Nasza jubilatka wstała dziś o 5.40. To i tak późno, bo lubuje się ostatnio we wcześniejszych godzinach pobudek. Najczęściej są to okolice godziny 5, czasem przed, czasem po, ale górną granicą i tak jest godzina 6. Ranny ptaszek z panny Zofii, ale niestety nie na długo, bo już po 7 zaczyna marudzić, że jest śpiąca. Taka to z niej księżniczka.
Oprócz tych porannych pobudek i chwil, gdy panienka jest śpiąca, to Zosia jest pogodną dziewczynką. Ciekawska robi się coraz bardziej. Interesuje ją wszystko, do wszystkiego wyciąga rączki, nawet Filipowi zabiera zabawki. Do tej pory się za nim czołga i atakuje małymi łapkami aż Fi odda jej to co trzyma, albo sama mu to wyszarpie. My też już musimy uważać, gdy trzymamy ją na rękach, bo sięga do wszystkiego. Żeby coś zjeść, napić się czy porozmawiać przez telefon, trzeba Małpeczkę odkładać, bo jej rączki na pewno dosięgnął tego, co akurat trzymamy.
Zosiaczek nadal udoskonala swoje zdolności w przemieszczaniu się. Czołga się, turla, obraca wokół własnej osi, odpycha się od wszystkiego co znajdzie na swojej drodze. Odwrócić się na chwilkę nie można, bo już jest w innym miejscu. Powoli trzeba znów chować kable, pilnować się i nie zostawiać drobnych przedmiotów w zasięgu jej łapek, nie stawiać na jej drodze niczego, co może się na nią przewrócić. Ale poziome akrobacje to jeszcze nie wszystko. Zosia nauczyła się i doskonali sztukę stania na czworaka. Mało tego, powoli próbuje już stawiać łapki do przodu, ale jeszcze jej nie wychodzi. Gdy podnosi rączkę, zaraz traci równowagę, tyłeczek ciąży i bum na boczek. Zofiaczek się jednak nie poddaje i pewnie za miesiąc będzie już nam biegała po całym domu na kolankach.
Fizycznie Zofia też się zmienia. Rośnie jak na drożdżach. Nie wiem, ile teraz ma wzrostu, ale bodziaki już kupuję w rozmiarze 80, bo wszystkie inne są za krótkie. Wagowo, według naszych domowych pomiarów, przekroczyła już 8 kilogramów i stała się sporym obciążeniem dla mojego kręgosłupa. Na szczęście Zosia nauczyła się też, że ja jej za dużo nie noszę i mi nie marudzi. Ale gdy tylko wróci M..., nie ma przeproś, ma nosić i już.
Ząbków ma już sztuk cztery, górne i dolne jedyneczki, ale nadal gryzie i gryzie więc kto wie, może coś się jeszcze czai.
Ząbków ma już sztuk cztery, górne i dolne jedyneczki, ale nadal gryzie i gryzie więc kto wie, może coś się jeszcze czai.
No i jeszcze jeden ważny postęp. Zosia, już całkiem na poważnie, zaczęła rozszerzanie swojej diety. Pięknie zjada już obiadki, próbuje owocki, a na spacerach podjada chrupki albo wafelki. Na razie bazuję na słoiczkach, bo tak mi wygodniej, ale już za chwilkę, już za momencik będziemy próbować z domowymi zupkami, takimi, jakie je Fi, ale rozdrobnionymi. Zofia na wszystko reaguje dobrze, nic jej nie uczula, nic nie szkodzi więc i ja jestem bardziej pewna i bardziej zdecydowanie rozszerzam jej jadłospis.
Tak to nam się zmienia nasza córeczka. Dziś kończy 7 miesięcy, a ja mam wrażenie, że wczoraj wychodziłam z nią ze szpitala....