niedziela, 1 grudnia 2019

Atak paniki czyli... opowieści dziwnej treści... i zwierzeń kilka.

Ostatnio media społecznościowe zalała fala postów hejtujących Filipa Chajzera za jego symulację ataku paniki. Bardzo lubię Filipa, cenię za to co do tej pory robił, niejednokrotnie wkurzałam się na ludzi go krytykujących, bo przecież czyni dobro... Ale jako osoba, która zmaga się z atakami lęku i paniki mam mu to wystąpienie za złe. Jako osoba, która wie, jak ciężko bliskim wytłumaczyć co wtedy, gdy ten lęk przychodzi, siedzi w głowie, jestem na niego zła.

czwartek, 28 listopada 2019

Nie śpię, bo oglądam seriale...

Jesień i początek zimy to zdecydowanie wysyp premier i nowych seriali. Na platformy wchodzą nowości z kin i pojawiają się nowe sezony znanych nam produkcji. Przyznam szczerze, że ilość tego co nam proponują Netflix czy HBO mnie przerosła, a zapowiedzi są jeszcze bardziej kuszące. Ale dziś kilka propozycji, na które czekałam, które wyglądałam i ich premierę zapisywałam sobie w kalendarzu. Jedne mega, inne nieco mniej, ale wszystkie warte obejrzenia. I przynajmniej urozmaiciły moje bezsenne noce. Jak to piszą... "nie śpię, bo oglądam seriale..."



wtorek, 22 października 2019

Jak co roku o tej porze... czyli Halloween ;)

Jak co roku o tej porze za oknem coraz wcześniej zapada zmrok, popołudnia i wieczory stają się mega długie, a dni jeszcze słoneczne, niedługo zamienią się w pluchę, szarówkę i siąpidło. Jesień daje o sobie znać także przez zbliżające się Święta, znicze w każdym markecie i wzmożony ruch na cmentarzach, które w inną porę roku nie są tak ochoczo odwiedzane. Jak co roku o tej porze zaczyna się przepychanka o Halloween i Wszystkich Świętych, o zabawę i zadumę nad tymi co odeszli...

wtorek, 15 października 2019

Gdy odchodzi kot... czyli jak pomóc dziecku pogodzić się ze stratą przyjaciela.

Wychowałam się w domu, w którym zawsze były zwierzęta. Zawsze też gdzieś z tyłu głowy wiedziałam, że w moim domu też będą milusińscy. Co prawda przypuszczałam, że jeśli już to będzie stado psów, ale los jest przewrotny i około 18 lat temu postawił pod moją furtką małego kociaka. Kociaka, który był ze mną przez niemal połowę mojego życia. Był przed Mężem, był zanim pojawiły się dzieci, przeżył wzloty i upadki aż w końcu i ona, nasza Bestia, wybrała się na tamtą stronę. 
Niby przyszedł na nią czas, niby trochę nam ulżyło, ale pojawił się dylemat, jak poukładać to wszystko w główkach swoich, dzieci i kota, który został sam...

piątek, 13 września 2019

Tarczyca atakuje znienacka...

Nie raz żaliłam się Wam, że nie daję rady, że jest mi ciężko i z tego powodu jestem zła i smutna. Nie raz też dostało mi się od Was po uszach, że narzekam, marudzę, że przecież dwójka dzieci to nie zadanie nie do wykonania, że inni mają ciężej, a dają sobie radę, że jak w ogóle śmiem... Ogółem mam optymistyczne nastawienie do wszystkiego. Nawet, gdy jednego dnia jest mi ciężko, to planuję, kombinuję i zasypiam z nadzieją na lepsze jutro. Nie rezygnuję i się nie poddaję. Ale tym razem naprawdę nie dawałam rady, nie wiedziałam, co jest ze mną nie tak, nie przyznawałam się Wam, bo zwyczajnie się wstydziłam, wbijałam uśmiech na twarz i dalej robiłam swoje choć kosztowało mnie to bardzo wiele wysiłku.

sobota, 31 sierpnia 2019

Farma Iluzji... czyli jak przedłużyć sobie wakacje.

