piątek, 17 lipca 2015

Rodzeństwo - więź, której nie można zepsuć...

Od samego początku, gdy miała się pojawić Zosia, bałam się strasznie, jak Fifi zareaguje na małą siostrzyczkę, jak poradzi sobie z tym, że nie ma już mamy i taty tylko dla siebie, jak zniesie tą nagłą zmianę sytuacji. Czułam się winna, że skazuję Filipka na takie rewolucje, że mój syneczek na tym ucierpi, miałam wątpliwości czy dobrze zrobiliśmy. Oczywiście, gdy tylko pojawiła się Zofia, wszelkie wątpliwości zniknęły, ale obawy co do Fifula pozostały.

Na samym początku Fi był Zosią mocno zainteresowany. Podchodził, wyciągał rączki, próbował głaskać. Wszystko nieśmiało i z obawą. Zazdrość pojawiła się, gdy zostaliśmy w domu we trójkę. Złościł się, jak karmiłam Zosię, próbował się wpychać mi na kolana, odpychał Małą. Szybko jednak odkrył, że ten moment, gdy jestem zajęta karmienie, on może wykorzystać po swojemu. I wykorzystywał. Wtedy znikał mi z oczu i broił. Broił, a ja się denerwowałam, co on tam robi. Niejednokrotnie musiałam odkładać Zofię, bo niepokojące odgłosy skłaniały mnie do sprawdzenia co się dzieje.
No i usypianie. Gdy tylko znikałam gdzieś z Zośką, Fi albo musiał leźć za nami i dokazywać, albo zaszyć się gdzieś w mieszkaniu w tajemniczych celach.

Gdy podjęliśmy decyzję o wysłaniu Bobasa do żłobka, znów zaczęłam się bać, że odbierze to jako odepchnięcie go od siebie. Miałam obawy, że objawi się to agresją wobec Zosi. Tyle się nasłuchałam po znajomych, że starsze rodzeństwo szczypie, bije, rzuca zabawkami w młodsze. Że strach zostawić malucha ze starszakiem w jednym pomieszczeniu na sekundę. Ale o dziwo, wtedy Fi stracił na trochę zainteresowanie siostrą. Gdy tata przyprowadzał go ze żłobka, Zosia szła na troszkę w odstawkę, a Fifi miał mamę tylko dla siebie. Nic nikomu nie wadziło, nie było zazdrości. Gdy tylko zdejmowałam Zośkę z kolan, Filip ładował się na podmiankę.

Aż nastał czas wzajemnej interakcji. Zosi włączyło się wręcz uwielbienie dla starszego brata. Na sam jego widok śmiała się w głos. Fi raz zwracał na nią uwagę, raz nie, czasem się koło niej pokładał, a ona go szarpała za włosy, czasem siedziały u mnie na kolanach w zgodzie i przyjaźni. Fifi pokochał Zofię. Głaskał, przytulał, dawał buzi, przynosił smoczek i wpychał jej do buzi mimo jej protestów, podawał zabawki i niekapek. I to słodkie "Zosia, daj" (Fi tak mówi, jak chce komuś coś dać). Widać na pierwszy rzut oka, że dzieci się lubią.
A zazdrość?
Owszem, pojawia się, ale rzadko. Fifi czasem zabiera coś Zosi, ale zaraz jej oddaje, nigdy się nie obraża, gdy zwróci się mu uwagi. Wiadomo, ma swoje ulubione zabawki czy przedmioty, o które jest bardziej zazdrosny, denerwuje się, gdy Zosia je rusza, ale też nie okazuje tego z agresją. Można nawet powiedzieć, że raczej całe te sytuacje są słodkie niż budzące niepokój. Częściej zdarza się, że Fi się zezłości, gdy chce coś mi pokazać, a ja mam na rękach Zofię i chwilowo nie mogę, ale albo złości się krótko, albo idzie do taty i jego ciągnie za rękę. Parę razy zdarzyło się nocne przyczłapanie do mnie do łóżka czy kategoryczne zażądanie wzięcia na ręce na spacerze, ale to raczej wyjątki. Poza tym sielanka, sama słodycz i braterska miłość.


Teraz wiem jedno, drugie dziecko, to był bardzo dobry pomysł. Mimo, że Zosia mam dopiero pół roku, dzieciaki bawią się razem, można je zostawić na chwilę i wiadomo, że nic sobie nie zrobią. Uwielbiam na nie patrzeć. Niesamowite jest to, jak z dnia na dzień rodzi się między nimi więź, jak się do siebie uśmiechają, jak się przytulają. Nie jestem sobie w tej chwili wyobrazić, jak to by było z samym Filipem, jaki on byłby samotny. I mam nadzieję, że nawet, gdy kiedyś nas zabraknie, to one będą miały siebie, będą miały w sobie oparcie.

PS.
Nieskromnie powiem, że mam wrażenie, że to, jaki stosunek ma do siebie rodzeństwo, to w dużej mierze nasza zasługa. To jak podchodzimy do dzieci, jak je traktujemy, czy żadnego nie faworyzujemy, to musi mieć wpływ na ich wzajemne relacje.
Zdaję sobie sprawę z tego, że z dziećmi nic nie jest pewne, że jeszcze wiele może się zmienić, że za chwilkę Zosia zacznie się bardziej interesować Filipa zabawkami, że jak zacznie chodzić, zaczepiać i dokuczać, to czasem może być różnie. Ale ciągle mam nadzieję, że te dwie słodkie istotki pozostaną dalej w takich dobrych stosunkach i nigdy nie będzie między nimi nieporozumień i bójek.

A jak u Was jest między rodzeństwem? Kochają się, biją czy jedno i drugie?

13 komentarzy:

  1. My na razie przygotowujemy Filipka na pojawienie się brata. A owoce naszych starań poznamy w październiku:)
    www.mama-filipka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Madrze napisane:-)tez czasami obawiam sie jak moj wypieszczony jedynak zareaguje na pojawienie sie rodzenstwa:-) mam nadzieje,ze bedxie dobrze, tez postaram sie nie faworyzowac... wspaniale sobie radzicie!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też się wydawało, że Fifi jest rozpieszczony i sobie nie poradzi, a tu taka niespodzianka... ;)
      Albo nieuważnie szukałam, albo nie pisałaś... Mam gratulować?

      Usuń
    2. Dopiero dzis napisałam u mnie :-)

      Usuń
  3. Masz racje.Wiele sie zmieni.Narazie zosia jest mala i wchodzi na terytorium brata na tyle ile on jej na to pozwoli. Beda sie bic szczypac drapac rzucac zabawkami itp.ale to nie znaczy ze nie beda sie kochac.Teraz traktujecie ich jednakowo bo sa mali i zosia nie wiele rozumie.ale prrzyjdzie czas ze np np Zosia bedzie chciala robic to samo co Brat na placu zabaw ale bedzie za mala i jej zabronisz i ona odbierze to jak niespprawdliwe traktowanie i zacznie sie bunt.Trudne to wszystko jest ale jak sie madrze do wszystkiego podejdzie to wychowa sie rodzenstwo ktore jest zzyte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zdaję sobie z tego sprawę... Wiem coś o relacjach między rodzeństwem, między rodzeństwem i rodzicami, o nie do końca równych stosunkach... Stanę na głowie, żeby żadne z moich dzieci nie czuło się poszkodowane... Wiem, że nie uniknę takich sytuacji, o jakich piszesz, ale nie dopuszczę, żeby się od siebie odwróciły...

      Usuń
  4. Adaś jak widzi MIchasia to z daleka się już cieszy, a Michaś uwielbia się z nim bawić, zabawiać, śpiewa mu jak marudzi a ja gotuję obiad, chce go całować, dawać smoczka, opiekować się,mówi jak bardzo go kocha i ze to jest jego braciszek <3
    Ta więź sama się tworzy, ale też uważam że to my jesteśmy trochę dpowiedzialni za to w jaki sposób się traktują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno. Dzieci obserwują i naśladują. Także relacje międzyludzkie.

      Usuń
  5. Widzę, że nie tylko ja mam wiele obaw w głowie przed nowościami, które czekają moje dziecko :D Fajnie, że Wam się wszystko tak pozytywnie ułożyło i życzę Wam, aby Fi był zawsze opiekuńczym braciszkiem dla młodszej siostry :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że tak będzie;)
      A Tobie życzę poukładania myśli;)

      Usuń
  6. Pięknie, że się tak poukładało między Fifim i Zosieńką :)
    U nas niestety sielanki brak. Raczej możemy wpisać się w te opowieści o biciach i zaczepianiach. Trochę kładę to na karb ostatnich tygodni, gdy panna nie chodzi do żłoba, więc nie za bardzo była świadoma jak wygląda życie z siostrą na co dzień, ile mnie angażuje. Oczywiście poszukuje w sobie rzeczy, które powinnam poprawić, staram się starszej poświęcać sporo czasu, ale jeszcze sporo przed nami do spokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fifi jest w takim wieku, że czasem też wybucha, ale na szczęście nie skupia się to na Zosi. Jak nie chce, to zwyczajnie nie zwraca na nią uwagi;) Zobaczymy jak będzie, gdy zacznie za nim łazić;)
      Mam nadzieję, że i u Was w końcu się poukłada. U nas teraz jak na ironię ze spaniem koszmar... Chyba nie można mieć wszystkiego;)

      Usuń