W tym tygodniu, mimo że do lekkich on nie należał, dopadł mnie ogromny zachwyt nad moimi dziećmi. One są po prostu śliczne... Nie mogę się na nie napatrzeć... Czasem próbuję złapać na fotografii to, co mi się w nich tak bardzo podoba, ale niestety mój aparat nie jest już pierwszej świeżości, a komórka też najlepsza nie była... Ale czasem się udaje...
Maleńka, okrąglutka główka Zosinki, jej różowiutkie, pucułowate policzki i gęściutkie włoski, moja malutka przyjaciółeczka...
Słodkość i bobasowatość Fifula, jego rzadziutkie blond włoski, jego maminsynkowatość...
Doprowadzają mnie czasem do szału, ale są moim całym życiem...
Zosia na tym zdjęciu to kwintesencja słodyczy :)
OdpowiedzUsuńCuda dwa po prostu :)
OdpowiedzUsuńSłodycz sama w sobie :)
OdpowiedzUsuńFajne maluchy
OdpowiedzUsuńZosia slodziutka a fifisiowi nie dretwieje szyja jak tak spi?najpiekniejsze dzieci jak spia;) zawsze zachwyt:) i czas dla siebie
OdpowiedzUsuńOn takie pozycje przyjmuje, że sama się czasem dziwię, jak tak można;) Ale jak go przełożę, to za chwilę wymyśli inną, jeszcze bardziej powyginaną;)
UsuńJeny ... nic tylko schrupać :)))
OdpowiedzUsuńnie dziwię ci się matka :)
Chwytają za serce:)
OdpowiedzUsuńalexanderkowo.blogspot.com