poniedziałek, 2 lutego 2015

Spacerujemy... + rozdanie...

Ostatnia niedziela przyniosła nam zasmarkanie, zagilanie i ogólne rozbicie. Do tego u Filipa kaszel, a u Matki ból głowy i wszystkich mięśni. Ale też przyniosła nam w końcu, długo wyczekiwane słońce. Nie mogliśmy nie skorzystać choć przez chwilkę. Zwłaszcza, że Zosia w zasadzie jeszcze nie była na swoim pierwszym spacerze. Za każdym razem, gdy się przymierzaliśmy, to coś się sprzysięgało przeciwko nam. A musicie wiedzieć, że, żeby u nas wyjść z dziećmi, trzeba nie lada gimnastyki. Po pierwsze, mamy niesamowicie ciężki wózek, po drugie, winda jest na półpiętrze. Z Filipem chodziliśmy na spacery popołudniami, jak już M. był w domu, a w dzień i tak często bywałam u mojego taty. Potem już dorobiłam się lżejszej spacerówki i nie było tego problemu, a jeszcze później zwyczajnie wychodziłam z nim bez wózka. Teraz sytuacja jest o tyle trudniejsza, że jest dwójka dzieci, z czego jedno nie da się zamknąć do wózka. Wolałam takie wyzwania przetestować więc najpierw z Mężem. No i ile razy się przymierzaliśmy, to zawsze coś było nie tak. Zazwyczaj oczywiście nie dopisywała pogoda. Przez pierwsze dwa tygodnie wiało tak, że łeb odpadał, a następne dwa tygodnie lało non stop. Spacer z niemowlakiem w taką pogodę nie bardzo nam się widział. Więc gdy w końcu przyszedł taki piękny dzień, jakoś nie mogłam się powstrzymać i zarządziłam wyjście grupowe. 
Z mojej strony była to super decyzja, bo mimo, że nie lubię mrozu, to dobrze mi to wyjście zrobiło. I mimo że zapomniałam rękawiczek, zakochałam się w pchaniu wózka na nowo i nie miałam ochoty wracać do domu. Zlitowałam się jednak nad Filipem, któremu spacery z gilem po pas sprawiały nieco mniejszą przyjemność. Ale tyle ile przeszliśmy, przemaszerował dzielnie i z uśmiechem na pyszczku. 
Samo wyjście poszło nam nawet sprawnie. Choć pewnie, gdyby ktoś zajrzał do naszego mieszkania pod naszą nieobecność, niechybnie stwierdziłby, że mieliśmy włamanie. Pobojowisko zostawiliśmy niesamowite, uciekaliśmy z domu w takim popłochu, żeby uniknąć wrzasków zapoconych dzieci (stąd brak u Matki czapki i rękawiczek). Zejście na dół podzieliliśmy na grupy: ja z Filipiastym schodami, M. z Zosiną - windą. Do windy wejść wszyscy nie dalibyśmy rady. A potem już długa naokoło osiedla zahaczając na chwilkę o plac zabaw i okoliczną Żabkę. Wyszedł fajny, niedzielny, rodzinny spacerek. Nie za długi, nie za krótki, na pewno do powtórzenia. Dobrze, że teraz już później robi się ciemno, a Tatuś wraca dość wcześnie, to stadne spacery będą częstsze. Oczywiście o ile pogoda na to pozwoli.


Wózek mamy po Filipie, a w zasadzie jest to wózek Filipa, bo do niego jest spacerówka i jeszcze przed urodzeniem się Zosi nim jeździł. Teraz na krótkie dystanse chodzi na nóżkach, a jak będzie na wiosnę, gdy zapragniemy wybywać gdzieś na dłuższe wycieczki, to się okaże w praniu. Raczej podwójnego wózka nie planujemy kupić, mamy drugą lekką spacerówkę, ewentualnie dostawkę do tego, a jak Zosina podrośnie, to może drugą leciutką spacerówkę. Zakładając oczywiście, że Filip w ogóle będzie chciał jeździć w wózku, bo średnio mu się to podoba. Za bardzo jest ciekawy świata i takie bezczynne siedzenie go nie interesuje.


Najbardziej mi ostatnio brakowało takiego spacerowania z Fifiastym. Gdy brzuszydło zaczęło mi mocno dokuczać, przestałam z nim wychodzić sama na spacery, bo bałam się, że nad nim nie zapanuję, a gdy wychodziliśmy wszyscy razem, to raczej M. go prowadzał za rączkę. Teraz mogę wrócić do tych naszych wspólnych wypraw naokoło osiedla.

PS. Wszystkich, którzy spodziewają się dziecka lub mają kogoś bliskiego, kto spodziewa się dziecka, zapraszam na FB. Tam rozdanie, w którym do wygrania jest jeden z dwóch rożków. My rożków nie używamy, a niesieni instynktem, kupiliśmy i teraz żal nam, że leżą i się marnują. Także, jeśli komuś się przydadzą, to zapraszam serdecznie.

13 komentarzy:

  1. Madzia po Tobie w ogole nie widac ze w ciazy bylas :) Jak Ty to zrobilas dzeiewczyno ??? :)
    Fajnie ze udalo sie wyjsc na wspolny spacer. Wiosna idzie to coraz wiecej bedzie takich rodzinnych wyjsc.
    Cudna z Was rodzinka :) Jak ja uwielbiam o Was czytac. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jak ja się nie mogę doczekać tej wiosny;)
      Dziękuję za miłe słowa, ale niestety troszkę mi po ciąży zostało;)
      Pozdrawiam i zapraszam ponownie!!!

      Usuń
  2. Porządny spacerek to lekarstwo na infekcje i dziecko lepiej spi...same plusy. Wielu miłych spacerków zatem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się uda, bo rzeczywiście taki spacer działa cuda;)

      Usuń
  3. To kurujcie się, żeby częściej wychodzić na takie spacerki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świeże powietrze najlepsze na katar :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spacer dobra sprawa. Ja już się pokusiłam nawet o samodzielny spacer z dwójką połączony z szybkimi zakupami. Nie powiem, było...interesująco ;) Tyle, że mam łatwiej bo winda na moje piętro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas samo zejście na półpiętro do windy dla mnie niewykonalne. Wózek waży swoje, a do tego Filipa trzeba za rękę sprowadzić... Bliżej wiosny może poszukam jakiegoś rozwiązania, na razie skórka nie warta wyprawki...

      Usuń
  6. Kobieto po tobie nie widać, że właśnie urodziłaś dziecko. Dalej bardzo atrakcyjna z ciebie kobieta

    OdpowiedzUsuń
  7. Popieram przedmówczynie - w ogóle nie widac , że jakies tam brzuszysko miałaś :) Nie dziwię ci się, że brakowało ci spacerów z Filipkiem :)

    OdpowiedzUsuń