A taka byłam dumna, tak się chwaliłam, tak cieszyłam i szczyciłam.
Mieliśmy z małżonkiem wspólne wieczory, jedliśmy wspólnie kolację, oglądaliśmy filmy, odpoczywaliśmy.
Fifi był idealnym zasypiaczem. Odkąd wróciliśmy z naszych greckich wakacji wszystko układało się niemal idealnie. Najpierw samodzielne zasypianie na drzemki, potem rezygnacja z piersi, a co za tym idzie również samodzielne zasypianie wieczorami. Gdy już całkiem opanował tą sztukę i wcale nie potrzebował już matczynych ramion do zasypiania, podjęliśmy decyzję o przeprowadzce do własnego pokoiku. I od tej pory obrastałam w piórka z tej ogromnej dumy.
Filip brał kąpiel, potem był przez tatusia ubierany na naszym łóżku w sypialni, razem ze mną dawał tacie buzi, machał śpiącemu Filipkowi na zdjęciu, gasił światło i szliśmy lulać do jego pokoju. Tam niekapek, osiołek, smoczek i mamusia wychodziła. A Fifiś jeszcze troszkę się powiercił, poumoszczał, czasem zawołał, żeby go jeszcze przytulić, ale po krótkim czasie zasypiał. W tym czasie my zjadaliśmy kolację, sprzątaliśmy kuchnię, ja szłam otulić śpiącego już Filipka i reszta wieczoru już pełny luz. Żyć nie umierać.
Aż jakiś czas temu, może dwa tygodnie, może trzy, coś się zepsuło.
Najpierw Fi odmówił kładzenia się spać. Po wrzaskach i rykach, kończył ze mną na łóżku i zasypiał wtulony. Ale zdarzały się przypadki, że uciekał mi z tego łóżka, a to już nie było zabawne, bo do której można się ganiać po domu z nieśpiącym dzieckiem. Skończyło się na tym, że od dłuższego czasu, po odłożeniu dziecia do łóżeczka, sterczę tam na podłodze, niejednokrotnie na kolanach, głaszczę, śpiewam, uspokajam. A Filip wałkoni się, układa, marudzi, kopie nóżką, skubie pościel i raz na jakiś czas wstanie, żeby się przez barierkę przytulić i dostać buziaka. Cała akcja trwa strasznie długo, ja wychodzę z tego obolała i nie ukrywam, że sfrustrowana. Przyzwyczaił mnie do czegoś innego, a tu takie historie.
W dzień bywa różnie.
Gdy jestem sama, jakoś nie ma problemu. No chyba że mamy dzień na nie, to wtedy ze wszystkim jest problem. Ale normalnie idzie do łóżeczka, każe się w nim zamknąć i zazwyczaj słodziutko zasypia w pięć minut. Jednak gdy w domu jest tatuś, to zaczynają się przygody. Fifi wyraźnie zmęczony za nic w świecie nie chce iść do łóżka, drażni się, zamknięty w łóżeczku krzyczy, potem wpada w jakiś szał i niejednokrotnie w tym szale gdzieś się uderzy. No ogólnie jedna wielka nerwówka. W końcu zasypia o jakiejś niestworzonej porze co przekłada się na zasypianie wieczorne, na wstawanie na drugi dzień i tak dalej.
Staram się, nawet jak mąż jest w domu, jakoś uspokajać Małego przed snem, wyciszać, ale nie zawsze przynosi to efekty. Wieczorem też staram się ze spokojem znosić te przymusowe posiadówki. Nawet noszę się z zamiarem zakupienia do filipiego pokoju pufy, bo w zasadzie nie ma tam nic do siedzenia. W sumie wcześniej nie potrzebowałam. A w dzień moja pomysłowość nie zna granic. Czasem kończy się nawet tak:
Tego dnia Fifi przechodził samego siebie. Zażądał założenia stroju piłkarskiego i biegał, biegał, biegał. Ciągnął mnie w stronę łóżeczka więc w końcu uległam i wlazłam do środka. Efekt był taki, że mnie zmogło, a Fi poleżał chwilkę i zaczął gonitwy od nowa.
Ogólnie coś się synu naszemu poprzestawiało. Ewidentnie potrzebuje naszego towarzystwa, co z jednej strony jest fajne, a z innej trochę uciążliwe i przerażające. Bo jak tak siedzę na podłodze i czekam na zaśnięcie Filipa, to zaczynam sobie wyobrażać, jak to będzie, jak na świecie pojawi się Dzidziuś. A wizje to ja mam magiczne. No, ale czy ktoś obiecywał, że będzie łatwo? A może jednak będzie;)
Na razie dziś Fifi na drzemeczkę dzienną udał się bez problemów. Ogólnie jakiś taki pogodny mimo niepogody na dworze więc może i długi weekend będzie miły i przyjemny. Znów raczej spędzimy go tylko w naszym gronie, ale już do tego przywykłam. Także do zobaczenia.
W dzień bywa różnie.
Gdy jestem sama, jakoś nie ma problemu. No chyba że mamy dzień na nie, to wtedy ze wszystkim jest problem. Ale normalnie idzie do łóżeczka, każe się w nim zamknąć i zazwyczaj słodziutko zasypia w pięć minut. Jednak gdy w domu jest tatuś, to zaczynają się przygody. Fifi wyraźnie zmęczony za nic w świecie nie chce iść do łóżka, drażni się, zamknięty w łóżeczku krzyczy, potem wpada w jakiś szał i niejednokrotnie w tym szale gdzieś się uderzy. No ogólnie jedna wielka nerwówka. W końcu zasypia o jakiejś niestworzonej porze co przekłada się na zasypianie wieczorne, na wstawanie na drugi dzień i tak dalej.
Staram się, nawet jak mąż jest w domu, jakoś uspokajać Małego przed snem, wyciszać, ale nie zawsze przynosi to efekty. Wieczorem też staram się ze spokojem znosić te przymusowe posiadówki. Nawet noszę się z zamiarem zakupienia do filipiego pokoju pufy, bo w zasadzie nie ma tam nic do siedzenia. W sumie wcześniej nie potrzebowałam. A w dzień moja pomysłowość nie zna granic. Czasem kończy się nawet tak:
(zdjęcie w wykonaniu Taty Filipa więc dlatego jest takie piękne;) |
Tego dnia Fifi przechodził samego siebie. Zażądał założenia stroju piłkarskiego i biegał, biegał, biegał. Ciągnął mnie w stronę łóżeczka więc w końcu uległam i wlazłam do środka. Efekt był taki, że mnie zmogło, a Fi poleżał chwilkę i zaczął gonitwy od nowa.
Ogólnie coś się synu naszemu poprzestawiało. Ewidentnie potrzebuje naszego towarzystwa, co z jednej strony jest fajne, a z innej trochę uciążliwe i przerażające. Bo jak tak siedzę na podłodze i czekam na zaśnięcie Filipa, to zaczynam sobie wyobrażać, jak to będzie, jak na świecie pojawi się Dzidziuś. A wizje to ja mam magiczne. No, ale czy ktoś obiecywał, że będzie łatwo? A może jednak będzie;)
Na razie dziś Fifi na drzemeczkę dzienną udał się bez problemów. Ogólnie jakiś taki pogodny mimo niepogody na dworze więc może i długi weekend będzie miły i przyjemny. Znów raczej spędzimy go tylko w naszym gronie, ale już do tego przywykłam. Także do zobaczenia.
hm, ciężka sprawa, może przed snem niech go tato weźmie w obroty i się z nim przez godzinkę wyszaleje na maxa- Fifi teraz tatuś się będzie z toba bawił w co tylko chcesz ale potem idziesz grzecznie spać!- i robiż z nim co on chce tak żeby wiedział że opłaca się iść spać skoro ma gwarant ze zabawa będzie taka jak on chce! BO ty tam leżąc przy jego łóżku dziewczyno to ani mu nie pomożesz ani sobie!
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tym rzecz, że jak on się rozbryka i zmęczy, to jest jeszcze gorzej...
UsuńCięzko bywa z tym zasypianiem, ja przyzwyczaiłam Niko że sam usyna, ale jak jest chory to jest masakra...Jak znajdziesz złoty środek to daj znac...
OdpowiedzUsuńFilip też zasypiał sam, a teraz mu coś odbija;)
UsuńMoże znów skok?
OdpowiedzUsuńU nas na szczęście tfu tfu bez problemów większych. Trochę pokrzyczy, ale nie ma szaleństw i biegania.
Dwa razy się idzie Go utilić i potem śpi :)
Może rzeczywiście taki okres, bo i w zachowaniu się zmienił. W dzień jakby grzeczniejszy, to wieczorem daje popalić.
UsuńJA akurtat z tym nie mam problemu bo JAśko :tfu tfu) zasypa sam od zawsze...czasem dłużej pogada, pośmieje się do siebie, ale i tak w rezultacie usypia...czasami ma facę że jak wychodze zaczyna płakać..ale mówię mu że trzeba spać...lub idż spać i z reguły pomaga..choc wszystko jeszcze może się zmienic przy dzieciach niczego nie można być pewnym...
