środa, 17 lutego 2016

Wiosna w środku zimy...

Bardzo cieszyłam się na zbliżającą się zimę, na długie wieczory, wcześnie robiące się ciemno, więcej czasu w domu, wspólnie, razem. Planowałam wspólne zabawy, gry, malowanki, wyklejanki, nauczanki. Miało być ciepło, miło i przyjemnie i było, jest, ale... No właśnie ale... Nie wzięłam pod uwagi, że zbyt wiele takich wieczorów może nas znużyć, zmęczyć, ale to nie najgorsze, z tym można walczyć. Najgorsze w tym, że ja zapomniałam zwyczajnie, że Zosia nam rośnie, dorasta, rozwija się i ciągle nie będzie siedziała na kocyku z grzechotką w rączce. W końcu przyjdzie taki czas, że zacznie się interesować tym, co robi Filip i zacznie domagać się tego samego. I nie da się jej przetłumaczyć, że to nie dla niej, że jest za malutka, że teraz Fifi się bawi z mamą czy tatą. O nie, ona będzie chciała pomagać, rozwalać, zabierać, a Filip nie będzie z tego wcale zadowolony. Co Wam będę dłużej opowiadać, każdy, kto ma więcej niż jedno dziecko wie, jak czasem kończą się takie gry i zabawy. W skrócie tylko powiem, że po kilku miesiącach zamknięcia w czterech ścianach mamy momentami dość i tęsknimy za działką, słońcem, podwórkiem, swobodą. Chcemy już wychodzić na spacery bez godzinnego przygotowania, bez toreb ciuchów na zmianę, bez całego tego cygańskiego taboru. Zwyczajnie i po prostu chcemy więcej przestrzeni... Chcemy wiosny...

I taki właśnie prezent w ostatni weekend sprawiła nam pogoda. Dała nam namiastkę wiosny w samym środku lutego. Było super ciepło, wychodziło piękne słoneczko, przestał wiać wiatr. Co było robić, wybraliśmy się na działkę. Co prawda takiego stricte biegania po podwórku było coś koło dwóch godzin, bo dzieciaki są świeżo po chorobie, ale zawsze to troszkę ruchu, swobody, świeżego, podmiejskiego powietrza. Zosia zaliczyła spanko na świeżym wozduchu, Fifi mimo braku śniegu postanowił wypróbować sklecone przez dziadka sanki, a my się troszeczkę przewietrzyliśmy wszyscy na zmianę doglądając śpiocha. No i mamy pierwsze, wiosenne zdjęcia w tym roku...


Ech, zatęskniło nam się za wiosną, za słoneczkiem, za ciepłem, za spacerami nad lubelskim zalewem. Bo mimo, że jest ciepło, to niestety nadal szaro, buro i deszczowo. Na szczęście mamy już coraz dłuższy dzień i coraz bliżej do tej naszej prawdziwej wiosny. Coraz częściej będzie można otwierać okna, wychodzić na dłuższe spacery, odwiedzić zapomniane przez zimę miejsca, poplanować wycieczki i wyjazdy. Będzie fajnie, tylko jeszcze troszeczkę cierpliwości i na pewno będzie fajnie...

4 komentarze:

  1. Na instagramie piekna posciel Filipka w grochy. Madzia napisz skad bierzesz takie pieknosci. Chyba jestes pasjonatka poscieli. Widzialam juz u Was tyle kompletow na zdjeciach. Na Wielkanoc bedzie w kurczaki ? :P Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy znajdę w kurczaki, ale czemu nie... A pościel ładną faktycznie lubię ;) A że Filipowi jeszcze zdarzają się nocne wpadki, muszę mieć kilka w zanadrzu ;) Firma nazywa się Nyks, można ją znaleźć na internecie, a na allegro jako polskaposciel_eu. Ja trafiłam przypadkiem i ciągle wracam, bo mają tyle fajnych wzorów, że nie można się zdecydować na jeden ;) No i do tej pory nie zawiodłam się na jakości, a Fifi naprawdę jej nie oszczędza, a i ja jakoś specjalnie ostrożnie jej nie piorę. Mogę spokojnie polecić ;)

      Usuń
  2. Też czekam na wiosnę mimo mojego uwielbienia dla zimy. Zima była fajna jak nie było dzieci,wtedy żaden mróz nie był mi straszny.a teraz? ? Rozumiem o czym piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę doczekać się wiosny! Póki co pogoda jeszcze płata figle i raz jest ciepło, a raz zimno. Dlatego wciąż jestem ostrożna z długimi spacerami razem z dziećmi. Ale mam nadzieje, że w marcu to się zmieni! :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń