poniedziałek, 9 listopada 2020

Protesty na ulicach jako objaw strachu przed... - subiektywny komentarz bieżący.

Moje dzieci urodziły się jeszcze w innym świecie. 
Możecie się śmiać lub protestować, ale tak, wtedy świat był inny. 
Nie martwiłam się o to co będzie, jak będzie. Wszystko wydawało się stabilne i niezmienne.
A potem zaczęło się wywracać

Możecie nie wierzyć, ale ja bardzo dobrze pamiętam dzień, gdy miłościwie nam panujący prezydent wygrał swoje pierwsze wybory. Pluję sobie w brodę, bo nie brałam wtedy udziału w głosowaniu. Byłam na wyjeździe i jakoś zupełnie mi do głowy nie przyszło, żeby zadbać o możliwość oddania głosu poza miejscem zamieszkania. A może wcale nie wiedziałam, że istnieje taka możliwość... Wtedy nic się o tym nie mówiło (nikt nie wysyłał alertów RCB, że na wybory trzeba iść nawet w pandemię, bo przecież to bezpieczniejsze niż zakupy w sklepie). Pamiętam, że wieczór spędzaliśmy w pensjonacie na Mazurach, w pokoju obok spały słodko nasze dzieci, a my oglądaliśmy wieczór wyborczy. Po chwilowym wkurzeniu stwierdziłam, co ma być, to będzie, przecież nic się aż tak bardzo nie zmieni. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że zmieni się niemal wszystko i to wcale nie za sprawą obecnie panującej pandemii.