piątek, 20 stycznia 2017

Morze, góry czy Mazury czyli piękna Polska cała...

Każdej zimy przychodzi taki moment, kiedy zaczynamy mieć dość. Choć na początku cieszymy się z dłuższych wieczorów, z przytulności mieszkań, z tego czasu dla rodziny bez nacisku wychodzenie, eleganckie ubieranie czy spotkania towarzyskie, to z czasem zaczyna nam to powszednieć i zaczynają nam ciążyć ciuchy, pluchy i zimności. Choć sezon wczasowy wyciskaliśmy do granic możliwości czasowych i portfelowych, to z czasem to nasze przesycenie atrakcjami zaczyna słabnąć i zaczynamy tęsknić już za czymś nowym, a tym samym zaczynamy rozglądać się za kolejnymi ofertami wypoczynkowymi, za nowymi kierunkami i nowymi, nie ukrywam tego wcale, promocjami. 

Posiadając dwójkę dzieci zaczęliśmy większą uwagę przykładać do tego co i gdzie wybieramy. Kiedyś decydowaliśmy się na ofertę i za dwa dni już byliśmy w samolocie i lecieliśmy w kierunku, który niejednokrotnie nawet nam wcześniej nie przychodził do głowy. Teraz zajmuje nam to troszkę więcej czasu i nie mam na myśli tylko pakowanie i planowanie całego majdanu zabieranego ze sobą. Teraz więcej czasu poświęcamy przyglądaniu się miejscu, do którego planujemy się wybrać. Musi ono spełniać pewne niezmienne warunki, które ułatwią nam pobyt tam z dziećmi. Muszą być atrakcje, musi być odpowiednie położenie, musi być dostosowane dla dzieci i musi je wybierać wiele rodzin. Ale co najważniejsze, przestaliśmy się spinać przy tym, że wypoczynek koniecznie musi być w "ciepłych krajach" i najlepiej samolotem.


Odkąd mamy dzieci odkryliśmy Polskę i podróżowanie samochodem. Kiedyś wydawało nam się to nie do pomyślenie, żeby spędzić kilka, a czasem nawet kilkanaście godzin w podróży. Nie wyobrażałam sobie, że moje dzieci wysiedzą tyle czasu w samochodzie, że my, którym niejednokrotnie nie chciało się ruszyć tyłków nad pobliskie jezioro, dotrzemy z dwójką małych dzieci nad morze i nie będziemy się zatrzymywać co chwilkę. Możecie wierzyć lub nie, ale w drodze powrotnej z tegorocznego nadmorskiego wypoczynku zatrzymaliśmy się raz (raz!!!), bo Fi musiał do toalety, a Zosia wymagała serwisu. Gdyby nie to, bez zajęczenia dojechalibyśmy jednym ciągiem z Gdyni do Lublina. Biorąc pod uwagę, że nasze dzieciaki nie potrafią bez wrzasków przejechać 50 km do dziadka, to ja jestem pod wrażeniem.

Ale pozostając przy Polsce i ofercie wczasowo-turystycznej, to muszę przyznać, że jej nie doceniałam. Bo prawda jest taka, że nasza baza noclegowo-hotelowo-atrakcyjna nie odbiega niejednokrotnie od tego, co możemy dostać za granicą. Ba, nie mając tak pewnej pogody, polscy hotelarze dwoją się i troją, żeby zapewnić wczasowiczom atrakcje tak i plenerowe, jak i wewnątrz obiektów i mieć obłożenie w zasadzie cały rok. Siłownie, sale zabaw, SPA, baseny, animacje, aerobiki... Czego dusza zapragnie i ile nam się podoba. Do tego noclegi i pobyt.... Od schroniskowych domków przez pokoje hotelowe, przez apartamenty i mieszkania do wynajęcia np. nad samym morzem (http://www.burco.pl/). Choć w kraju nie uświadczymy tak atrakcyjnych promocji, to i tak warto przejrzeć ofertę  i wybrać coś dla siebie, bo Polska piękna jest, ciekawa jest i basta.

I żeby nie być gołosłownym, to my właśnie się wybieramy na nasze piękne, krajowe ferie zimowe... Nie w górach, a na Mazurach. Już drugi raz w to samo miejsce, bo bardzo nam się spodobało. Ale jesteśmy nadal otwarci na wszelkie propozycje, chętnie przeglądamy różne oferty i nie wykluczam, że tegoroczne wakacje spędzimy w górach...

2 komentarze:

  1. nad morze jeżdzimy często, ze względu na córke, bo my morze lubimy tylko tak na chwilę :) Jednak rok temu zabraliśmy córkę w tatry i pokochała je tak jak my :) Na Mazurach jeszcze nie byliśmy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My do tej pory stawialiśmy na wyjazdy zagraniczne lub pobliskie jeziora, ale odkąd na świecie są dzieci coraz częściej ciąga nas po Polsce ;)

      Usuń