Lato już powoli zbliża się ku końcowi ku mojemu ogromnemu niezadowoleniu. Zdarza się jednak i tak, że cały wrzesień możemy się cieszyć niemal upalną pogodą i wykorzystać ten jeszcze nieco lżejszy czas w przedszkolu czy szkole na wycieczki czy aktywności. Można nieco pozaklinać rzeczywistość i w tym przedjesieniu wybrać się w świat odmienny od szkolnej szarości. My rok temu właśnie tam kończyliśmy sezon i dziś, po raz kolejny chcę wam pokazać, jak tam fajnie i bajecznie. I wcale, mimo że wakacje dobiegły już niemal końca, nie nudno.
Zapraszam zatem na wycieczkę do Farmy Iluzji.


wtorek, 27 sierpnia 2019

Moje, moje, moje... czyli jak oznaczyć swoją szczoteczkę do zębów ;)

Gdy chodziłam do szkoły najbardziej lubiłam sierpień... Ten czas, gdy jeździłam z Mamą na bazarek lub do sklepów papierniczych żeby skompletować wyprawkę... Układałam, przekładałam, podpisywałam. Zeszyty, ćwiczenia, książki... Rozpaczałam z powodu koślawego pisma, prosiłam Rodziców i Babcię, żeby podpisywały moje naklejki na ćwiczenia... Dziś moje dzieci szykują się do zerówki, a my urządzamy ich pierwsze "uczniowskie" pokoje i nalepiamy, nalepiamy, nalepiamy...

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Prosty sok z czarnej porzeczki "na smaka"...

Czarna porzeczka nie jest moim ulubionym owocem... No, nie przepadam i już... Próbowałam ją rok temu odczarować nalewką, ale wyszła mi za słodka i straciła urok. O dziwo, za sprawą dzieciowej prababci, a babci Szanownego Małżonka, moja dzieciarnia polubiła sok z porzeczek... Jak dla mnie też nieco za słodki, ale kwestia gustu... Dzieciom smakuje, a to najważniejsze... I może na tym moja przygoda z tym paskudnym owocem by się skończyła, gdyby nie fakt, że na działce mamy kilka krzaczków tego dziada, a jak już jest, to żal zaniedbać całkiem...
I tym sposobem, od niechcenia powstał szybki sok...

piątek, 26 lipca 2019

Wspomnienia palą mnie, jak słońce...

Nie będę ukrywała, że nie jestem jakoś bardzo zadowolona z mieszkania, w którym obecnie mieszkamy. Straciłam serce do remontów, urządzań czy większych napraw z momentem rozpoczęcia budowy domu pod miastem. Nie ukrywam też, że choć mieszkanie jest spore, to my się już z niego wylewamy i tylko wszystko przekładamy z miejsca na miejsce dopychając zgrabnie nogą. Okolica choć podobno kapitalna według agentów nieruchomości i tego, co piszą w ogłoszeniach, dla rodziny z dziećmi bywa uciążliwa. Samo centrum miasta funduje nam takie atrakcje jak brak miejsca do zaparkowania, nocne imprezy, dzienne imprezy, wieczne korki, ruch i strach przed wypuszczeniem dzieci na dwór.
Teoretycznie decyzja o wyprowadzce i sprzedaży mieszkania powinna przynieść mi ulgę, stało się jednak odwrotnie i mimo całej mojej niechęci do tego miejsca, uruchomiły się we mnie takie wspomnienia, o których nawet nie miałam pojęcia, że istnieją gdzieś w mojej głowie.

wtorek, 23 lipca 2019

Magiczne Ogrody... Lubimy i wracamy.

Pamiętam nasz pierwszy raz w Magicznych Ogrodach. Zosia podróżowała wtedy jeszcze w wózku, Filip wymagał ciągłej uwagi, a większość atrakcji była poza naszym zasięgiem. Wycieczka była ciekawa, ale bardziej przypominała spacer w przyjemnych okolicznościach przyrody niż park rozrywki. Nie zmienia to faktu, że tych radosnych buziek, które wtedy mieliśmy przyjemność fotografować nie zapomnę do końca życia. Piękne widoki, kolory, uśmiechy, lody, waty cukrowe, wróżki, rycerze, dobre jedzenie, nawet sklep z pamiątkami, w którym obowiązkowo musimy coś kupić, wszystko to sprawia, że wracamy tam co jakiś czas i za każdym razem odkrywamy coś nowego.
Tak było i tym razem.
 

poniedziałek, 1 lipca 2019

Prosta i szybka galaretka z porzeczek.

Jednymi z moich najwcześniejszych wakacyjnych wspomnień są wspomnienia z wakacji u dziadków... Dziadków, którzy mieli sad pełen jabłek... Pamiętam te jabłka, skrzynki, starego żuka, który to wszystko woził, komórkę pełną narzędzi... Potem, gdy już zabrakło rąk do opieki nad jabłkami, sad zdziczał i zarósł, ale gdzieś tam w głębi pozostały porzeczki. Gdy przychodził na nie czas, tata zabierał nas między te zarośla i pozwalał zbierać je sobie na zarobek... Było tego tak dużo, że spokojnie wystarczyło dla nas, dla rodziny i dla babci, która robiła przetwory na zimę... Soki, dżemy, kompoty... Ciężko zliczyć pomysły jakie przychodziły jej do głowy. Ja najbardziej lubiłam galaretki, ale zawsze wydawało mi się, że zrobienie ich to jakaś czarna magia i ogrom roboty... Aż do czasu...

wtorek, 25 czerwca 2019

Radosne marchewki... czyli przedszkolak zdaje egzamin ze słownika.

U nas w domu stawiało się na zabawki edukacyjne. Królowały puzzle, gry, słowniki i albumy. Oczywiście nie zabrakło zabawek typowo zabawkowych, ale akurat lata 90 charakteryzowały się napływem "zachodniej cywilizacji" i gry przestały być tylko karciankami czy prymitywnymi planszówkami (choć te są do tej pory w modzie i w cenie). Pamiętam, że wtedy jeszcze te gry i zabawy były naprawdę "mądre" i coś wnoszące do naszych małych główek... Teraz niestety bywa z tym różnie i niejednokrotnie rodzic natnie się na piękne opakowanie, głośne hasła, a w środku zero przekazu...
Może zwyczajnie warto od czasu do czasu sięgnąć do starych dobrych rozwiązać, ubrać je w bardziej współczesną szatę i już...

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Zakynthos z dziećmi na spokojnie i bez spinki - czyli co warto zobaczyć z jęczybułą u boku ;)

Zakynthos to jedna z pierwszych wysp greckich jakie odwiedziliśmy. Byliśmy wtedy zaraz po ślubie, troszkę się bawiliśmy, troszkę zwiedzaliśmy, troszkę odpoczywaliśmy. Zdecydowanie nasz model spędzania czasu i wypoczynku różnił się wtedy od tego, jak wypoczywamy teraz z dwójką dzieci i po dziesięciu latach małżeństwa. Obecnie bardziej stawiamy na atrakcje blisko hotelu, na sam hotel, na udogodnienia i dzieciowe zajęcia niż na wycieczki, spektakularne widoki i karkołomne wyzwania. O imprezowaniu też raczej nie ma mowy. Ale wybrać się gdzieś i przesiedzieć cały czas na tyłku nic nie oglądając i nie doświadczając to też nie nasza bajka. Na ile się da staramy się urozmaicić sobie wczasy i znaleźć rozrywki i miejsca, które możemy odwiedzić z dziećmi...

środa, 12 czerwca 2019

Laboratorium Wirtualnej Rzeczywistości - prezent dla małego technomaniaka...

Świat idzie do przodu, rozwija się technika, zmieniają się zabawki, sprzęty, zainteresowania. My i nasze dzieci też się zmieniamy. Niektórzy psioczą, że teraz dzieci tylko by siedziały przed tabletami, nie mają żadnego hobby czy pasji. Ale dlaczego by z tego zainteresowania smartfonami czy innymi cudami techniki nie ukuć korzyści. Przecież technika, sztuczna inteligencja, programowanie i komputery to nasza przyszłość. Choćbyśmy się zapierali rękami i nogami, tak właśnie jest i raczej mało prawdopodobne, żeby coś miało to zmienić. My siedzieliśmy przed telewizorami (przynajmniej tak narzekali nasi rodzice), a i na podwórko, i na klasy czy zbijaka znaleźliśmy czas, to i nasze dzieci mogą znaleźć złoty środek.

wtorek, 21 maja 2019

Prosty chłodnik na gorące dni... #wyzwanie5porcji

Lato tuż tuż, nie ma nawet ku temu wątpliwości. Coraz częściej świeci słońce, kilka razy już przywdzialiśmy krótkie spodenki, a na moim karku pojawiły się pierwsze zaczerwienienia. Weekendy spędzamy już niemal całe na działce i powoli zadomawiamy się w nowym domu z ogrodem i kuchnią z wyjściem na taras. A jak lato, jak ogród i jak taras to obiad na dworze by się marzył, a jak obiad na dworze, to młode ziemniaczki, a jak ziemniaczki z koperkiem, to ulubiony i kojarzący się z dzieciństwem chłodniczek. 


czwartek, 9 maja 2019

Kinder party... - czy warto organizować...

Kiedyś mój znajomy powiedział, że w zasadzie, jak nie teraz, to kiedy mamy urządzać dzieciom przyjęcia urodzinowe. Ani się obejrzymy, a będą miały inne wymagania, nie będą potrzebowały naszej pomocy do zabawy, my nie będziemy zbyt mile widzianymi gośćmi na imprezach, a rodziców ich znajomych i przyjaciół będziemy znali, jeśli w ogóle, to tylko z opowieści. Teraz jest ten czas radości, beztroski, czas kolorów, tańców, dogadywania się bez względu na pochodzenie, na wiek, na płeć. Teraz, nawet, gdy połowa gości, to dzieci naszych znajomych widziane raz do roku, to zabawa kręci się sama, a wrażenia są niezapomniane.

Dlatego na pytanie czy warto urządzać dzieciom kinder party z okazji urodzin odpowiadam, że oczywiście warto. Dla tego "sto lat" odśpiewanego na mnóstwo gardeł, dla tych pięknych, kolorowych strojów, dla uśmiechów, dla prezentów, dla wypieków na twarzach, dla spotkań i dla nas, bo możemy się lepiej poznać z innymi rodzicami, napić kawy, poplotkować.

poniedziałek, 6 maja 2019

Warto rozmawiać....

Kilka dni temu minęło nam dokładnie 10 lat odkąd jesteśmy małżeństwem... Szanowny Małżonek zwany przeze mnie Miśkiem śmiał się, że jeszcze się nie pozabijaliśmy dzięki regularnym kłótniom, które mają na celu rozładowanie atmosfery. I powiem Wam w tajemnicy, że coś w tym jest, bo choć obecnie już się tak nie kłócimy jak kiedyś, to zdarzają nam się spięcia, a nic mnie tak nie wpienia, jak uciekanie od problemów, odwracanie się na pięcie lub milczenie. 
Jakieś dwa lata temu spięliśmy się dość ostro przy rodzinie. Do tego stopnia, że M. wyszedł z domu trzaskając drzwiami, a ja zabrałam dzieci, wsiadłam w samochód i uciekłam w zacisze własnego mieszkania. Plotka o tym, że będziemy się rozwodzić rozeszła się lotem błyskawicy i w ciągu tylko pierwszych dwóch godzin odebraliśmy około 7 telefonów od bliższej, dalszej rodziny i znajomych. Jakie było zdziwienie, gdy już popołudniem pojawiliśmy się razem jak gdyby nigdy nic. Po prostu, wyrzuciliśmy sobie co nie co i atmosfera się oczyściła.
Rozmowa mniej lub bardziej ekspresyjna działa cuda...

środa, 24 kwietnia 2019

Smak dzieciństwa... - czyli proste ciasto z rabarbarem - przypomnienie posta ;)

18 maja 2015

Wiosna się u nas rozgościła i choć kapryśna, to widać ją wszędzie i czuć ją wszędzie. My też zmieniliśmy nasze przyzwyczajenia i do planu dnia dodaliśmy codzienne, popołudniowe, długie spacery. Gdyby nie te spacery, to pewnie znów bym przegapiła sezon na rabarbar. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio go jadłam pod jakąkolwiek postacią. Na pewno w dzieciństwie. Bo to rabarbar właśnie jest jednym z najbardziej zapamiętanych smaków dzieciństwa. U nas  na podwórku go nie było, ale za to u sąsiadów owszem. Dostępny na wyciągnięcie ręki tylko czekał, żeby go zjeść z cukrem, co też czyniliśmy namiętnie.

Ale nie tylko z cukrem smakował znakomicie. Kompot z rabarbaru był u nas na porządku dziennym. I właśnie teraz, na jednym ze spacerów, gdy zobaczyłam na straganie laski rabarbaru, taki kompot mi się zamarzył. No i co tu dużo mówić, na drugi dzień mieliśmy do popicia pyszny kompocik.


Ale co tam kompocik. Choć pyszny, to jeszcze nie to, co przyszło mi na myśl na samo wspomnienie wakacji z babcią. Ciasto z rabarbarem. Najprostsze w wykonaniu, a w smaku... niebo w gębie. Połączenie słodkiego z kwaśnym. A do tego szybkie i łatwe. Coś, co przy permanentnym braku czasu ceni się szczególnie.

piątek, 12 kwietnia 2019

Kwiecień plecień... czyli jak budować odporność dziecka na wiosnę...

Długo zbierałam się do napisania tego posta, ale wiosna... Niby słoneczna, niby radosna, ale czasem z wiatrem, zimnem, deszczem, a dziś nawet ze śniegiem... Niby energetyczna, a czasem zsyła na nas niemoc, że trudno wstać z łóżka, a co dopiero zabrać się do pracy... Potrafi zaskoczyć niespodziewanym choróbskiem i skutecznie uziemić w domu na kilka dni...
Organizmy naszych dzieci w ten mocno pokręcony czas są wystawione na trudną próbę. Wahania temperatur, zmienna pogoda, nagły łyk świeżego powietrza... wszystko to powoduje, że są narażone na bakterie i wirusy, z którymi muszą sobie jakoś radzić... A my musimy je w tym wspomagać...
Ale jak???

środa, 27 marca 2019

Wiosna, wiosna... Wszystko budzi się do życia... czyli dokąd w cieplejsze dni...???

Coraz więcej słońca za oknem, popołudnia dłuższe, dni cieplejsze. Można powoli wytaczać się z domowych pieleszy i planować wiosenne weekendy i popołudnia. Różne przybytki otwierają swe podwoje, kuszą promocjami na bilety, nowymi atrakcjami, zabawami, rozrywkami. Nam już się oczy świecą na kolejne wycieczki, które za pewne będziemy skrzętnie opisywali i fotografowali. Ale na początku sezonu, gdy jeszcze wszystko ino w planach, zapraszam na krótkie podsumowanie, co, jak i gdzie można zobaczyć i odwiedzić w okolicach Lublina.

poniedziałek, 18 marca 2019

Zasady zasadami... czyli 5 fajnych gier dla najmłodszych.

Chyba każde dziecko łaknie jakiś wspólnych zabaw z rodzicami. Ja jako dziecko nie mogłam się za bardzo doprosić swoich "dorosłych", żeby poświęcili nieco czasu na wspólne gry, ale gdy już się udało, to była niesamowita frajda. Potem, we wczesnej młodości dużo miejsca zajmowały w moim wolnym czasie właśnie planszówki czy gry karciane ze znajomymi. To był nasz ulubiony sposób na spędzanie wspólnego czasu. Z dorosłego życia dość wyraźnie pamiętam okres, gdy po tragicznych wydarzeniach w naszym życiu, Szanowny Małżonek próbował moje myśli odciągnąć od złego, które nas spotkało, ale nie bardzo wiedział, jak to zrobić i tym sposobem na dobrych kilka tygodni nasze wieczory zawładnęły gry i puzzle. Pomogło.
Gdy na świecie pojawiły się dzieci z niecierpliwością czekałam na ten czas, gdy w końcu będą na tyle "kumate", żeby razem spędzić czas przy grach. Nie mogłam się doczekać aż zaczną rozmieć zasady i gry przestaną być jednostronne. No i się w końcu doczekałam.

piątek, 15 marca 2019

Dieta pudełkowa - co mnie w niej urzekło...?

Największym wyzwaniem w moim codziennym życiu domowym, zawodowym, zwyczajnym jest nie mniej ni więcej a wykarmienie całej ferajny i przy okazji nie zagłodzenie siebie. Zdecydowanie to ostatnie wychodzi mi najgorzej, zdarza się, że wracam do domu pół przytomna, bo nie rozplanowałam sobie odpowiednio posiłków albo wiecznie czuję się ciężko i niedobrze, bo ładuję w siebie wszystko co mam pod ręką, żeby nie doprowadzić się do zasłabnięcia. Ani to zdrowe, ani sprzyjające figurze, a już na pewno nie wpływa na dobre samopoczucie. No i nie oszukujmy się, jak ja się źle czuję, gorzej mi zadbać o dobre posiłki dla reszty brygady, która jak na złość z jedzeniem ma przeróżne kłopoty. To chce, to nie chce, to jedno, to drugie. Musiałabym siedzieć cały czas w domu i gotować obiady, robić zakupy i dogadzać wszystkim po trochu, a na to nie mam ani siły, ani ochoty. Na apetyty rodziny nie mogę nic poradzić, ale mogę wyżywienie samej siebie zrzucić na kogoś innego. I nie, nie jest to Szanowny Małżonek tylko firma zapewniająca catering z dostawą do domu. Czyli dziś będzie o tym, dlaczego zdecydowałam się na dietę pudełkową i co mi się w niej podoba.

czwartek, 7 marca 2019

Bo odporność idzie z brzuszka... czyli po co są probiotyki.

