wtorek, 26 czerwca 2018

Dziecko na tapetę... czyli czy korzystać z usług profesjonalnych fotografów?

Mam niewiele zdjęć z okresu przeddzieciowego. Nie miał kto ich robić, nie chciało nam się, nie podobały nam się, nie przykładaliśmy do nich zbytniej uwagi. Ostatnią profesjonalną sesją fotograficzną była nasza ślubna, która, choć wykonywana przez podobno najlepszego lubelskiego fotografa, pozostawiała wiele do życzenia i po niej zraziłam się do zdjęć robionych na zamówienie. Nawet te dokumentowe przyprawiały mnie o mdłości, bo wychodziłam na nich zawsze blago, trupio i bez życia... Bywały owszem zdjęcia z wakacji, ale z nich też raczej ciężko wysupłać jakieś perełki, a o skleceniu porządnego albumu lub fotoksiążki mowy być nie może...
Wszystko zmieniło się z nadejściem ery dzieciowej oraz z moim wejściem do tzw. blogosfery, która wyciągnęła mnie z mieszkania do ludzi. Dzieci nakazały mi chwycić za aparat i uwieczniać każdy ich uśmiech, a blogosfera pokazała mi, że dokumentowanie wydarzeń przez profesjonalistów może być fajną okazją do przejścia na drugą stronę aparatu.
I właśnie o tym będzie ten post... Czy warto decydować się na reportaż z wydarzenia? Czy warto robić sobie okolicznościowe sesje? Ile to kosztuje i czy się opłaca?

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Gdzie na wakacje z małymi dziećmi i dlaczego do Grecji?

Niektórzy mówią, że z małymi dziećmi nie da się podróżować. Otóż się da i nawet fajnie to wychodzi. Im starsze dzieci tym wygodniej, ale i mniejsze dostarczają wielu wrażeń nie tylko tych stresujących. Z naszymi pociechami nie mogliśmy usiedzieć na tyłku od samego początku. Najpierw zwiedzaliśmy najbliższe okolice, żeby w wieku 14 miesięcy zabrać go do Grecji na nasz pierwszy urlop we czworo, bo Zosia wtedy podróżowała, jako jeszcze nie Zosia, a brzuszkowy lokator. Ale długo nie musiała czekać i na swoje samodzielne wyprawy, bo już w wieku 4 miesięcy zabraliśmy ją, i Filipa oczywiście, na Mazury. 400 km autem z dwójką małych dzieci, to była nasza pierwsza tak długa wyprawa i to ona zapoczątkowała serię wyjazdów i na Mazury, i na Warmię i nawet nad morze. Wielkie greckie wakacje oczywiście też pojawiają się w naszym rocznym harmonogramie i nie jesteśmy sobie w stanie ich odpuścić. Bo Grecja jest po prostu idealna na wakacje z małymi dziećmi...

wtorek, 5 czerwca 2018

Dom - takie proste słowo... czyli co powinien mieć mój wymarzony...

Pomysł budowy domu zakiełkował w nas już dość dawno temu za sprawą mojego Taty, który jakoś dla mnie niezrozumiale strasznie nas do tego namawiał. Było to dla nas tak nierealne w sensie wykonania, a jeszcze bardziej w sensie finansowym, że zwyczajnie nie wzięliśmy tego na poważnie i dalej żyliśmy sobie w swoim wygodnym bloku. Gdy na świecie pojawił się Filip powolutku zaczęło nam doskwierać mieszkanie w mieście, w centrum, na drugim piętrze, bez podwórza. Zwłaszcza, że ja większość swojego dzieciństwa spędziłam w domku jednorodzinnym, a Szanowny był z rodzicami posiadaczem działki pod miastem. Kombinowaliśmy na różne sposoby. To pojawiał się pomysł dużego mieszkania, to kupna gotowego domu, to znów kupna działki daleko, daleko od Lublina, bo taniej. Wszystko jednak było niedoskonałe i drogie, a takie rozwiązanie nie specjalnie nam się uśmiechało. Bo nie widziało nam się ładowanie w coś, co nie do końca nam odpowiada i jeszcze płacenie za to majątku. Gdy pojawił się pomysł, że możemy mieć działkę pod samym miastem, choć nie do końca budowlaną i nie do końca przygotowaną pod budowę, zapaliliśmy się do pomysłu bardzo. I wtedy właśnie wpadł mi w oko projekt naszego domu i pomimo wielu dyskusji, również krytyki, przez ten cały czas załatwiań, przez tą całą drogę przez mękę, dwa lata do rozpoczęcia budowy, pozostaliśmy mu wierni i wiedzieliśmy, że właśnie tego chcemy...