wtorek, 5 maja 2015

2 urodziny Filipka...

Kolejny weekend majowy, już w sumie trzeci, upłynął nam pod znakiem urodzin Fifilkowych. Nieważne, że 2 maja stuknęło nam 6 lat małżeństwa, ważne było to, że 4 maja nasz bobasek skończył 2 latka.

Imprezę oczywiście zorganizowaliśmy, troszkę w innej formule niż w zeszłym roku, w tym miało być na luzie, bez spinki, na słodko, kubusiowo, podłogowo... I jak można się było tego spodziewać, przy dmuchaniu świeczek nie było nikogo z najbliższej rodziny... Nie będę się zagłębiać w te sprawy, bo jest mi okropnie z tego powodu przykro, ale ani dziadkowie, ani chrzestni nie poczuwali się do obecności... No cóż... My staraliśmy się, żeby mimo wszystko było to Filipkowe święto i żeby bawił się dobrze. I chyba nam się udało. Oczywiście reszta rodziny, która została zaproszona stawiła się w komplecie i zapewniła jubilatowi super kinder bal z super prezentami...

Był tort z Kubusiem, było dmuchanie świeczek, były baloniki, były kubeczki i talerzyki, ciasta, ciastka i ciasteczka. No i mnóstwo zabawek, o które zadbali goście... Zosia też zachowała się jak przystało na kochającą siostrę i nie ukradła braciszkowi całej imprezy. Była grzeczna, nie bała się tłumów, kimała słodko, nie marudziła. A wieczorem dzieciaczki zmęczone wrażeniami padły w dwie minuty...


Nasz żłobek też zadbał o to, by Borsuczek czuł się wyjątkowo. Gdy tylko w poniedziałek jubilat stawił się na sali, panie ogłosiły, że to święto Filipka, że ma urodziny i, że będzie zabawa. Dostał od pań laurkę, a my ze swojej strony zapewniliśmy torcik, który zniknął podobno co do okruszka.


I tym sposobem, wczoraj o 13.20 staliśmy się rodzicami dwulatka.

Chyba nie muszę pisać, jak strasznie się wzruszyłam na wspomnienie tego co było dwa lata temu. Pamiętam, że było gorąco, stresująco, ekscytująco i tak... inaczej. Wtedy nasze życie wywróciło się o 180 stopni. Od tamtej pory już nic nie było takie samo. To były najcudowniejsze dwa lata mojego życia i nie oddałabym za nic nawet jednej sekundy tego czasu. A czasem jeszcze to  wszystko do mnie nie dociera....

Mój DWULATEK....


PS. 
Wszystkim, którzy pamiętali o naszym Bobasku i składali mu życzenia, czy to na Instagramie, czy na FB, czy osobiście, czy telefonicznie, czy jakkolwiek inaczej, dziękujemy serdecznie, a Fifi śle dużego buziaka....


5 komentarzy:

  1. Ważne,że urodziny się udały i wszyscy byli zadowoleni po mimo tego, że nie dotarły osoby,które jednak powinny być.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fifi, wszystkiego co najlepsze i uśmiechu na twarzy każdego dnia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sto lat! Świetnie tort wyglada

    OdpowiedzUsuń