OdpowiedzUsuńOj nie można być pewnym. Jednego dnia jest tak, innego zupełnie inaczej. Ja już przywykłam, że planowanie czegokolwiek z Filipem mija się z celem;) Jak wyjdzie, tak będzie;)
UsuńMamy dwóch synków i to wygląda tak, że mąż śpi z jednym a ja z drugim. W dwóch pokojach. Pewnie kiedyś "wrócimy do siebie", na razie sienie zanosi. Ale dajemy radę :). Pozdrawiam (i zapraszam "do siebie")
OdpowiedzUsuńMy swoją sypialnię odzyskaliśmy jakieś 4 miesiące temu, na szczęście Filip rzadko ładuje się nam do łóżka, jak już zaśnie, to raczej śpi u siebie. Ale już za chwilkę znów będziemy dzielić łóżko i sypialnię z niemowlakiem;)
UsuńMoże to skok rozwojowy? Już sam zasypiał i nagle mu się odwidziało... MOżesz spróbować tricku z jakimś nowym gadżetem do spania. Łóżko już macie ale możecie np iść razem do sklepu i niech Filip sam wybierze sobie nową poduszkę lub pościel, ważne żeby było do spania :) Może taka 'sprawczość" poskutkuje :)
OdpowiedzUsuńNa razie liczę na to, że to chwilowe, może faktycznie jakiś skok rozwojowy. Dziś już było o niebo lepiej z zasypianiem więc jest nadzieja;)
UsuńMoże ta przeprowadzka do swojego pokoju tak na niego wpłynęła?
OdpowiedzUsuńOgólnie pamiętam, że moje dzieciaki też miały takie fazy , że coś było super np. siadanie na nocnik a potem nagle traaaaach i zmiana na gorsze. Czasowa na szczęscie:)
Przeprowadził się do siebie już parę miesięcy temu i to na niego dobrze podziałało. Zaczął, oprócz samodzielnego zasypiania, przesypiać noce. Tatuś mu nie przeszkadzał chrapaniem, to spał;) A teraz coś mu się pozmieniało. To znaczy, dalej przesypia noce, ale ma problemy z zaśnięciem. Mam nadzieję, że to chwilowe;)
UsuńU nas też ostatnio różnie z zasypianiem bywa. A ponieważ Gruu już śpi z siostrą w pokoju w łóżku a nie w łóżeczku, są wieczory,że dosłowie się gonimy po domu, zanim ta mała siksa zaśnie ;)
OdpowiedzUsuńJa się właśnie zastanawiam nad takim większym łóżkiem dla Filipa, ale przerażają mnie te gonitwy, zwłaszcza teraz, jak za chwilę pojawi się niemowlak w domu;) Chyba jeszcze trochę z tym zaczekam;)
UsuńTo przejdzie! Widac chwilowy etap i znow Fifi bedzie zasypial jak aniolek:-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, bo już jest troszkę lepiej;)
UsuńNo cóż pewnie taki okres. U mnie córka śpi w swoim łóżeczku, syn osobno w pokoju - co nie znaczy, że zanim nie zasną nie muszę podchodzić do nich po kilka razy. Do syna też, choć jest starszy, choć często szybko zasypia, bez problemu, ale bywa , że woła mamo, pić, a mamo, to, albo tamto. ;)
OdpowiedzUsuńJa podchodzić mogę, ale to co się ostatnio działo, to nie było podchodzenie;) Musiałam siedzieć kołkiem przy łóżeczku, bo inaczej wrzeszczał na cały blok;) Na szczęście już jest lepiej troszkę;)
UsuńDzieci i zasypianie, to chyba najgorsza zmora rodziców. Skoro Fifi już zasypiał ładnie, to pewnie do tego wróci, musicie tylko przetrwać ten etap.
OdpowiedzUsuńMój Franio też ładnie spał do czasu pobytu w szpitalu, teraz jest totalna masakra, ale uzbrojona w cierpliwość znoszę jego pobudki co półtorej godziny, noszę, uspakajam, a czasem nawet pozwalam spać ze mną i M w łóżku. Wiem, że wrócimy kiedyś do starych zwyczajów, a na razie jest jak jest, pobyt w szpitalu zrobił swoje.
Ja tak właśnie myślę, że może coś go przestraszyło i stąd te problemy. Może w nocy niewystarczająco szybko usłyszałam, że płacze i coś tam w główce się poprzestawiało. Nie wiem, ale na szczęście jest troszkę lepiej, choć nadal najlepiej, jak jestem przy łóżeczku.
Usuńhmm... u Nas usypianie młodej to wieczna frustra..więc pewnie się przyzwyczaiłam. rzadko bywa, ze włożona do łóżeczka zasypia po wszystkich rytuałach.
OdpowiedzUsuńmimo wybiegania, warianc z bratem, potem wyciszania kołysanką...zawsze jest : piciu, siusiu, apa (na rączki), mama apa (mama ma przy niej usiąść), buzi z bratem , buzi z tatą...przeciąga na maksa..ehhh
sorki że nie pocieszyłam...ale może po urodzeniu dzidziusia się unormuje. może Filpek też czuję że nadchodzi "nowe" i jest po prostu niespokojny ?
Właśnie dlatego, że Fifi przyzwyczaił mnie do zasypiania bez problemu, teraz ja marudzę, że jest mi źle. Mam nadzieję, że wszystko wróci do starego porządku, bo usypianie dwójki już może być dla mnie problemem;)
Usuń