, że brudna podłoga nie świadczy o Twojej miłości do rodziny, lub jej braku. Jesteś w ciąży, jesteś mamą i masz prawo mieć brudną podłogę :)
    Wracaj do zdrowia! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mężem bywa ciężko. Raz za coś się zabiera, potem zapomina, ale będę konsekwentna i będę wymagała. Może coś to da;)

      Usuń
  12. Jestem za! I tak trzymać! Po 15 latach, nie chcę tylko, żeby maż wieszał pranie. Poza tym jest absolutnie samodzielny...no może nie idealny, ale jakoś wszystko zrobi :-)

    OdpowiedzUsuń