czwartek, 14 kwietnia 2016

Matka Polka Hejterka...

Polska hejtem stoi, nie da się tego ukryć. Od morza do Tatr, od polityki po rodzicielstwo, od młodych po starych, hejtuje prawie każdy. Jedni bardziej, inni mniej, jedni głośno, inni cichutko, tylko dla siebie, jedni publicznie wylewają żale, inni w domowym zaciszu, jedni robią to bezpośrednio, inni napuszczają innych i w końcu, jedni hejtują nie wstydząc się swoich personaliów, a inni, jak tchórze, ukrywają się pod modnym ostatnio słowem "anonim".

Przyczyn hejtu jest wiele. Zazwyczaj jest to niezadowolenie z czegoś, co nas dotyczy bardziej lub mniej, a czasem nie dotyczy wcale, ale fajnie jest wtrącić swoje trzy grosze. Jest też zazdrość, bo ktoś inny ma lepiej (przynajmniej w mniemaniu hejtującego) więc trzeba mu dokopać, życzyć jak najgorzej, a już jak nie można mu zaszkodzić, to przynajmniej zepsuć dzień. Frustracja, niezadowolenie z siebie, niedowartościowanie... wszystko to prowadzi do tego, że siadając za klawiaturę komputera ponosi nas fantazja, jad leje się strumieniami i dajemy wyraz swoim najgorszym emocjom. Niefajnie, ok, ale w niektórych dziedzinach nawet zrozumiałe. W niektórych jednak będzie mnie to zaskakiwało, denerwowało i dziwiło chyba już zawsze. Matki - hejterki, tego nie zrozumiem nigdy.

Jawi mi się taka (kobieta, matka, hejterka), jako nie do końca zadowolona z życia, zahukana przez męża/matkę/teściową (niepotrzebne skreślić), sfrustrowana, zaniedbana kobieta, która w ten sposób próbuje zwrócić na siebie uwagę. Wrzuca, wymyśla, kombinuje. Nie to, żeby specjalnie, jej zwyczajnie na nerwy działają każde zadowolone matki. Siedzi, czyta, przegląda zdjęcia i nakręca się nienawiścią. Bo tamta jest ładniejsza, częściej się uśmiecha, mąż jej pomaga, chodzi na spacery, wyjeżdża na wakacje, ma więcej, ma mniej, ale fajniejsze, dzieci jakieś takie inne niż jej. Bo tamta karmi piersią, a ona nie lub odwrotnie. Bo tamta miała cesarkę albo rodziła naturalnie, nie ważne w sumie jak, i tak na pewno miała lepiej. Ona jest po prostu nieszczęśliwa i nakręca się w tym swoim nieszczęściu czytając, oglądając, delektując się tym, że jej i tak zawsze jest gorzej. A niechby tylko obiekt jej hejtu spróbował się na coś pożalić... oooo, to się jej już w głowie przewraca, przecież to to nawet na połowę tego co ma nie zasługuje, a jeszcze jęczy szmata ostatnia. Ja to dopiero mam źle i niedobrze. A niechby ktoś zwrócił takiej uwagę, że przecież można coś zmienić, ruszyć się, uśmiechnąć, zadziałać... No jak, przecież seriale same się nie obejrzą, a mama nie zawsze może przyjechać, tylko co dwa dni, babcia tylko popołudniami, a teściowa przecież się nie rozdwoi, musi przecież ugotować obiad. Jak ona biedna ma się gdzieś ruszyć, jak odpocząć też kiedyś trzeba... No i przecież jad sam się nie uleje...

Jest wiele kontrowersyjnych tematów, wiele rozbieżnych zdań na pewne sprawy, wszystkie można poruszyć z klasą. Nawet szczepienia, karmienia czy porody można opisać z szacunkiem dla drugiej strony, używając racjonalnych argumentów, nikogo nie obrażając czy opluwając. Niestety, matka - hejterka nie bawi się w argumenty, matka - hejterka miesza z błotem jak leci, nie liczy się z żadnymi świętościami, oskarża, atakuje. Potrafi posunąć się do zarzucenia innej matce, że jej winą jest choroba dziecka, że gdyby była lepszą matką, to do tego by nie doszło. Stosuje ciosy poniżej pasa, byle dotknąć, zranić, poruszyć. Jest przecież anonimowa, nic jej nie grozi, nie ma sobie nic do zarzucenia, a tamtej na chwilę zachwieje się jej lepszy świat. Problem w tym, że anonimowość internetu jest często bardzo złudna. Wydaje się, że anonim na zawsze pozostanie anonimem, ale w końcu można trafić na kogoś, kto postanowi sprawdzić tą drugą stronę. I wtedy na pewno zostanie zauważona.

