poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Kodeks drogowy przystępny i zdrowy czyli subiektywny komentarz bieżący...

Czasem siedzę bezczynnie i z nudów przeglądam Facebooka. Coraz mniej tam wiadomości od naszych znajomych, coraz więcej reklam, nachalnych banerów czy wiadomości z kraju i ze świata. I choć te wiadomości zazwyczaj są pobieżne i niewiele wnoszę do mojej wiedzy, co i dlaczego zaszło, to wystarczy wejść w komentarze, by już za chwilkę musieć sięgać po proszki obniżające ciśnienie. Bo, wydawać by się mogło, że jasne i logiczne, ktoś popełnił przestępstwo, zrobił coś nagannego, coś się stało z powodu czyjegoś zaniedbania lub przez czyjś błąd i jest to godne potępienia... Ale nie... Internauci wiedzą swoje, a jak masz inne zdanie, to ty jesteś zbrodniarz, bandyta, i... tutaj pozostawię puste miejsce, wszak to blog matki dwójki dzieci i nie wypada.


Sławetne "świeże bułki, wędlinka" zna już chyba każdy, kto choć raz próbował psioczyć na kierowców TIR-ów (tak wiem, nie ma czegoś takiego, jak TIR, ale tak się przyjęło mówić) lub choć raz zajrzał w komentarze pod jakimkolwiek artykułem o karaniu takowych choćby za zbyt długie wyprzedzanie i tym samym, utrudnianie ruchu. Ja oprócz tego, że bez tego ich wyprzedzania nie byłoby mojego śniadanka dowiedziałam się również, że tylko oni mają napięte terminy, tylko oni śpieszą się do rodziny, z którą chcieliby spędzić więcej czasu, a wszyscy kierowcy osobówek jeżdżą ino na wakacje, a tak w ogóle, to nic nie wiedzą o prowadzeniu i jeździe na trasach szybkiego ruchu...  Ba, oni płacą za autostrady i chcą sobie wyprzedzać, bo ich goni czas, a ty, jak sobie na chwilkę zwolnisz, to korona z głowy ci nie spadnie... Dyskusja z grubsza traci sens, merytoryczne argumenty zamieniają się w wyzwiska i nie jest ważne, że choć nie ma przepisu zabraniającego ciężarówkom wyprzedzanie na trasie szybkiego ruchu, to blokowanie lewego pasa już jest karane mandatem i żaden wrzask na forum tego nie zmieni. To że służby niejednokrotnie przymykają na to oko, nie znaczy, że tak nie jest.

Pal sześć jeśli czytasz takie komentarze pod artykułem informującym na przykład, że mają się zmienić przepisy. Gorzej, gdy taka pobłażliwość na łamanie prawa i zasad wylewana jest pod wiadomością, że ktoś przez nieprzestrzeganie przepisów zginął. I tak oto pod artykułem, w którym dowiadujemy się, że zginęła młoda dziewczyna, bo uderzyła w kombajn, który mimo dość jasnych i sprecyzowanych przepisów jechał z rozłożoną całą maszynerią wylewane są gorzkie żale o młodych kierowcach, babach za kierownicą i snute są teorie na temat tego, jak można nie zauważyć wielkiej maszyny i z jaką prędkością trzeba jechać, żeby tak w nią przydzwonić. Nikogo, absolutnie nikogo nie obchodzi fakt, że tej maszyny, w takim stanie rzeczy, na tej drodze być nie powinno (swoją drogą widziałam zdjęcia... rowerem ciężko by było ją na wąskiej dróżce wyminąć, a co dopiero samochodem...). A jak już znajdzie się jeden lub dwóch śmiałków, którzy napiszą: "ale hola, hola... przecież to wina kombajnisty, przecież powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności, przecież przez niego zginęła dziewczyna"..., wtedy zaczyna się punktowanie. Bo my, zwykli zjadacze chleba nie wiemy, ile rozmontowanie takiej maszyny zajmuje czasu... My nie wiemy, jak ciężkie jest życie takiego rolnika... Bez niego nie było by naszego chleba, naszych bułek, ba, nas by pewnie nie było... A na koniec argument, że żniwa trwają tylko dwa tygodnie w roku i przecież przez tyle, to możemy się przemęczyć i uważać bardziej na drogach...

