środa, 28 lutego 2018

K2, olimpiada i zdrada... czyli komentarz bieżący...

Z reguły staram się nie komentować bieżących wydarzeń politycznych, kulturalnych i towarzyskich na blogu czy na funpage. Zachowuję swoje zdanie dla siebie lub dla najbliższych, nie mieszam się w dyskusje, a tym samym nikogo nie oceniam i nie oczerniam. Śledzę jednak to, co się dzieje w koło. Część wiadomości dociera do mnie, bo sama tego chcę, oglądam newsy, przeglądam portale internetowe, a część trafia do mnie przez przypadek poprzez Facebooka lub przez ludzi, którzy nie mogą się oprzeć pokusie opowiedzenia mi o czymś dziwiąc się jednocześnie, że ja nic o tym nie wiem. Bo niby jak mam wiedzieć, jak moje drogi skutecznie rozmijają się z pudelkami czy kozaczkami, a na pilocie powycierane są wszystkie guziczki oprócz jedynki.

Ale do rzeczy... 
Ostatnio z każdej strony atakuje nas mróz. Jak nie w postaci biegunowego zimna u nas to pod postacią K2 i Narodowej Wyprawy, która ostatnio zamieniła się w Narodową Telenowelę skutecznie czyniąc z większości Polaków ekspertów od alpinizmu, himalaizmu i taternictwa (tych ostatnich nawet naszło na praktykę w tym kierunku i mamy pierwsze doniesienia o biwakach przy -20 stopniach w śnieżnej jamie). Sporty zimowe przecież są nam tak bliskie i tak je kochamy, że zdobyliśmy całe dwa medale na zimowej olimpiadzie. Uwielbiamy za to naszych skoczków, witamy ich z kwiatami na lotnisku, jest nam trochę żal Piotra Żyły, bo nie skakał i może się czuć zawiedziony. Nawet pojawiają się głosy, że powinno się wybić dla niego specjalny, honorowy medal, bo przecież honorowo się zachował. Mimo tego, co go spotkało, podtrzymywał ducha zespołu, był z nimi, gorzko się uśmiechał...

wtorek, 20 lutego 2018

Listki, listeczki, listeniunie... czyli koktajle ze szpinakiem.

Mój post z prostym przepisem na orzeźwiający koktajl ze szpinakiem i limonką budził dość spore zainteresowanie więc idąc za ciosem postanowiłam się z wami podzielić kilkoma moimi innymi przepisami na zdrowe i pożywne, a dodatkowo smaczne koktajle. Choć słowo "przepis" jest tu może nieco na wyrost, bo zielone smoothie można "bełtać" niemal ze wszystkiego co nam przyjdzie do głowy (a wchodzę do kuchni, zaglądam do lodówki i wrzucam, wrzucam, wrzucam), ale powiedzmy, że podpowiem Wam kilka zestawień, które przypadły mi najbardziej do gustu, i które stanowią dobrą podstawę do dalszych eksperymentów w tej dziedzinie. 
Dziś niech tematem przewodnim będzie szpinak, choć zielonych (i nie tylko) warzyw, które w takich koktajlach można przemycać jest bardzo dużo.


1. Bananowy z nutką mango i pomarańczy.

Nie wiecie co zrobić z nieco "skapciawaciałymi" pomarańczami, które czasem zawieruszą się nam w koszyczku z owocami??? Sok i pływające w nim "farfocle" będą znakomitą osłodą do pożywnego koktajlu. Zdecydowanie, smak lata.


czwartek, 15 lutego 2018

Pływanie małych dzieci... dlaczego warto?

Choć sama nie potrafię dobrze pływać, choć panicznie boję się głębokiej wody, choć zanurzenie twarzy uważam za szczyt heroizmu, to aktywności związane z wodą i pływaniem są chyba moimi ulubionymi aktywnościami. Gdy tylko mam okazję, staram się popływać i od dawien dawna obiecuję sobie, że w końcu zacznę regularnie chodzić na basen, a od zawsze pluję sobie w brodę, że nie męczyłam rodziców o nauki i pływalnie w dzieciństwie. Strasznie zazdroszczę tym wszystkim, którzy mieli baseny w ramach w-f, i którzy teraz w wodzie czują się jak ryby. Pływanie obok nauki języków obcych i jazdy samochodem są moim zdaniem jednymi z ważniejszych umiejętności, które powinno się zaczynać wcześniej niż my to robiliśmy (pokolenie obecnych ponad 30-latków) i tego postaram się dopilnować u moich dzieci.

wtorek, 6 lutego 2018

Jestę blogerę...

Zawsze się zastanawiałam, kiedy przyjdzie ten moment, że będę o sobie bez krępacji mówiła "bloger", "blogerka", "influencerka"... Jakie zasięgi muszę mieć, ilu followersów, ile "lubisiów", ile postów w tygodniu muszę publikować, jakich i ilu ludzi z branży znać, na jakich imprezach bywać, jakie miejsca odwiedzać, gdzie się pokazywać, z kim rozmawiać, o czym pisać, jakich tematów unikać, co jeść, co słuchać, jak wyglądać...???


Oczywiście są wielcy, znani, lubiani, tacy, którzy z tego co robią zrobili niezły interes i nie muszą się skupiać na niczym innym. Ale nie oszukujmy się, duży odsetek nas, szaraczków internetowych, prócz bloga, facebooka, instagrama, twittera i innych cudeńków, ma jeszcze rodzinę, dom, dzieci i pracę, żeby to wszystko utrzymać. Nasze pisanie i istnienie w sieci jest raczej działalnością honoris causa i nie niesie za sobą zbyt dużych kokosów, wielkiej popularności i ogólnie pojętego luksusu. Jest dodatkiem do reszty i dzieje się raczej przy okazji...

niedziela, 4 lutego 2018

Zdalne życie... czyli co możemy przez internet.

Zima to nie jest łatwy czas dla rodziców... Dla nie rodziców również, ale to właśnie rodzice mają więcej okazji w tym czasie zostać uziemionymi w domu... Im więcej dzieci tym więcej okazji do chorób, tym więcej wzajemnego zarażania, a co za tym idzie, więcej dni spędzonych na siedzeniu w domu i doglądaniu latorośli. Jakby tego było mało, w tym okresie także nasza odporność spada obniżona jeszcze dodatkowo przez stres spowodowany chorobą dziecka, kolejnymi nieobecnościami w pracy i odizolowaniem od normalnego społeczeństwa. Zdecydowanie organizacja czasu w takim okresie zimowo-chorobowym mocno kuleje, a co za tym idzie kuleje nasza psychika.

Nie oszukujmy się, jesteśmy dorośli i raczej przywykliśmy do tego, że wszystko załatwiamy sami, jesteśmy samowystarczalni, ze wszystkim sobie radzimy. Choroba nasza czy dzieci odbiera nam te możliwości, skazuje nas na pomoc bliskich, a to w rezultacie może powodować naszą frustrację. Ale czasy mamy takie, że technologia wiele nam ułatwia. Możemy dyskutować nad prawidłowością tego, że nieco uzależniliśmy się od bycia w sieci, od załatwiania wielu spraw zdalnie, ale w niektórych sytuacjach niewątpliwie jest to błogosławieństwo.