wtorek, 19 maja 2015

Krótki tekst o Anonimie...

Moi Drodzy, już nie raz pisałam o tym, jak wiele daje mi pisanie bloga, jak wiele dają mi znajomości tutaj zawarte, jak wiele daje mi możliwość porozmawiania za jego pośrednictwem z Wami, z innymi matkami, ojcami, ale nie tylko, po prostu z innymi ludźmi.  Bardzo wiele daje mi kontakt z innym człowiekiem, bo tego kontaktu nie mam zbyt wiele w życiu codziennym. Nie raz pisałam o tym, że w zasadzie jesteśmy z mężem zdani tylko na siebie. Dajemy sobie radę najlepiej jak umiemy, wspieramy się pomocą niani i żłobka, staramy się cieszyć z tego co mamy, spędzamy miło czas, szukamy nowych atrakcji, jesteśmy zgraną, czteroosobową rodziną.

Ale Kochani, my jesteśmy też ludźmi i czasem mamy gorsze dni, czasem mamy dość, czasem coś nas irytuje, denerwuje, wkurza. Czasem jest nam smutno i zwyczajnie Wam zazdrościmy. Mi na przykład żal ściska gardło, jak czytam o wielopokoleniowych, trzymających się razem rodzinach, o dziadkach, ciotkach, wujkach. Mąż z rozrzewnieniem ogląda Wasze zdjęcia z domków, ogrodów czy działek. Ale to jest zazdrość, która mobilizuje, która skłania do działania. Wiadomo, rodziny sobie nie dosztukujemy, ale możemy się starać, żeby nasze dzieci miały taką, jaka nam się zawsze marzyła, możemy też stawać na głowie, żeby za x lat nasze dzieci miały ten dom rodzinny, do którego będą wracały, gdzie będzie na nich zawsze czekało miejsce i rodzice, którzy przytulą, pocieszą, pochwalą. I staramy się, i chcemy się z Wami dzielić tymi staraniami, sukcesami, ale i porażkami. Lubię Wam się chwalić tym co mi się uda, ale też lubię się Wam pożalić i czasem ponarzekać. Cenię sobie wszystkie komentarze i rady, cenię sobie Wasze zdanie na temat tego co robimy i niejednokrotnie korzystam z porad, bo sama sobie nie daję rady. Lubię prowadzić dyskusje, nie tylko o dzieciach, ale o wszystkim, lubię słuchać co u Was i jakie jest Wasze zdanie na poruszane przeze mnie tematy.

Ale litości, nawet krytyka przestaje być konstruktywną krytyką, gdy się kogoś obraża. Umówmy się, to jest mój blog, moje miejsce w sieci, po coś powstał, czemuś ma służyć. Jeśli komuś się to nie podoba na tyle, że musi wyrażać to w niewybredny sposób, to jest jedno rozwiązanie. Niech zapomni ten adres, nie wchodzi, nie czyta i się nie irytuje tym o czym piszę, co robię. Szanujmy się nawzajem, wszyscy mamy swoje problemy i swoje radości. Dla każdego z nas co innego jest ważne. Każdy ma swoje zasady.
A Ty drogi Anonimie? Co tobą kieruje? Jakie wyznajesz zasady, że innym życzysz jak najgorzej? Zazdrość, frustracja, a może poczucie wyższości? Zawsze mnie zastanawiało, co siedzi w głowie kogoś, kto siedzi i bezinteresownie, anonimowo obraża innych.

Ps.
To by było na tyle w temacie.
Tobie drogi Anonimie już podziękujemy, a Wam, Kochani Czytelnicy, którzy jesteście ze mną na dobre i na złe, serdecznie dziękuję. To Wy niejednokrotnie utrzymujecie mnie w jako takiej równowadze psychicznej.

8 komentarzy:

  1. Taki anonim to być może nieszczęśliwy człowiek, który swoje niepowodzenia wyładowuje na innych...
    Nie przejmuj się, ale wie, że coś takiego jednak sprawia, że człowiekowi jest przykro.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. taki anonim....cóż, nie sta go nawet na odrobinę szczerośći i powiedzenia kim jest i co mu tak naprawdę chodzi! olej to!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie był anonimowy, pewnie siedziałby cicho... Tylko tak jest odważny.

      Usuń
  3. No cóż sa i tacy ludzie...zazdrość zrzera od środka i muszą się wyładować, tylko czemu nie na ścianie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdrość może niesamowicie motywować, ale po co działać, jak można tylko warczeć pod nosem...

      Usuń
  4. Przykre, że niektórzy maja na tyle nieciekawe i nieszczęśliwe życie, że zabawiają się obrażaniem i sprawianiem przykrości innym :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety na takich ludzi wpływu nie mamy,a jest ich wielu na blogach, wszelkich portalach itd. Też uwielbiam oglądać u innych szczególnie pokoje dziecięce, śliczne, z cudownymi mebelkami, dekoracjami, kocham. Lubię patrzeć na szczęśliwe rodziny z co najmniej dwójką dzieciaków, z uwagi na moje bycie jedynaczką nie chcę, zeby mój syn podzielił mój los.

    OdpowiedzUsuń