piątek, 17 czerwca 2016

Ach, śpij kochanie czyli sposoby na spokojny sen dziecka...

Sen dziecka, to sprawa, która niejednemu rodzicowi zaprząta myśli przez wiele czasu. Czytamy, słuchamy, radzimy się, a i tak nic to nie wnosi do całej sprawy. Dziecko jak nie spało, tak nie śpi, jak się budziło, tak się budzi, a my powoli opadamy z sił i przewracamy się z niewyspania. Ja, jak już nie raz pisałam, jestem zwolenniczką przeczekania, choć sama też stosowałam różne sztuczki, żeby poprawić sobie jakość tego aspektu życia. Niewiele one dawały, ale przynajmniej miałam poczucie, że staram się coś zmienić. Filip zdecydowanie był lepszy w pobudkach nocnych, gdy już przestał się budzić, to odechciało mu się zasypiać, gdy zaczął zasypiać, to zaczął migrować w nocy, ale na szczęście wszystko to (prawie) minęło i teraz, z małymi wyjątkami, ale mamy spokój. Zosia zaczęła od śpiocha, potem się budziła, nie chciała zasypiać, a teraz urządza nam pobudki o 5 nad ranem, czy to świątek, piątek czy niedziela. Nic nie pomagają cuda na kiju, nie pomagają nasze gusła, efekt jest taki, że my się okombinujemy, a dzieci i tak zrobią, jak będą chciały. Nie ma łatwo, trzeba zacisnąć zęby i czekać aż się poprawi. Ale są pewne myki, które mogą mieć wpływ na jakość snu i zasypianie naszych dzieci, ale są to działania długoterminowe.


Po pierwsze sławetne rytuały. Nie jestem zwolennikiem ścisłego trzymania się rozpiski. Czasem mamy plany, coś się obsunie, coś chcemy zrobić i ni jak nam coś nie pasuje. Ale zazwyczaj w dzień każde ma swój rozkład i wieczorem też czynności raczej następują jedne po drugich. Zosia ma mniej więcej stałe godziny posiłków i drzemki, Fi oczywiście, z racji przedszkola też i jakoś się to kręci. Wieczorami, zanim położą się spać, też wiedzą czego się spodziewać. Kolacja, kąpiel, bajeczka, buzi, jeszcze pogadanie na dobranoc i luli. Czasem potrzebują jeszcze zajrzenia, pogłaskania, ale zazwyczaj zasypiają spokojnie. Ale, ale, żeby nie było tak różowo, to przyznam się, że z Fifim tak łatwo się to nie odbywało. Nie wiem, czy jest to zasługa tego, że Zosia widzi, jak Fi usypia, czy jest po prostu mniej wymagająca, ale z Filipem zdecydowanie musiałam więcej siedzieć, gimnastykować się, kombinować. Zosia dużo wcześniej nauczyła się zasypiać sama. Owszem, dostawała pierś na dobranoc, ale już przy niej nie odpływała, dawała się odłożyć, ucałować, czasem coś pośpiewała i pogadała pod nosem i zasypiała. A może to my, z Filipem, mieliśmy już opracowany plan, trzymaliśmy się go, a Zosia po prostu w niego weszła i od urodzenia się go sobie z grubsza przyswoiła. Z Fifim jednak wszystko było nowe, wszystkiego musieliśmy się nauczyć. Nie wiem, na pewno, gdy już minął okres kolek, usypianie Zosi było wiele łatwiejsze niż kiedyś usypianie Filipa. A przecież musiałam usypiać już dwójkę.
Teraz, o ile obu coś nie odbije na bieganie po pokoju, to też motywują się nawzajem do spokojnego odpływania.

Po drugie aktywności w ciągu dnia. Nudzące się dziecko nigdy nie będzie dobrze, mocno spało. Nie mówię tutaj, broń Boże, o wymęczeniu biedaków, że będą padały z nóg, ale siedzenie cały dzień w domu przy bajce też nie jest dobrym rozwiązaniem. Jakiś spacer, zabawa na placu zabaw, wycieczka, coś, co dziecko będzie mogło sobie powspominać przed snem. Zosia jest jeszcze za mała, ale Fifi bardzo lubi, gdy już leży w łóżku, opowiadać mi co robił w przedszkolu, z kim się bawił, co mu się najbardziej podobało na wspólnej wycieczce czy co chce robić w najbliższej przyszłości. To takie nasze przedsenne rozmowy. Ja mu opowiadam jakie mamy plany na następny dzień, a Fifi czym prędzej zamyka oczki, żeby szybciej było jutro. Ale nie tylko Filipowi dobrze robią aktywności, Zosia też jak się wybiega, wybawi, wyszaleje, pada potem jak muszka i tylko widać jak kołderka podskakuje od jej oddechu.
Ale pamiętajmy, że mniejsze dzieci potrafią być zbyt zmęczone by móc usnąć. Zosi jeszcze się to czasem zdarza, że widzę, że jest pół przytomna, a wstaje z łóżeczka, krzyczy, złości się. Wtedy należy się uzbroić w cierpliwość i utulić małego złośliwca. Działa pierś, przytulanie, głaskanie... Wszystko, co na chwilę uspokoi malucha, a wtedy senność weźmie górę i bobas odpłynie.

