piątek, 18 grudnia 2015

Co zamiast piersi czyli nauka samodzielnego picia...

Uczenie dzieci samodzielności nie jest łatwe. Pamiętam, jak nadszedł ten moment z Filipem, gdy podjęliśmy decyzję o rozszerzaniu jego diety. To już samo w sobie było stresujące, a do tego trzeba było włączyć powolną naukę picia czegoś innego niż mleko z piersi. Fifi nigdy nie pił z butelki choć nie powiem, że nie próbowaliśmy. na początku chcieliśmy podawać mleko, potem w lecie wodę i herbatki, ale on tylko gryzł i jak kropelka poleciała, to się cieszył. Nic poza tym. Kombinowaliśmy z różnymi, ale wszystkie kończyły podobnie.

Potem przyszedł czas na niekapki. Uparliśmy się, że Filip będzie z nich pił i też podsuwaliśmy mu różne rodzaje. Z marnym skutkiem. Też je gryzł w nadziei, że coś poleci. Niekapki z twardym ustnikiem wcale nie zdały egzaminu. 

Po drodze zahaczyliśmy o kubki ze słomką. Te nawet załapał, ale zdecydowanie wolał pić ze zwykłych kubków. Kupiliśmy Doidy, ale roztrzepaniec nadal wylewał, a nam już brakowało cierpliwości. Kubeczek typu 360 był za trudny nawet dla nas.
I tak przez dłuższy czas wszystkie te akcesoria zagracały nasze mieszkanie. Raz tego się czepiał, raz innego aż w końcu, na wakacjach, potrzeba go przycisnęła i zaczął pić z niekapka. Było to dość późno, bo miał około 13 miesięcy, ale od tej pory wszystko już jakoś poszło łatwiej. Tak jakby załapał, że chce mu się pić i może się napić. Na początku z niekapka, potem z butelki z dziubkiem, z kartonika czy ze szklanki.

Z Zośką ten okres, że chce pić i wie, że tego chce nastąpił wcześniej. Wiadomo, jeszcze chowamy przed nią wszystko, z czego może płyn wylać, ale inne "pijaczki" już sama obsługuje. Wiadomo, jeszcze na pierwszym miejscu jest pierś, ale picie samodzielne na pewno troszkę odciąża mój biust. Odpuściliśmy sobie wszystkie akcesoria, które nie sprawdziły się przy Filipie i zostało nam tylko to, co naprawdę warto polecić z naszego punktu widzenia.


Mamy więc:
  • kubki niekapki, koniecznie z miękkim ustnikiem. Filip używa ich głównie w nocy, Zośka w dzień, jak zachce jej się pić. Zawsze gdzieś tam stoi woda w niekapku.
  • kubeczki ze słomką, odgrzebane niedawno, Zośce spodobały się strasznie, a Fifi podpatrzył i pozazdrościł.
  • Doidy Cup - sprawdza się na początku, do pojenia dziecka, które już chce pić z "dorosłego" kubka, ale kiepsko mu to idzie.
  • kubeczek z dziubkiem - do picia kaszki.
  • zwykłe kubeczki - jeszcze poza zasięgiem Zośki, ale Fifi radzi sobie świetnie.
  • różnego rodzaju pojemniczki z gotowymi piciami - butelki z dziubkiem, kartoniki (Zośka je już też opanowuje), zwykłe butelki.
To u nas zdało egzamin i tego się trzymamy. Obiecałam sobie, że nie będziemy już więcej kupować cudów techniki piciowej, zostaniemy przy sprawdzonych sposobach, ale kto wie. Patrząc na zdolności Zośki w łapaniu w mig, jak co działa, pewnie wszystko by jej przypadło do gustu , ale też mam świadomość, że za chwilkę zapragnie pić ze zwykłego kubeczka i wszystkie te cuda poszłyby w pudło, a tego by było szkoda (http://babyandtravel.pl/).

Jedno na pewno u nas się nie sprawdziło. Butelki ze smoczkiem. Przy Filipie bałam się panicznie, że przez butelkę nie będzie chciał ssać piersi, a potem nie chciałam go już uwsteczniać. Z Zośką nawet mi nie przyszło do głowy je wyciągać, a teraz, gdy łapie po kolei kolejne umiejętności, też chyba nie ma już sensu. 

A morał z tej całej historii jest taki sam, jak przy innych moich historiach. Dziecko do wszystkiego musi samo dojrzeć, nawet do tego, że chce mu się pić. Z Filipem przeszliśmy przez wszystkie sposoby napojenia go, a na koniec i tak wygrał pierwszy. Zwyczajnie mu się zachciało i znalazł sposób, żeby się z niego napić. Przy Zosi się tak nie spinaliśmy, sama pewnego razu sięgnęła po niekapek i już wiedziała co ma z nim zrobić. Teraz podpatrując Filipa zdobywa kolejne umiejętności.

1 komentarz: