wtorek, 7 lipca 2015

Słodko - gorzki 6. miesiąc...

Wiadomo, że dzieci mają w życiu różne okresy. Jak już zdążymy się do czegoś przyzwyczaić, nagle bach i znów jakaś rewolucja. Sławetne skoki rozwojowe, kryzysy tego czy tamtego miesiąca. Jedni w nie wierzą, inni nie. U Filipa coś tam się pokrywało, ale nie przykładaliśmy do tego zbyt wielkiej wagi, bo on z reguły był marudny, jak coś nie szło po jego myśli. Z okresu na okres były jakieś poprawy, nowe umiejętności, które wszystkim ułatwiały życie. Rozwijał się w swoim tempie, stawał się bardziej kontaktowy, w końcu zaczął przesypiać noce. Spokojnie, wszystko w swoim czasie, bez spektakularnych, nagłych zmian. Dopiero teraz, gdy Fi skończył dwa lata, mamy typowy bunt dwulatka, ale też raczej łagodny, patrząc po choćby dzieciach znajomych.

Z Zosią jest inaczej. Od początku szła jak burza z rozwojem. Szybko opanowywała nowe umiejętności, ale jednocześnie bardziej przechodziła tzw. skoki rozwojowe. Były one nieco przesunięte w stosunku do tabelek dostępnych w poradnikach, ale były. Dawały nam się we znaki raz bardziej, raz mniej, ale zawsze przynosiły dużo nowego. Przeważnie były to postępy, ale zdarzały się też regresy. 

Pierwszym takim skokiem, który zostawił po sobie niemiłe wspomnienie, był skok po 3. miesiącu. Wtedy to Zosia przestała przesypiać noce. Do 3. miesiąca spała przeważnie od 21 do 7 rano, a potem zdarzało jej się jeszcze dosypiać. Po tym skoku zaczęła budzić się już koło 24, a potem już tak średnio co 1,5-2 godziny i wstawać zaraz po godzinie 6. Dodatkowo skróciła sobie, i to bardzo, dzienne spanie. Postanowiła drzemać 3-4 razy, ale tylko po jakieś 15 minut. Dało się to znieść, bo w dzień nadal była słodką i układną dziewuszką. Można było wszystko przy niej zrobić, a ona grzecznie się bawiła. Ubolewałam nad tym spaniem, ale do zmiany jakoś przywykłam i zapomniałam, że ten okres miał miejsce. Aż do 6. miesiąca.

Zosia galopowała przez 6. miesiąc życia, a ja przechodziłam kryzys. Mimo pozytywnego nastawienia, mimo szczerych chęci czasami czułam się bardzo zmęczona. Zofia zapewniła nam okropnie intensywne i niezwykle męczące trzy tygodnie. Na szczęście (odpukać) powoli wszystko się unormowało, ale było momentami nie do zniesienia. Poszperałam, pogrzebałam i znalazłam. Skok rozwojowy w 6. miesiącu życia dziecka. Jakbym czytała o mojej Zosi.

Po pierwsze spanie. Zosia nadal się budziła często, ale zaczęłam mieć problemy z ponownym jej uśpieniem i odłożeniem do łóżka. Zaczęłam zabierać ją do siebie i karmić na śpiąco, ale po pewnym czasie i to zaczęło być mało skuteczne. Zośka, jak już spała, to wierciła się okropnie, nie dawała nam spać i sama w końcu się wybudzała. Jak zdarzała się noc z mniejszą ilością pobudek, to ja już z przyzwyczajenia budziłam się co godzinę i nie mogłam spać.

Po drugie, Zofia zrobiła się strasznie nieśmiała do obcych. Nigdy nie było wiadomo, jak zareaguje na nową twarz. Czasem zerkała na mnie, gdy ktoś zaglądał do wózka i do niej gadał. Czasem buzia układała jej się w podkówkę i była bliska płaczu. Musiał jej się ktoś naprawdę opatrzeć lub zwyczajnie spodobać, żeby nie zareagowała niepokojem. Tak w zasadzie oprócz mnie i M. nikt nie był pewny jej dobrej reakcji.

