czwartek, 10 maja 2018

Mamo, nie odchodź... czyli pięciolatek i lęk przed śmiercią.

Filip od jakiegoś czasu zbiera dane o wieku wszystkich członków naszej rodziny. Chodzi, wypytuje, rozpytuje, czasem z niedowierzaniem rozdziawia buzię, a czasem jest jakby tymi liczbami przerażony. Wszak on ma już całe 5 lat, to tak dużo... Nie widziałam w tym nic strasznego czy niepokojącego aż do pewnej rozmowy, która zapoczątkowała serię innych dziwnych rozmów. A mianowicie, pewnego razu mój syn ni z tego ni z owego zapytał mnie ile lat miała moja Mama jak umarła. Odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą, bo niby dlaczego miałabym nie odpowiedzieć. I wtedy moje dziecko bardzo się zatroskało, coś zaczęło liczyć, przeliczać i smutne, niemal ze łzami w oczach powiedziało, że on nie chce, żebym ja też umarła...


Zamurowało mnie, nie powiem, ale na spokojnie zaczęłam tłumaczyć, że moja Mama była chora, że to wyjątkowa sytuacja, że ktoś umiera tak wcześnie, że ja się nigdzie nie wybieram, że nawet jak choruję (bo ten argument też się pojawił), to nie są to aż tak poważne choroby i, że absolutnie nie ma się czego bać, że jeszcze bardzo długo będę przy nim i przy Zosi.

Temat śmierci nie jest u nas tematem tabu właśnie ze względu na moją Mamę, na to, że już jakiś czas temu Filip zaczął wypytywać, gdzie jest moja Mama, co się z nią stało, jak to się stało. Na początku wystarczało jakieś lakoniczne tłumaczenie (mówiłam mu, że moja Mama jest tam, gdzie on był, zanim pojawił się na świecie), a on nie dopytywał, ale z czasem zaczęły się pojawiać "bardziej szczegółowe" pytania, a zaczęłam mieć z tym lekki problem. Na szczęście, przy okazji Święta Zmarłych bardzo dobrą robotę w kierunku tłumaczenia tych spraw wykonała pani od religii w przedszkolu. Owszem, były to dziecinne opowiastki o odlatywaniu do nieba, a ja potem miałam problem z odpowiedziami na pytania typu: jak ktoś odlatuje, jak są pozamykane okna czy coś w tym rodzaju, ale jakiś kierunek nam to wyznaczyło i było łatwiej. Potem pojawił się temat grobów i odwiedzin na grobach, który też opanowaliśmy na poziomie pięciolatka myślę, że dość dobrze. Filip często pyta o Babcię, dopytuje jaka była i co robiła, jak ja byłam mała, chce wiedzieć, jak to było, jak nam było czy było podobnie, jak teraz ze mną i z nimi. Mnie to cieszy, bo pamięć mojej Mamy jest dla mnie ważna i bałam się, że dzieci, z racji tego, że nigdy jej nie poznały, słuchać opowieści na jej temat też nie będą chciały. Zwłaszcza, że mają, w ich mniemaniu, babć aż nadto, bo Babcia prawdziwa, Babcia przyszywana, Babcie cioteczne i Prababcie. Nie mniej jednak, chętnie ze mną wędrują na cmentarz, zapalają swoje malutkie znicze, dopytują, wysłuchują opowiadań i wspomnień, a ostatnio Fifi składał Babci życzenia na urodziny...

Ale temat mojego odchodzenia pojawił się dość niedawno i widzę, że bardzo go nurtuje, smuci, a nawet przeraża. Często pyta czy zawsze będę przy nim, obawia się, że gdy wyjdę z domu, to już nie wrócę, wczepia się we mnie niemal obsesyjnie. Ogółem jest ostatnio znów bardziej maminym synkiem, wszystko chce robić ze mną, domaga się akceptacji, pyta czy go kocham, czy go lubię, czy zawsze będzie moim synkiem, nawet jak dorośnie, czy gdy dorośnie i będzie w moim wieku, to mnie już nie będzie, czy umrę i go zostawię. Widać, że potrzebuje bliskości bardziej niż jakiś czas temu, że coś go trapi i to przytulenie do mamy przynosi mu ulgę. 

Bo mniej więcej w wieku pięciu lat u dzieci zaczyna się wyrabiać świadomość tego, czym jest śmierć. Jeszcze może nie do końca wiedzą skąd ona się bierze, jak to się dzieje, ale zaczyna do nich docierać fakt, że śmierć jest czymś nieodwracalnym, że każdy kiedyś umrze. Jedne dzieci przeraża nieuchronność ich własnej śmierci, a inne, tak jak Filip, obawiają się utraty kogoś najbliższego. Przybiera to właśnie formę czegoś na kształt lęku separacyjnego, wczepienia się w bliską osobę, tak, żeby "nie wypuścić jej z rąk". Pięciolatek może nie do końca rozumieć jeszcze przyczyn śmierci dlatego może sobie wyobrażać, że mama umrze, bo na przykład był niegrzeczny. Dlatego pojawia się taka wielka potrzeba poczucia, że jest kochany, jest dobry, że mama nie chce go opuścić i "odejść". Z wiekiem ta świadomość oczywiście się zmienia, zaczyna rozumieć, że śmierć nie jest spowodowana złością mamy czy babci, że, choć nieunikniona, to my na nią nie mamy wpływu. Ten fakt również jest przerażający, ale powiedzmy sobie szczerze, czy nas, dorosłych śmierć w swojej nieprzewidywalności też nie przeraża? Ale dziecko jest dzieckiem i to my powinniśmy go wspierać w tych lękach i oswajać z nimi.

Każdy powinien znaleźć sobie swój własny sposób na "zaznajomienie" dziecka z tematem śmierci, bo każdą rodzinę prędzej czy później ten temat dotknie. Czy to utrata babci czy dziadka, czy strata ukochanego zwierzątka, które dla dziecka również jest członkiem rodziny i z jego śmiercią też ciężko mu się pogodzić. U nas temat przyszedł naturalnie, dzieci zaczęły mnie wypytywać o Mamę, o cmentarz, na którym bywamy często i tak rozmowy się potoczyły. Nie powiem, bywało ciężko, niezręcznie, dla mnie samej rozmowy o odejściu Mamy czy Babci do łatwych nie należą, ale im szczerzej i taktowniej będziemy te rozmowy prowadzić tym łatwiej potem dziecku będzie opanować ten lęk. Wraz z lękiem przed śmiercią pojawiają się inne, powiązane lęki. Ja, gdy byłam dzieckiem, bałam się (zresztą do dziś mi to zostało), że wybuchnie pożar. Nie należy tych strachów lekceważyć. Trzeba rozmawiać. Ja mam już za sobą wiele takich rozmów. Wiele oddechów ulgi, że się jakoś udało, za mną, ale wiem, że wiele trudnych tematów przede mną. Kiedyś, jak na razie w dalszej przyszłości, zapewne czeka mnie rozmowa o fizycznej stronie śmierci, a to też do łatwych nie będzie należało. Jedno jest pewne, uciekanie od ciężkich i niejednokrotnie bolesnych tematów nie posłuży dzieciom, a i nam raczej nie wyjdzie na dobra.

PS.
Nie róbmy jednak z tematu śmierci tematu "grobowego". Nauczmy dzieci, że jest to temat wymagający powagi, ale, że wspomnienia o tych, którzy odeszli też potrafią być piękne, a nawet wesołe i zabawne.

1 komentarz:

  1. To bardzo ważny temat, o którym powinno się rozmawiać z dzieckiem...

    OdpowiedzUsuń