Gdy starego rozłoży choroba jest źle. Gdy musi przyjmować antybiotyk i jest rozbity, ma mdłości i nic mu się nie chce, jest okropnie. Gdy musi pamiętać o przyjmowaniu leków o określonych porach, a potem poprawiać witaminami i probiotykami, żeby się całkiem nie osłabić, jest nieciekawie. Ale gdy to samo dopada nasze dzieci, to jakoś przychodzi nam to łatwiej, szybciej wbijamy sobie do głowy harmonogram podawania specyfików i stajemy na rzęsach, żeby były one łatwe do przyjęcie i smaczne. Nie jest to może super komfortowa sytuacja, ale pomyślmy tylko ile nagimnastykować musiały się nasze mamy, gdy choróbska dopadały nas i trzeba było walczyć o nasze dobrze samopoczucie, o nasze zdrowie i naszą odporność...

czwartek, 28 lutego 2019

Szpachla, szpachla, szpachelka... czyli subiektywny przegląd podkładów pod makijaż.

Ostatnio tak sobie przeglądałam swoje kosmetyki, a mam ich trochę, i doszłam do wniosku, że zdecydowanie mam sporo różnych podkładów. Ogólnie odkąd się maluję to wiele już różnych rodzajów przetestowałam, wiele wydawało mi się tymi najlepszymi, a z wiekiem niestety przestawały zdawać egzamin. Nie oszukujmy się, nastolatce wiele nie trzeba do szczęścia, a jedna tubka starcza na bardzo, bardzo długo, bo wystarczy kapka, żeby przykryć niedoskonałości. Dodajmy też, że w zależności od tego, czego oczekujemy, od naszych potrzeb, pór dnia, roku czy temperatury na zewnątrz inaczej nam się podkłady sprawdzają. Ja dziś wyszperałam kilka z mojej szafy, wszystkie testowałam, jedne z lepszym skutkiem, inne z gorszym, ale mam swoje zdanie i mogę się z wami nim podzielić.

wtorek, 26 lutego 2019

O spaniu razem nieco inaczej... czyli opowieści dziwnej treści...

Jakiś czas temu przechodziłam przez ciężki okres w swoim życiu. Jak każdy, miałam problemy, nie mogłam sobie z nimi poradzić, nie mogłam przez nie spać, myśli kołatały się po głowie, a przez to cała spirala nakręcała się jeszcze bardziej. Wtedy, zupełnie przypadkiem, Zosia stwierdziła, że boi się sama spać i w nocy migrowała do mnie. Niemal jakby miała jakiś czujnik, bo gdy tylko gasło u mnie światło, odkładałam książkę lub komórkę, słyszałam poruszenie w pokoju dzieciaków i w drzwiach stawała Zonia z całym swym spaniowym dobytkiem. Zasypiała koło mnie, miarowo oddychała, a ja patrzyłam, głaskałam, przytulałam i wsłuchując się w ten spokojny oddech sama wpadałam w taki rytm, że zapadałam w sen. Wtedy też nabierałam sił i przekonania, że choćby nie wiem co, mam dla kogo żyć, dla kogo walczyć, dla kogo się nie poddawać...

piątek, 22 lutego 2019

Cztery kąty i piec piąty... o tym jak nie zwariować w domu zimą...

Przedłużająca się zima, zwłaszcza taka kapryśna i niezdecydowana jak ostatnio, może się porządnie każdemu dać we znaki. Przez brak słońca stajemy się ospali, apatyczni, brak nam chęci do działań i nowych zadań. Ogarnia nas niechęć do wychodzenia na dwór, do przemieszczania się, do zimna, pluchy, mrozu, deszczu, lodu i wszystkiego tego niemal na raz. Idealizujemy tą zbliżającą się wiosnę i czekamy na nią jak na zbawienie, ale z dnia na dzień zapadamy się coraz bardziej w zimę, a raczej jej zimopodobną siostrę... Dodajmy do tego podobne stany naszych dzieci, które, jak to dzieci, same nie wiedzą skąd się to bierze, jak sobie z tym radzić i w zasadzie nie wiedzą czego tak właściwie chcą, i mamy mieszankę, która w każdej chwili może wybuchnąć...
I teraz pytanie, jak zrobić, żeby nie wybuchła...?

