piątek, 29 maja 2015

Mazurskie Spotkania Blogerów - relacja.

Jak wiecie, ostatnio pokusiliśmy się na nie lada wyzwanie i wybraliśmy się na przedłużony weekend na Mazury. Powodem, który skłonił nas do przejechania 400 km z dwójką dzieci były organizowane już po raz czwarty Mazurskie Spotkania Blogerów. Pamiętając, jak bardzo zazdrościłam uczestnikom poprzednich edycji, gdy pojawiła się wiadomość o czwartej, bez wahania napisałam maila. Niestety, potem do mnie dotarło co zrobiłam i nawet trochę ucieszyłam się na wiadomość, że nie załapałam się na listę. Niedługo potem jednak dotarła do mnie wiadomość, że mogę wziąć udział w spotkaniu z listy rezerwowej, a że M. podłapał pomysł trzeba było wziąć byka za rogi i jakoś się zebrać.

Spotkanie odbywało się w Gościńcu u Kalicha w Węgorzewie, a zorganizowały je trzy blogerki: Natalia, Roksana i Ania.
Forma spotkania miała być na luzie dlatego program nie był przeładowany. W zasadzie były tylko dwa wykłady, obiad i tort, a cała reszta to totalna improwizacja.
Pierwsza zabawiała nas prelekcją Roksana, która przedstawiła nam markę Mary Kay. Ja byłam zachwycona, bo nie mam zbyt wielu okazji bywać na prezentacji kosmetyków.



W międzyczasie, gdy my robiłyśmy sobie peeling dłoni, dzieciakami zajmował się M. przy niesamowitej pomocy grupy animacyjnej Animosfera. To właśnie Animosfera zapewniała atrakcje dzieciom podczas spotkania. Starsze dzieci mogły skorzystać z konkursów, malowania twarzy, waty cukrowej... Fi, mimo, że jeszcze za malutki, też znalazł coś dla siebie. Zdecydowanie najbardziej podobały mu się bańki mydlane i biegowy motorek.



W przerwie zjedliśmy obiadek. Był tak dobry, że nawet nasz niejadek Filip skusił się na zupkę pomidorową.


A po obiadku na wykład zaprosiła nas Klaudyna (Tulanki), która opowiedziała nam o swoich prywatnych spostrzeżeniach i przemyśleniach na temat współpracy firma - bloger.  Wytknęła blogerom błędy, ale też podpowiedziała, co robić by taka współpraca przebiegała miło i przyjemnie oraz z korzyściami dla obu stron.


Na koniec zjadłyśmy pyszny tort z cukierni Lukrecja



oraz odebrałyśmy całą masę prezentów. Nawet się nie spodziewałam takiej ilości, bo organizatorki od samego początku  podkreślały, że przecież nie po prezenty się spotykamy i, że nie będzie ich za wiele. A skoro było ich tak dużo, to ich sponsorom należy się też odpowiednia uwaga, dlatego wszystkie przedstawię Wam w oddzielnym poście.



Najważniejsze ze wszystkiego było oczywiście towarzystwo. Niestety nie skorzystałam z niego w stopniu, w jakim bym chciała, bo Fifi akurat tego dnia miał gorszy dzień, ale tyle uśmiechniętych twarzy, tyle przerywanych rozmów, tyle serdeczności, to wszystko pozwoliło mi naładować troszkę już rozładowane akumulatorki podwójnej matki.


Uczestniczki spotkania:


oraz http://mamailusia.blogspot.com, która nie mogła dotrzeć na spotkanie.


Cała impreza odbyła się pod patronatem pięknego miasta Węgorzewo, które tak mnie zauroczyło, że już myślę o kolejnej wizycie. Ogólnie Mazury zrobiły na mnie ogromne wrażenie i właśnie za to chciałabym najbardziej podziękować organizatorkom spotkania, za pretekst, żeby pierwszy raz w życiu zobaczyć Mazury. No i oczywiście za super zabawę, towarzystwo, świetną organizację i ekstra pomysły.
Mam nadzieję, że mimo zapewnień, że to ostatnie takie spotkanie, dziewczyny się jednak złamią i coś jeszcze zorganizują, bo byłabym chętna na powtórkę.

W poście wykorzystuję zdjęcia autorstwa Natalii i Ani, ale również swoje.




5 komentarzy:

  1. bardzo miło było Cię poznac :) cieszę się że Ci się podobało

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. My podjęliśmy wyzwanie i pojechaliśmy aż 400 km ;) Ale było warto ;)

      Usuń
  3. Fajnowe spotkanie - szkoda, że drugi koniec Polski ;-)

    OdpowiedzUsuń