Albo bardziej "lajtowo"... Grupa o naszym pięknym Lublinie... Zapytania, doradztwo, chwalenie się, ale i skargi... Ktoś wkleja zdjęcie samochodu zaparkowanego na całej szerokości chodnika... I co? Ano w komentarzach dowiadujemy się, że to mało uczęszczana ulica więc co szkodzi przejść szosą, że wklejający jest konfidentem, że taki i owaki... Przypomina mi się sytuacja pod moim blokiem jakiś czas temu... Niedzielne popołudnie, wracamy rodzinnie do domu, a we wjeździe na parking, całą swoją długością stoi jakieś auto. Wjechać wjechaliśmy, ale gdybyśmy jechali samochodem męża byłby już problem... Akurat idzie kierowca, z rodziną, z dziećmi, z ciastem z imienin cioci więc mówię grzecznie, ale stanowczo, że tu jest wjazd, a on w nim stoi, że tak się nie parkuje... "Ja bym się tirem tu zmieścił ty piii, piii, piii"... Jego dzieci banan na gębie, dumne z tatusia po takiej wiązance, moje dzieciaki uszy w rulonik, bo takich inwektyw to jeszcze chyba nie słyszały... Dyskusja na merytoryczne argumenty legła w gruzach, bo skoro on by się tam tirem zmieścił, to jaka dyskusja o jakich przepisach... Podobnie jak z tym chodnikiem... Ulica mało uczęszczana, można po niej łazić, a kierowca może zastawiać chodniki... A swoją drogą, gdy już nam puszczą nerwy na "parkujących inaczej" to spróbujcie się dodzwonić na straż miejską po godzinie 15... Przed 15 zresztą też jest to wątpliwe...

A na koniec moi ulubieni rowerzyści... W skrócie... Po chodnikach rowerem jeździć nie wolno i kropka. Są pewne wyjątki, ale umówmy się, że ja dziś tutaj nie o tych wyjątkach. Ja wiem, że na to się przymyka oko, zwłaszcza w Lublinie, gdzie ciągle chcą promować rower miejski. I ja też przymykam oko na tych "niedzielnych" cyklistów sunących spokojnie między pieszymi. Ale jest grupa rowerzystów, którzy uważają się za władców wszystkiego i do wszystkich mają pretensje. A gdy dyskusja przenosi się na forum internetowe zaczyna się punktowanie pieszych, biegaczy, kierowców, dzieci, a nawet zwierząt... Bo nawet pies na smyczy może stanowić zagrożenie dla takiego rowerzysty gnającego chodnikiem, a matka z dzieckiem to już w ogóle utrapienie, bo taki "bachor" może znienacka pod koła wyskoczyć. A biegacze najgorsi. Włażą na ścieżki rowerowe, tarasują ulice podczas biegów ulicznych (jakby rowerzyści nie mieli swoich tour de coś), a i chodnikami chaotycznie biegają. Wiem już, że gdyby mieli więcej ścieżek, gdyby im inni po tych ścieżkach nie latali, gdyby to i gdyby tamto... A gdyby oni przestrzegali przepisów, to by nie mieli takich problemów...

I ogólnie jestem w stanie zrozumieć przymykanie oka na sytuacje wyjątkowe, rozumiem karanie upomnieniem, ale nagminne pobłażanie prowadzi właśnie do takich sytuacji, jak te w internecie, gdzie ktoś, kto potępia łamanie prawa jest opluwany, a ten kto łamie jest niemal ofiarą... Poza tym, jak widać po tych wypowiedziach, to prowadzi do nadużyć i wyjątek staje się normą... Jak z rowerzystami, jak z ciężarówkami, jak z kombajnami czy z ostatnią moją zmorą, parkującymi jak chcą kierowcami... A przytoczyłam tu tylko kilka przykładów z przepisów ruchu drogowego... Poszperajmy dalej i znajdziemy nieprzestrzeganie zakazu kąpieli, sprzedaż dzieciom petard, psy bez smyczy, dzieci bez opieki... Nam, ludziom, dać palec, to odgryziemy całą rękę więc może nie warto dawać nawet paznokcia i zwyczajnie egzekwować skrupulatnie przestrzeganie prawa...

Amen.

PS. Gorzkich żali na fujarce ciąg dalszy, ale tak mam niestety, że jak mnie coś wkurza, to muszę to z siebie wyrzucić ;) Cieszcie się, że o polityce nie zaczęłam, bo by dopiero było ;)

1 komentarz:

  1. Naiwnosc. 90% przepisow sama siebie osmiesza. Zapytajmy lepiej czy nie dalo sie uniknac katastrofy smolenskiej i czy to czasem nie dowodzi ze ci co uchwalaja prawo gdzies prawo maja.

    OdpowiedzUsuń