Ja wiem, że rodzajów matek - hejterek jest więcej. Są matki wymądrzające się, negujące wszelkie inne racje. Są takie co pozjadały wszystkie rozumy i każda inna to idiotka. Czasami nasze własne matki czy teściowe to hejterki, co podstawiają nogi, wypominają błędy i niejednokrotnie podcinają skrzydła młodym matkom. Ale najbardziej zastanawiają mnie właśnie anonimowe matki - hejterki. To muszą być naprawdę zawiedzione życiem kobiety. A przecież tak niewiele trzeba, żeby znaleźć jakieś pozytywy, znaleźć wspólny język z innymi matkami, zaprzyjaźnić się, znaleźć wsparcie i pocieszenie w cięższych chwilach. Znam wiele kobiet, które na pierwszy rzut oka powinny siąść i płakać, załamać się, spuścić głowę i zrezygnować, a one się ciągle uśmiechają, działają, ciągną swój wózek zadowolone z życia. Mało tego, niejednokrotnie zarażają swoim optymizmem inne kobiety. Nie jestem w stanie pojąć, że matka, matce, kobieta, kobiecie...

PS.
Mój post nie jest o nikim konkretnym. Jest to bardziej obraz anonimowej, hejtującej kobiety oczami mojego męża, ale jakoś tak mi się wbił w głowę, że jak po raz kolejny czytam na blogach komentarze pełne jadu, to właśnie taka pani staje mi przed oczami... Myślę sobie, co taka komentatorka chciała wnieść nowego do sprawy, po co to wszystko pisze i bach... Zahukana frustratka... Przepraszam, tak mam...

8 komentarzy:

  1. Piękna autobiografia... Chyba nie zdajesz sobie sprawy z opinii ludzi o twojej osobie. Są to opinie nieciekawe np.(od kiedy żyje to takiej żmiji nie spotkałam na swojej drodze...) Więc nie opisuj o innych tylko najpierw spojrz na czubek własnego nosa. Nie rozumiem ludzi ktorzy interesują się cudzym życiem jakby nie mieli własnego.. z koniem nie będę się kopać ale chce cie uświadomić, że nie jesteś mile widziana "za miastem". I opluwaj dalej wszstkich dookola "najlepsza na świecie ", jeżeli sprawia ci to przyjemnosc i tym sie dowartosciowujesz. Mam na to wyjebane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. A tak zapytam... Czy to tylko Twoje zdanie czy może wszystkich z tak zwanego, jak to ładnie napisałaś, "za miasta"? Bo akurat M. ma tam jakiś interes, to przy okazji może im pokazać Twój komentarz z pytaniem, kto się pod nim podpisuje.

      Usuń
  2. A to już zagadka dla ciebie.... Pytaj...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się w zagadki nie bawię, zwyczajnie pytam, jak mnie coś interesuje... I tak zrobię tym razem...

      Usuń
  3. No i masz przedsmak zazdrości i wielkiej obsesji utwierdzania Cię w tym jakże niezastąpionym zdaniu obywateli...
    Na takich ludzi to tylko trzeba ćwiczyć strzelanie do celu, albo całkowity brak zainteresowania ich wiedzą ogólna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie przypuszczałam, że tak szybko po opublikowaniu tego tekstu znajdzie się idealny przykład tytułowej mamuśki... Chciałabym na to odpowiedzieć ostatnim zdaniem z jej komentarza, ale mam na to za dużo kultury...

      Usuń
  4. Znajdą się takie osoby co będą zazdrosić...
    lepiej podpisać się pod anonimem bo nikt nie wie wtedy kto to jest... ale zdarzają się sytuacje jak napisałaś że da się sprawdzić kto czy jaka dana osoba się podpisuje.
    " nie ma takiej osoby co by każdemu z osobna dogodził " mawiają :)
    Każdy ma swoje zdanie. TY odpisałaś ogółem i to się liczy. Nikt tu osobiście nie został dotknięty. :)

    OdpowiedzUsuń