Po trzecie, Zośkę dopadł lęk separacyjny. Coś, na co czekałam, jak Fi miał około pół roku, dopadło nas dopiero przy Zosi. Zrobiła się straszną maminą córeczką. Nie mogłam odejść nawet na dwa kroki. Wymagała wiecznej uwagi, zabawiania, trajkotania nad główką. Na szczęście zdarzały się lepsze dni, ale z reguły zrobienie czegokolwiek innego niż zajmowanie się Zofią, było niezmiernie trudne.

Na szczęście minął 6. miesiąc i chyba apogeum mamy już za sobą. Powoli Zośkowe zachowanie zaczyna się normować, a ona sama zaczyna się robić ciekawska, wszystko chce dostać do łapek, ogląda, dotyka, podziwia. Coraz lepiej śpi choć ja nadal się budzę tryliard razy. Nie boi się już za bardzo ludzi choć rezerwę zachowuje i nadal najpierw zerka na mnie upewniając się czy wszystko w porządku. Lęk przed stratą mnie z oczu niestety lub stety został z nami do tej pory. Zosia najlepiej czuje się, jak mnie widzi w najbliższym otoczeniu. Nawet na spacerze, gdy M. pcha wózek, ja muszę iść tak, żeby mnie widziała.

Niesamowitą radość sprawiają mi te zmiany zachodzące w tym malutkim człowieczku choć przyznam szczerze, że tamte tygodnie mnie wykończyły i chyba trochę czasu zajmie nim dojdę do siebie. Bo tak to już jest z tymi naszymi dzieciakami, raz burza, raz słoneczko. Sinusoida. Nie ma nic pewnego. Gdy już do jednego się przyzwyczaimy, nagle bach i rewolucja.

7 komentarzy:

  1. Ma skoki to znaczy że rośnie i się rozwija, a czasem te złe dni trzeba przetrwać....

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Madzia, dziekuje ze piszesz taki posty. Jak czytam o Zosi to jakbys pisala o moim synku. Tez urodzil sie kilka dni pozniej od Zosi tylko rok wczesniej i tez taki duzy. Ja sie naczytalam i nasluchalam ze dzieci spia po 3h a moj maly spal tylko po 15 minut. W nocy tez ciagle pobudki. Zastanawialam sie co robie zle, panikowalam. Szukalam pomocy. Rodzina "doradzila" mi ze on sie nie najada. Wiec skonczylo sie nasze karmienie piersia. Ale mm i kasza na noc wcale nie pomogly. Teraz wiem ze to moze przez zeby (po roku mial juz 16) albo po prostu ten typ tak ma. Podoba mi sie ze Ty nie panikujesz tylko traktujesz to jako normalne zachowanie i przyjmujesz ze spokojem. Nie pytasz co zrobic zeby przesypialo noce. Jestes taka naturalna. Akceptujesz wszystko. Cieszysz sie macierzynstwem mimo wszelkich trudow. Ja sporo przeplakalam. Dopiero jak odpuscilam to wszystko sie samo poukladalo :) Dziekuje Ci za takie posty bo mnie utwierdzasz ze ja nie robilam nic zle. Kamien spadl mi z serca :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuję, że piszesz taki komentarz. Spotkałam się z krytyką, że narzekam zamiast cieszyć się z tego co mam. Ja nie narzekam, ja piszę, jak jest, stwierdzam fakty. Jak Fifi był mały też wiele przepłakałam, marudziłam, szukałam pomocy. Jak skończył rok odpuściłam. Teraz nie staję na głowie, żeby coś zmienić tylko cierpliwie czekam. Na wszystko przychodzi czas. Z Zosią od początku uważałam, że będzie, jak ma być;)
      Pozdrawiam i zapraszam ponownie!!!

      Usuń
  3. Rzeczywiście sporo się działo. Oby szło ku lepszemu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy Zosiq była przy tym skoku ciąglr senna? Niezależnie od długości snu? Mam bardzo podobny przypadel i się zanartwiam. Poza tym, że dzidzia "popsuła się" mimo iż píęknie przesypiała noce od 2 m-ca to szybko sie złości i wciąż trze oczy, łapie za ucho itp. Obudzi się a juz sprawia wrqzenie zmeczonej i niedlugo wytrzymuje aktywna :/

    OdpowiedzUsuń