Pamiętam, jak Filip miał jakieś 2-3 miesiące i moja teściowa przyniosła nam w prezencie dla niego malutkie jeansiki. Tak się zachwycała i tłumaczenie, że to niemowlak i ma mu być przede wszystkim wygodnie, nic nie dały. Przyniosła i oznajmiła, że ona i tak go ubierze. A, że nie ubierała go nigdy, Fi nigdy nie miał tych jeansów na sobie.
Przez bardzo długi czas królowała u nas moda niemowlęca. Sławetne rajstopki były na porządku dziennym. Jedyne "dorosłe" ubranka, to kupione na jesieni, jak już Filipiasty siadał, dresiki. Miało być wygodnie, czysto, schludnie.
Z zazdrością patrzyłam na blogi koleżanek, które mają nieco starsze dzieci, na ich stylizacje, takie typowo dorosłe. Ale obiecałam sobie, że zacznę szaleć dopiero, jak Fi zacznie chodzić.
No i stało się, Filip stawia pierwsze kroczki, a Mama szaleje odzieżowo.
Uwielbiam na Filipku sweterki, bluzy, spodenki i te malutkie buciki.
Ale nie mogę też zapomnieć, że to jest jeszcze malutkie dziecko, dlatego nie odpuszczam bobasowych ciuszków. Są takie słodkie, że pewnie jeszcze długo będę Filiputa w nie ubierać.
Bo przecież maluchowi powinno być przede wszystkim wygodnie. Jeżeli jesteśmy w domu, Fi biega na czworaka, wałkoni się na podłodze, szaleje u nas na rękach, to luźny strój u nas króluje. W gościach też staramy się Filipa ubierać wygodnie. Zwłaszcza, jak jedziemy do znajomych z małymi dziećmi. Przecież muszą mieć luz przy zabawie.
Ale, jak wybieramy się na spacer w wózeczku, wtedy nie mogę się powstrzymać;) Wtedy troszkę odpuszczam wygodę. Chociaż i jedno i drugie można połączyć. Znalazłam na przykład fajne jeansy, które są tak mięciutkie jak spodenki dresowe.
Dziecko jest dziecko i powinno się je ubierać jak
dziecko, a nie jak małego dorosłego.
Są eleganckie ciuszki dziecięce, ale one nadal są dziecięce.
Poza tym, dziecko, tak jak każdy inny człowiek, powinno się ubierać stosownie do okazji.
Takie jest moje zdanie. A jakie jest wasze?
A powyżej, parę naszych wyjściowych ubranek.
Na ostatnim, świątecznym zdjęciu, Filip jest ubrany w spodenki, kamizelkę i bodziaczka, które miał na sobie tylko raz, właśnie na tą okazję. Wtedy jeszcze nawet nie raczkował więc niewygodne ubranka były tylko na pokaz, potem wylądowały w pudle.