środa, 4 listopada 2015

Każdy dobry, kogo nie ma...

Fifi ostatnio przeszedł niesamowitą przemianę. Rozwiną się strasznie szybciutko, zaczął gadać, rozumować, idzie się z nim ułożyć w niektórych kwestiach. Jest fajnym, wygadanym dzieciakiem, ale nadal jest dwulatkiem. Coraz mniej ma histerii o byle gieee, ale bywa niezadowolony z naszych decyzji i zakazów. A niestety, wprowadzać jakieś reguły musimy, bo oprócz tego wszystkiego, jest też niesamowicie rozpieszczonym bobasem. Troszeczkę to nasza wina, troszkę dziadków, troszkę naszego poczucia winy na początku istnienia Zofii. To raz, a dwa to to, że mały książę chce nami rządzić, a my nie możemy na to pozwolić.

Od jakiegoś czasu, na szczęście, Filip nie manifestuje swojego niezadowolenia tak gwałtownie. Nie drze się w niebo głosy, nie rzuca się na ziemię, jakoś odpuścił i spuścił z tonu. Filip ostatnio, gdy coś mu się nie podoba, robi skrzywioną minę, łzy napływają mu do oczu i głosem łamiącym woła kogoś, kto w jego mniemaniu uległby jego prośbom, zrobił coś inaczej, tak jak on chce, albo zwyczajnie wybawiłby go z opresji. Koniecznie musi to być ktoś, kogo w tym momencie nie ma w okolicy. 

I tak mamy kilkanaście razy dziennie (bo woła nawet, gdy nie za tą rękę go złapię, a on chciał za drugą) wszelkiego rodzaju ciocię z przewagą cioci Gosi (i tutaj nie wiem czy chodzi o przedszkolankę, czy o moją cioteczną siostrę, która u nas bywa i, którą Fifi uwielbia) i cioci Reginy (ciotka męża, która się nimi zajmuje, jak my musimy gdzieś wyjść). Pojawiają się jeszcze inne ciocie, w zależności od tego, co mu właśnie przyjdzie do głowy, pojawia się dziadek, czasem nawet doda, że chodzi o dziadka Marka i pojawia się tata, jak go akurat nie ma. 

Wygląda to mniej więcej tak:
- Fifi oddaj ten telefon, ile razy mówiliśmy, że samemu nie można brać...
- CIOOOCIAAA LEEGINNNA!!! - przeciągle, smutno, żałośnie...

- Filipciu, śpij już, mama wyjdzie, ale będzie w pokoju obok...
- TAAATAAA - cichutko, przeciągle, żałośnie...

- Fifciu, ale teraz nie pójdziemy, troszkę później...
- DZIA DEK MA LEK - dukająco, smutno, żałośnie...

Biorąc pod uwagę, że Fifi ostatnio ogólnie jest smutny i wymagający więcej uwagi, bo wychodzą mu ostatnie dwie piątki i nie za dobrze to znosi, to serce się kraje, jak to cwane malutkie stworzonko szuka sobie sojuszników. A że spryciula z niego wielki, to można się przekonać, gdy jesteśmy całą rodziną i ja lub M. mu czegoś zabroni lub czegoś nie chce mu dać, czy pójść gdzieś z nim. Potrafi wtedy obejść wszystkich z miną kota ze Shreka i tonem żałosnym, że coś się w człowieku łamie i ktoś mu w końcu ustąpi. Ja osobiście walczę z tym ustępowaniem, bo on już wie, że w domu na takie emocjonalne szantaże nie może sobie pozwolić, a już u dziadków owszem. Wkurza mnie to, że do nich nie dociera, co się im tłumaczy i co się do nich mówi, ale wiem też, że Fifi dużo rozumie i wie, że gdy powiem stanowcze nie, to ani żadna ciocia, ani babcia z dziadkiem nic nie pomogą.


PS.
Fifi ostatnio nauczył się, że gdy się uderzy, to coś go "boli" i każde, dosłownie każde stuknięcie, potknięcie, potrącenie kończy się litanią co to go boli. Albo zwyczajnie żałosnym okrzykiem "CIOOOOCIAAA LEEEGINNNA". Nawet, gdy wpakuje się na moje kolana i mocno się przytuli, zdarza mu się wołać ciocię, która by go poratowała.






10 komentarzy:

  1. No u nas piątki już dawno na swoim miejscu ;) nie wiedzieliśmy nawet kiedy wychodzą.
    Jej jak ja czekam na to by porozumieć się z Alkiem jak z małym człowiekiem.
    U nas zamiast boli jest głośne entuzjastyczne Ałłłłaaaaaaa... Ała Ałłaaa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dolne piątki też odkryłam przez przypadek, ale te górne dały się we znaki... Aż dziąsła krwawiły...
      A na pierwsze sensowne słowa Filipa też przyszło nam długo czekać. Chyba żłobek zrobił dobrą robotę;)

      Usuń
  2. U nas też żądanie nieobecnego ale sprowadza się to do taty lub mamy, rzadziej babci. Najgorzej jak jest mocno zmęczona wieczorem i sama się nie może zdecydować kto ją ma usypiać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas babcia jakoś nie występuje;) Na szczęście dla mojego zdrowia psychicznego;)

      Usuń
  3. Normalka :) Każde dziecko leci tam , gdzie akurat nic od nie chcą :) Tata u nas zawsze jest ten dobry, do którego leci się na ratunek :) Jednak młoda wie też, że jak cos kategorycznie mówię na "NIE", to wie , że Święty Boże nie pomoże :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też, jak już pada stanowcze "NIE", to wyjścia nie ma;)

      Usuń
  4. Mój Filip też próbuje przekabacać dziadków na swoją stronę i strasznie mnie to denerwuje jak mu ulegają, pomimo moich zakazów;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to samo, czasem się hamuję, żeby nie powiedzieć parę słów za dużo w takich sytuacjach, ale czasem już nie mam siły i im wygarnę...

      Usuń
  5. Ale Fifi sie kolorystyczni wpasowal w tlo. Zupelnie go nie widac w tych lisciach sam jest jak zolty lisc :)
    Odpieluchowalas Filipka ? Kiedy i jak to zrobilas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za tą kurtką zjeździłam całe miasto zanim trafiłam rozmiar;)
      A Fifi w zasadzie odpieluchował się sam. Trochę go przekupiłam, ale ważne, że się udało. Teraz tylko na noc ma pieluszkę, ale zazwyczaj jest już sucha;)

      Usuń