Po trzecie, zainteresujmy się tym, jak długo śpi nasze dziecko rano i w dzień. Gdy wieczorem maluch kica do 23 i za nic nie chce spać, a w dzień śpi trzy godziny, to może lepiej jakoś to skorygować. Są takie dzieci, jak nasz Fi, który, nawet, gdy nie chce mu się spać, to zazwyczaj leży sobie spokojnie w łóżku i nie biega po domu, ale są też takie, które zapewniają wtedy rodzicom baja bongo do północy. Jak im to nie przeszkadza, to fajnie, ale czasem zwyczajnie wystarczy skrócić dziecięcą drzemkę albo budzić dzieciaka troszkę wcześniej rano. Nasz Fifi potrafi raz na jakiś czas pospać do 8.30 rano i wtedy niemal prosto z wyra biegnie do przedszkola, ale wtedy mogę być niemal pewna, że o 12 ciocie go za nic nie uśpią, ale za to wieczorem padnie mi w minutę.
No i ja się tutaj wymądrzam, a tak naprawdę żalę się, że Zosia budzi nas o 5 i nie wiem co z tym zrobić. No nie wiem, ale mam nadzieję, że w końcu to się zmieni. Filip w zasadzie z dnia na dzień postanowił przestawić się z wstawania bladym świtem na wstawanie koło 9 i choć mu to nie zostało, to do wstawania o 5 już nie powrócił. Może z Zofią będzie podobnie... Na razie staram się nie pędzić od razu, gdy tylko Mała zajęczy. Wałkoni się sama w łóżeczku i póki nie budzi Fifula pozwalam jej na to i powiem Wam, że coraz dłużej potrafi tak wyleżeć. Może powoli dotrze do małego łebka, że nie ma po co wstawać skoro świt, bo mama i tak nie przyjdzie i że warto jeszcze trochę pospać, by wstać od razu na zabawę.

No i w końcu, po czwarte... Nigdy, przenigdy nie kładźmy dzieci spać w złości. Nie zostawiajmy ich samych, nie zamykajmy w pokoju, nie gaśmy światła za karę. Może one wtedy usną, ale my będziemy mieli wyrzuty sumienia, jak stąd do Księżyca. Nawet, jeśli zdarzy nam się odesłać dzieciaki do łóżek, bo dokazują, nawet, gdy na chwilę damy się maluchowi wypłakać, to potem zajrzyjmy, ucałujmy, pogłaszczmy, uspokójmy, przytulmy nasze małe grzejniki. Spokojny, bezpieczny sen jest dla dziecka najlepszy. Pomyślmy sobie, jak nam się śpi, gdy się kładziemy w nerwach. A pomyślmy, co myśli sobie taki maluch, gdy usypia wiedząc, że mama jest na niego zła... Aż się serce kraje. Dlatego zawsze kończmy dzień w zgodzie, spokoju i z czułością.

Oczywiście, jak już pisałam na początku, dziecko i tak zrobi, co będzie uważało za stosowne, ale spokój, bezpieczeństwo, aktywność, ciekawy dzień i czułość rodziców na pewno nie zaszkodzą, a wszystkim nam oszczędzą nerwów i zamartwiania się. Na niewyspanie nic nie poradzę, bo sama ostatnio (tak od trzech lat) z nim walczę, ale mogę powiedzieć jedno, kiedyś nadejdzie taka noc, którą prześpicie całą, kiedyś pobudka o 5.30 rano będzie abstrakcją, a nie codziennością, warto poczekać. A na razie pozostaje nam kawa (ja akurat nie pijam) i wspieranie się nawzajem...

*źródło zdjęcia: https://unsplash.com/@monroefiles

6 komentarzy:

  1. U nas sprawdzają sie rytuały. Nauczyliśmy dzieci kłaść się spać najpóźniej po 20 i od małego własnie o tej porze już się kładą nawet same z siebie. Przesypiają spokojnie do rana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas zawsze były problemy ze spaniem... niestety wszystkie rytuały i rady z książek nie dawały rezultatu. Na szczęście z wiekiem jest dużo lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku u nas ze spaniem była tragedia i nie pomagało nic !

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas bywały różne okresy, ale generalnie było ciężko. U nas noc jest najlepsza gdy mamy dużo ruchy na świeżym powietrzu, plus gdy córcia robi długą drzemkę w dzień ok 2,5 h - wtedy noc jest super, jak z jakiegoś powodu drzemka trwa godzinę mamy ciężką noc. Więc to w sumie trochę nie intuicyjne bo wydawałoby się że im dłużej śpi w dzień tym gorzej z nocą. A i po długiej drzemce zasypia o 20 a po mniejszej drzemce czasem i do 21;30 nie moze zasnąć :P

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas właśnie systematyka się sprawdza, choć nie codziennie. Wiadomo, jak się gdzieś pojedzie, to ciężko w tym samym trybie wszystko zrobić. Jednak tak, jak napisałaś - wieczorna kolej rzeczy zawsze jest taka sama. Aktywny dzień również u nas wiele daje. Mała przesypia mi całe noce, bo staram się spędzić z nią jak najwięcej czasu. Sprzątanie zostawiam i biorę się za nie, gdy mała ma drzemkę. W piękne dni na dworze spędzamy czas i też wtedy o wiele lepiej śpi. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas dzieci zasypiaja różnie , raz po 20 a raz po 22. Niby śpią do 7.
    Ale starsze się przebudzi na siusiu to pojdzir do łazienki i się załatwi.
    A młodsze się przebudzi po 1 w nocy na picie i potem śpi.
    Ale żeby się jako tako wyspać to z mężem zrobiliśmy sobie że każde z nas w niedziele może spać dłużej a druga osoba zajmuje się obowiazkami domowymi no i przedewszystkim dziećmi. I potem zmiana. Niby to jest tylko troche dłużej takiego spania dla nas. Ale to jest zawsze coś :)

    OdpowiedzUsuń