piątek, 31 marca 2017

Ferie w Zalesiu czyli miejsce na każdy czas i na każdą pogodę...

Za oknem powoli i nieśmiało pojawia się wiosna... Wychodzimy na spacery, wyszukujemy w internecie imprez w okolicy, coraz bardziej korcą nas oferty dalsze, powoli myślimy, co w tym roku chcemy zobaczyć, dokąd się udać, jak rozplanować czas i oczywiście budżet. W naszym wypadku wiele zależy od postępów w załatwianiu spraw wszelakich, ale nie zmienia to faktu, że pomysł mamy jeden, z którego tak łatwo nie zrezygnujemy.

Otóż jest na świecie takie miejsce, które poznaliśmy ponad rok temu, zupełnie przypadkiem, zupełnie niespodziewanie i tak samo przypadkiem i zupełnie znienacka w miejscu się zakochaliśmy. Ale, że miłość i zauroczenie bywają ślepe, w tym roku postanowiliśmy zweryfikować nasze afekty i pojechaliśmy tam na ferie. Środek zimy, dzieci nielubiące zimna, wypoczynek w większości w zamknięciu hotelu... I nie zawiedliśmy się, i nie żałowaliśmy, i potwierdziły się nasze odczucia sprzed roku, że jest to miejsce idealne dla każdego, kto ma dzieci, kto ceni sobie rodzinny wypoczynek, kto chce odpocząć nie zaprzątając sobie myśli niepotrzebnymi sprawami. Tak bardzo się potwierdziły, że nie jestem sobie w stanie wyobrazić innego miejsca na nasz krajowy wywczas wakacyjny w tym roku. Ba, nie tylko ja nie mogę sobie tego wyobrazić, dzieciaki też od samego powrotu z ferii pytają, kiedy znów pojedziemy na "palazury". Filip każe sobie pokazywać codziennie pokój, w którym będzie spał i opowiada co będzie robił, podkreślając, że wtedy już na pewno będzie ciepło i będzie mógł się pobawić na placu zabaw.


Tym miejscem jest oczywiście Zalesie Mazury Active Spa położone około 15 kilometrów od Olsztyna nad samym jeziorem Orzyc Wielki. Z uroków tego ostatniego nie było nam jeszcze dane w pełni skorzystać, ale mieliśmy możliwość podziwiać widoki  nawet z okien pokoju, ponieważ poprzednio nasz balkon wychodził wprost na prywatną plażę hotelu. Mieliśmy za to okazję skorzystać z wielu innych atrakcji, które ośrodek oferuje. Oczywiście w szczególności dla dzieci, ale i dla staruszków coś się znajdzie.


Już na wejściu wita nas miła obsługa, piękny hol, króliczki i drobne upominki dla dzieciaków (z którymi do tej pory nie mogą się rozstać). Sam hotel jest ślicznie, przytulnie urządzony. Połączone ze sobą budynki tworzą niepowtarzalny klimat. Pokoje są duże, fajnie skomponowane, łazienki przestronne. Nawet nasza rozbrykana czteroosobowa rodzina czuła się w nich świetnie. Do dyspozycji gości jest wszystko czego dusza zapragnie. Wszelkie udogodnienia dla dzieci, mnóstwo książek do czytania i oglądania, gry zabawy. Wszystko to można wypożyczyć do pokoju i miło spędzać czas pomiędzy innymi atrakcjami.


A co do innych atrakcji, to największą i niezaprzeczalną jest oczywiście wielka sala zabaw i panujący tam animatorzy. A nasze dzieci z miesiąca na miesiąc coraz bardziej doceniają urządzane przez nich animacje, a w te ferie nawet na chwilkę zostały pod opieką sympatycznego pana Leszka i mam nadzieję, że nie przysporzyły mu zbyt wiele kłopotu. A my, w tym czasie poszliśmy sobie na siłownie. A co? Starym też się coś należy, a po coś ona tam jest tak fajnie wyposażona i tak miło, kameralnie położona. 
Swoją drogą, na tej sali zabaw coś dla siebie znajdą dzieciaki w każdym wieku. Jest mini przedszkole z basenem z kulkami, kuchenkami, lalkami, klocuszkami dla najmłodszych. Jest małpi gaj i mnóstwo miejsca dla tych troszeczkę większych. I są konsole, gry, zabawy dla tych jeszcze starszych. Wszystko oczywiście uzupełnione pomysłami animatorów, którzy do swoich zabaw wciągają także rodziców. A program animacyjny jest tak zaplanowany, że nie sposób się nudzić.


Niewątpliwą atrakcją dla wszystkich jest też basen. Moje dzieciaki mogłyby tam siedzieć cały dzień. Pluskają się, zjeżdżają i jeszcze raz pluskają, a w tym czasie rodzice (w naszym wypadku jeden rodzic, bo drugi jest konieczny do pilnowania) mogą popływać, zrelaksować się w strefie SPA czy wziąć udział w aqua aerobiku.


Gdy już w końcu uda się wyciągnąć małe pluskacze na spacer po okolicy, to już na samym początku trafiamy do mini zoo. Koniki, osiołki,inne zwierzaczki. Są fajnym uzupełnieniem tej przepięknej okolicy. My nie mieliśmy jeszcze okazji pospacerować za wiele, udało nam się wybrać na kulig, z którego wracaliśmy pieszo przez las i była to zdecydowanie najlepsza decyzja, bo widoki i klimat okolicy są niepowtarzalne. Mam nadzieję, że uda nam się to nadrobić w cieplejsze dni.


Tak jak wcześniej pisałam, dla rodziców też się znajdzie coś miłego. Mamy basen, mamy SPA ze strefą relaksu, mamy siłownię, zajęcia z trenerami, spacery z kijkami, wspólne zabawy z pociechami. A jak się zmęczymy możemy usiąść, zamówić sobie kawkę, herbatkę, ciastko, lody lub coś mocniejszego, jak ktoś woli. Oczywiście jest możliwość zostawienie szkrabów pod opieką animatorów.


No i na koniec coś, co zgubi w tym miejscu każdego. Nieziemska kuchnia, ogromny wybór potraw, a każda lepsza od drugiej, można jeść, jeść i jeść... O ile dzieci nam na to pozwolą. Sama restauracja już nastraja pozytywnie. Bardzo domowo, przytulnie urządzona, z zastawą dla dzieci, specjalnym menu, kolorowa i zachęcająca. A potem jest już tylko lepiej i lepiej. Nie ma możliwości, żeby z Zalesia wrócić bez kilku dodatkowych kilogramów. No, nie da się, bo to byłby grzech. Szkoda tylko, że moje dzieci nie potrafią choć na chwilkę usiąść na tyłkach i nie dają podelektować się posiłkami tak, jakbyśmy mieli na to ochotę. Ale mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie ten czas, że i one docenią pyszności serwowane w Zalesiu.


Cóż ja mogę więcej dodać. My w miejscu się zakochaliśmy, nie wyobrażamy sobie możliwości, że mielibyśmy tam już więcej nie pojechać, czujemy się tam niemal jak w domu, a może i lepiej, bo nie musimy się przejmować niczym oprócz dzieci. A gdy się trafi na ferie lub wakacje, to nawet można stamtąd się nie ruszać. Plan animacyjny i żywieniowy jest tak wypełniony, że nie zmieści się żadna atrakcja z zewnątrz i nie prześliźnie się żadna dodatkowa przekąska, bo po prostu się jej już nie upchnie do brzuszka (w ferie mieliśmy 6 posiłków (słownie:sześć!!!) dziennie). No i atmosfera, uśmiech pań i panów z obsługi, podejście do dzieci, wyrozumiałość w chwilach cięższych (wiecie co mam na myśli). Wyjeżdżając już pytaliśmy o terminy wakacyjne, bo same nóżki przebierają by być tam znowu. A jak ktoś mi nie wierzy, niech sam się wybierze... ;)


Na zdjęciach oczywiście Zalesie w środku zimy, ale jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, jak pięknie jest tam latem. Nie możemy się już doczekać i mamy nadzieję, że nic naszych planów nie pokrzyżuje. A jak zaczynacie już planować wakacyjny wypoczynek, zastanówcie się nad tym miejscem. Z ręką na sercu mówię, że naprawdę warto!!!

1 komentarz:

  1. To też nasze miejsce na wypoczynek. Bardzo często tam jeździliśmy w zeszłym roku i zawsze byliśmy bardzo zadowoleni. Najważniejsze jest to, że to miejsce jest dopasowane i dostosowane do rodzin z dziećmi :-)
    Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń