środa, 18 listopada 2015

Akcja motywacja: ruszamy się!!!

Ostatni wyjazd uświadomił mi, jak bardzo brakuje mi czasu tylko dla siebie, czasu, gdy to ja będę najważniejsza, gdy ktoś o mnie będzie się troszczył, a nie ja o resztę. Kosmetyczka, fryzjer czy SPA to jedno, ale mi zwyczajnie brakuje czasu na jakiekolwiek aktywności. Dopiero na tym wyjeździe zdałam sobie sprawę, jak bardzo sflaczała jestem, jak potrzebuję ruchu innego niż szarpanie się z dziećmi. Bo nie oszukujmy się, codzienne zajmowanie się dziećmi uruchamia mięśnie, o których do tej pory nie mieliśmy pojęcia, ale, przynajmniej dla mnie, nie jest to zdrowa, wyważona aktywność. Inaczej bolą mięśnie po takim całym dniu z bobasami, a inaczej po godzince na basenie. I właśnie tego basenu chyba najbardziej mi brakuje.


Nigdy nie byłam za bardzo pro sportowa. W szkole bardziej unikałam W-Fu niż na niego goniłam. Nie znaczy to, że nie lubiłam fizycznych aktywności, przeciwnie, w wolnym czasie często biegałam, grałam w coś czy chodziłam na basen. Zwyczajnie forma zajęć lekcyjnych mi nie odpowiadała. Co innego zajęcia dodatkowe, SKSy czy zespół taneczny. Z czasem jednak czasu zaczęło brakować, po pracy było więcej spraw do ogarnięcia, gdy już mieliśmy wolne, to pędziliśmy na spotkanie towarzyskie a nie na basen i w końcu z mojej garderoby wyparowały sportowe buty, ciuchy czy akcesoria. Potem pojawiły się dzieci, jedyny wolny czas, to były wieczory, a wieczorami wiadomo, matka zmęczona, z mężem chce pobyć czy posiedzieć w spokoju. Na sam koniec choroba i zakaz przemęczania się... I tak jakoś do dziś nic nie robię. 

Wiem, wiem, to wszystko są wymówki, ale zrozumcie. Żeby teraz zacząć chodzić na siłownię czy basen musiałabym zacząć od zakupów. Odwiedzić sklepy ze sportową odzieżą, kupić sobie buty (http://trampki.sklep-luz.pl/), a przyznam, że już odwykłam od tego rodzaju sprawunków i nie nadążam za modą. Musiałabym wygospodarować sobie i Szanownemu czas, bo przecież, gdy ja wychodzę, ktoś musi pilnować potomstwa. Musiałabym ten czas zgrać z czasem działania wyżej wymienionej siłowni bądź basenu. Ułatwieniem na pewno nie jest to, że ja tak w zasadzie jestem szczupła. Może brzuszek obwisły mam i może taka trochę fioletowa się czasem wydaję, ale jakoś tak to ukrywam i jest ok. Jakoś zawsze nie mam siły i mi nie po drodze...

Podejrzewam, że nie tylko ja mam takie wytłumaczenie siedzenia na tyłku w domu. Ale nie tędy droga. Ja postanowiłam sobie postanowić więc dziś postanawiam zrobić coś dla siebie. Bardzo mi się spodobało na Mazurach korzystanie z różnych zabiegów, to na buzię, to na dłonie, są fajne i poprawiają samopoczucie, ale to nie wszystko. Trzydziestka na karku już parę lat więc nie wystarczy tylko dobry makijaż czy fryzura. Trzeba się troszkę postarać, rozruszać, porozciągać, a na to potrzeba czasu. Nie mówię, żeby poświęcać cały swój wolny czas na ćwiczenia, ale raz w tygodniu na pewno dobrze nam zrobi. Zupełnie inaczej się wtedy oddycha, ma się inną energię, ba, nawet inne podejście do dzieci. 

Zapewne lepiej jest, gdy ma się kogoś, kto motywuje, kto pomaga wygospodarować ten czas, ale ja już dość długo czekałam na koleżankę lub siostrę, która zechce ze mną zapisać się na basen, czekałam aż mąż mnie wygna z domu, żebym poszła zrobić coś dla siebie, bo przecież on chodzi, ale się nie doczekałam. Dotarło do mnie, że albo sama coś postanowię, albo nadal będę kapcawacieć w domu. Na początek postanawiam, że raz na dwa tygodnie przynajmniej (mam nadzieję, ze częściej) pojawię się na basenie. Czasem z dziećmi czasem sama czasem z mężem. Mam bliziutko więc będzie łatwiej. Co wy na to? Uda się czy znów poczuję lenia w sobie i nie będzie mi się chciało? A może z czasem opracujemy z mężem jakiś plan i uda nam się razem poćwiczyć, a nie na zmianę. 

A jaki jest wasz sposób na aktywności? Macie jakieś swoje ulubione czy zostajecie przy gonitwie za dziećmi? W domu czy może na zorganizowanych zajęciach? Same czy z przyjaciółkami lub mężem? Może macie dla mnie jakąś radę, jak wytrwać w postanowieniu i nie znaleźć kolejnej wymówki?

7 komentarzy:

  1. Ja uwielbiam kijki i rower! Wyjść z domu, przewietrzyć się - to jest TO! Ciuchy kupiłam odpowiednie na zimę, ale to nie jest konieczność ani pretekst do tego by się nie ruszać jeśli ciuchów brak :) Mnie motywuje fakt, iż jak podglądam znajomych na endomondo to widze, że oni coś robią, więc i ja powinnam tyłek w troki ruszyć i wio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na wiosnę i na początku lata z wózkiem chodziłam na spacery i endomondo włączałam. Patrzyłam sobie potem trasę i odległości, motywowało mnie to do coraz to nowych rekordów;) A potem wylazło choróbsko, sił zaczęło brakować i jakoś skończyły się długie spacery. Powoli do tego będę wracała, ale buty jednak by się na zimę przydały, bo jestem szczęśliwą posiadaczką trzech par kozaków, a sportowych nie mam ani jednych ;)

      Usuń
    2. Powiem ci, że mam zwykle adidasy z decathlonu :) po prosru nie chodze jak jest snieg, ale jak z dzieckiem na spacery to trza miec jednak buty na każd pogode ;)

      Usuń
  2. ja nie potrafię się zmobilizować :(
    alexanderkowo.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Kciuki więc, niech się udaje wszystko co zaplanowane, a coś czuję, ze ci się uda,
    A ja? No też sflaczała jestem, ogarnąć się nie umiem, no ale to ja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mam czasu na ruch,ale na wiosnę planuje kijki, może bieganie;-) teraz odchudzam się metoda mż;-) jak zgubie z 8kg,będę mogła poćwiczyć bez szkody dla stawów, bo teraz. ...za ciezka jestem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem Ci ,że my od stycznia zapisujemy Alka na zajęcia (3godziny dziennie) oczywiście rano i w tym czasie ja mam zamiar na fitnes chodzić choć ostatnio słyszałam że w godzinach porannych organizowany jest fitnes z dziećmi ;)
    www.kolorowe-usta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń