poniedziałek, 1 grudnia 2014

Wspomnienie lata...

Jesień przyszła do nas znienacka i od razu rozgościła się na dobre. Jednego dnia spacerowaliśmy z Fifulem po osiedlu w samej bluzie, a już drugiego padał deszcz i bez czapki i chustki główki wyściubić się nie dało z domu. Teraz już nawet o jesieni nie może być mowy, bo za oknem już raczej zima. Nawet ja wyciągnąłem ogromną puchową kurtkę zakupioną w ciąży z Filipem. Nie lubię jej, ale co zrobić? Czasem nos z domu trzeba wyściubić choćby się nie chciało nie wiem jak.
Wspomnienia ciepłych dni są jednak ciągle żywe. Mimo, że do rodziny męża pod miasto nie jeździmy już bardzo długo, to zdjęcia na aparacie nadal są i nadal wywołują uśmiech na naszych ryjkach.


Żal nam tego lata, bo planów mieliśmy mnóstwo, a z przeróżnych powodów nie wszystkie udało nam się zrealizować. Praca, humorki Filipka, pogoda i ciąża czasami krzyżowała nam plany. Zawsze jednak pozostawały popołudniowe wycieczki do dziadków pod miasto. A tam Fifi szalał do woli. Niestety, jak już wiecie, różnie się toczy nasze życie i z działeczki musieliśmy zrezygnować.


Jednym z ulubionych zajęć było pomaganie prababci w porządkowaniu ogrodu i płodów rolnych. Pomoc w wykonaniu Filipiastego ma zupełnie inny wymiar. Można się wtedy patrzeć i patrzeć co on tam wyczynia. W zasadzie, ja to mogłabym na niego patrzeć całymi dniami, nie ważne co robi;)



Niestety teraz popołudnia już nie przypominają tych wrześniowych. Jak Fifi budzi się z drzemki jest już ciemno. Ja też już popołudnia wolę spędzać w ciepłym domku niż przemieszczać się po zimnicy i ciemnicy.  Troszkę nam smutno tak samym siedzieć, ale co poradzić, tak bywa. A w przyszłym roku może uda nam się zrealizować swoje plany i zakupić malutką rekreacyjną działeczkę w okolicach miasta, tak zwanego RODOSika. 
Czas pokaże.
Na razie oglądamy słoneczne zdjęcia i wspominamy to bardzo wyjątkowe lato. A następne będzie już zupełnie inne.




8 komentarzy:

  1. Hej, u nas to samo. Synek cale lato dawal w kosc i plany wyjazdowe i inne szlag trafil. Teraz jest juz grzeczny i poukladany mozna by wyjsc na plac zabaw pokazac mu troche swiata a jest tak zimno ze wychodzimy doslownie na chwile przed poludniem (ile placzu przy ubieraniu ale hartuje malego). Dzien praktycznie konczy sie o 15 kiedy maly idzie spac i jak juz sie obudzi to jest ciemnica i zimnica (fajnie to nazwalas) i taka wegetacja byle do kapieli. Mnie sama cos trafia ze bym z domu wyszla a co dopiero malego. Z utesknieniem czekam na wiosne i dluzsze dni i mam nadzieje ze zima w tym roku bedzie rownie laskawa jak rok temu.
    I tak Ci zazdroszcze, bo mimo ciazy udalo Wam sie pojechac do Grecji a my siedzimy na d... od narodzin malego. Maz ciagle powtarza ze w przyszlym roku sobie to odbijemy. Widze ze obie z nadzieja patrzymy w przyszly rok :)
    Pozdrawiam. Bardzo fajny blog a Ty jestes przesympatyczna osoba. Mamy tyle samo lat dlatego czuje sie jakbym Cie znala na co dzien.
    PS. Chciałam spytac kiedy sie Filip urodzil ale stwierdzilam ze poszukam na blogu. Wchodze w rok 2013 a tam post sylwestrowy i Twoj tekst. "To był dobry rok i zakończymy go też miło;) W przyszłym roku sobie odbijemy;) No, chyba, że znów będę w ciąży;)" Prorok jaki czy co ? To buzia mi sie cieszy :) Pisalam Ci juz ze potrafisz poprawic humor kazdym postem :P
    Mam nadzieje ze jak urodzi sie maluch to znajdziesz czas na pisanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rano, jak jestem sama z Małym, to nawet nie próbuję się wytaczać na dwór. Boję się, że go nie upilnuję z tym wielkim brzuchem, do tego w wielkiej kurtce. A i ubieranie go, to jedna wielka gonitwa.
      A co do tej Grecji, to nie odpuściłam. Mieliśmy powakacjować, a potem starać się o drugie dziecko, ale mąż się uparł wcześniej, to ja się uparłam na Grecję;) Mało tego, chciałam powtórkę na jesieni, ale w pracy się przeciągnęło i jak już w końcu mogliśmy wyjechać, to byłam w 7. miesiącu i troszkę było mi już ciężko więc zrezygnowaliśmy. Ale za to pozwiedzaliśmy troszkę okolic Lublina;)
      I dziękuję za taki ogrom komplementów. Ostatnio często zastanawiam się czy nie rzucić tego bloga, bo nie mam na niego tyle czasu ile bym chciała. Jest mi z tego powodu smutno, ale też nie chcę go tak zaniedbywać. I wtedy pojawia się taki komentarz, jak Twój i znów się czegoś zachciewa;) Dziękuję Ci za to, bo to dla mnie też bardzo ważne.

      Usuń
  2. Szybko przyszła ta zima, już się lata doczekać nie mogę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja zimę kocham ale taką słoneczną, ze śniegiem i kilkustopniowym mrozem. Mam nadzieję, że na początku roku taka właśnie będzie bo marzy mi się wyjazd w góry z chłopakami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słoneczna i ze śniegiem, to co innego;) Też bym chciała w końcu zabrać Filipa na prawdziwe sanki. W tamtym roku niestety się to nie udało. A w taką pogodę, jak jest teraz, to nawet on nie chce na dwór wychodzić.

      Usuń
  4. NO, Marycha też budzi się z drzemki jak jest już ciemno i wtedy pozostaje tylko wspomnienie długich i ciepłych dni. Z dnia na dzień taka zimnica się zrobiła, że mażę o wakacjach w ciepłych i słonecznych miejscach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już z łezką w oku przeglądam zdjęcia z wakacji;) Nawet te z naszego balkonu, ale słonecznego, są lepsze niż to, co za oknem;)

      Usuń