środa, 8 kwietnia 2015

Zosia i Filip 2015: 14/52.

Tydzień pod znakiem Świąt i podwójnej osobowości naszych dzieci.
Dają nam popalić, oj dają...
Potrafią w sekundę zmienić się z aniołka w potwora.
Mistrzem w tym jest Fifi, któremu zabronić nic nie można, zabrać nic nie można, kazać nic nie można. W ogóle trzeba przy nim być uważnym, bo jeden fałszywy ruch może wywołać lawinę, którą ciężko powstrzymać.


Zosia, bobas jak z reklamy, ostatnio taka słodziutka nie jest... To znaczy potrafi na chwilę uśpić czujność, by potem znów buczeć, buczeć i buczeć... Może to ten osławiony kryzys? Drzemanie z rzadka i krótko, walki przy cycu, pobudki w nocy i nic pewnego... Tak wygląda ostatnio nasza codzienność... Mam nadzieję, że szybko wróci nasza słodzinka, bo teraz wywołanie uśmiechu na jej buźce wymaga więcej wysiłku niż zwykle i to dosłownie, bo Zosia uwielbia akrobacje na naszych rękach, a biorąc pod uwagę jej wagę, łatwo nie jest....

4 komentarze:

  1. Siły ci życzę, my chyba kryzys przeszliśmy w miarę suchą stopą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Zaopatrzyłam się w Tulę, nowy wózek i może jakoś mój kręgosłup przeżyje, bo na chwilę obecną, to szukam ortopedy;)

      Usuń
    2. Ortopeda to jeden z gości z którym najczęściej się umawiam odkąd skończyłam 40tkę :PP.
      Kolanka, bioderko...tylko kręgosłup jakoś daję radę...

      Usuń
  2. Wyglądają przecież tak uroczo :)

    OdpowiedzUsuń