 

czwartek, 7 lutego 2019

Kto pod czyją kołdrą siedzi... czyli subiektywny komentarz bieżący.

Nie jestem raczej osobą śledzącą na bieżąco wszystkie obyczajowe ploteczki. Nie wiem, kto z kim, dlaczego i jak długo. Raczej odnotowuję takie wiadomości rykoszetem, gdy przeglądam newsy polityczne lub codzienne. Teraz chyba nawet najbardziej szanujący się portal od czasu do czasu umieści jakąś wrzutkę dla gawiedzi, a jak nie on, to komentatorzy na pewno dodadzą coś od siebie i dodając dwa do dwa wychodzi nam, że taka czy taka to już urodziła, a tamten to na pewno zdradza żonę...
I powiem Wam szczerze, że czasem takie nowości fajnie się czyta. Miło jest dowiedzieć się, że ktoś się dobrze bawi, komuś się powodzi albo jest szczęśliwy. Ale nic na siłę, nie wszystko młotkiem, z taktem i umiarem, bez pozostawiania niesmaku i zażenowania, a tego niestety mediom (i nie tylko mediom) ostatnio brakuje.

środa, 30 stycznia 2019

Top 10 książek finansowych dla dzieci i rodziców - wpis gościnny.

Często zastanawiamy się jak poruszać z dziećmi tematy finansowe i jak nauczyć ich przedsiębiorczości. W związku z tym, nierzadko sięgamy po różnego rodzaju narzędzia, które mają nam w tym pomóc. Szukamy, pytamy i finalnie trafiamy na książkę – nie byle jaką, bo książkę o tematyce finansowej. Czy jest to dobre rozwiązanie? Oczywiście, bo z lektury mogą skorzystać nie tylko rodzice, ale również dzieci. Na rynku mamy obecnie spory wybór takich pozycji. Jak wybrać tę właściwą?


poniedziałek, 28 stycznia 2019

Wchodzimy w fabułę... czyli czytania poziom następny - propozycje.

Ostatnio pisałam o krótkich, niezobowiązujących książeczkach. Takich, które rozpoczynają się i kończą jednego wieczora, prostych, zwięzłych, zabawnych, dziecięcych. Skierowanych głównie do młodszych dzieci, ale też, jako odskocznia, dla tych starszych. Fajnych do czytania, gdy rodzicom się nie chce zbyt długo, bo przecież i tak się zdarza. Dziś na tapetę biorę nowość w naszych "czytankach" czyli formy dłuższe, bardziej rozbudowane, takie, w których trzeba się uzbroić w cierpliwość zanim dobrniemy do zakończenia historii. Książki z fabułą, bohaterami, przygodami, rozdziałami i większą ilością tekstu. Takie, które powodują, że i dorosły się wciąga i wszystkim jest miło i przyjemnie.

środa, 23 stycznia 2019

Ludzi dobrej woli jest więcej...

Ciężko się pisze o takich sprawach, ciężko dobiera się słowa, by nikogo nie zranić, i żeby swój żal i niezrozumienie pewnych spraw wyrazić w sposób "elegancki" i z klasą. Bo można oczywiście rzucać w tym momencie mięsem, można kląć, krzyczeć i płakać... Ba, nie powiem, że jestem święta i tego nie robię, bo jak najbardziej robię. Ilość łez, jakie wylałam przez ostatni tydzień z kawałkiem, raz z żalu, raz z radości, zdziwiła mnie samą. Złość, jaką wywołała gdańska tragedia, mimo odległości, mimo tego, że w zasadzie dotyczyła obcych mi osób, przerosła moje oczekiwania. Strach, jakim zareagowałam na to, co potem się działo siedzi we mnie do dziś. A iskierka nadziei, radość i wiara w ludzi, która zapaliła się we mnie przy okazji tych wydarzeń sprawiły, że inaczej dziś patrzę na świat.

piątek, 18 stycznia 2019

Proste, zielone, zaskakujące... przepis na leśny mech czyli ciasto ze szpinakiem.

Mamy za sobą już kolejne, tym razem czwarte urodziny córki naszej Zofii. Coraz sprawniej idzie mi organizowanie takich imprez, coraz większą mam wprawę, wiem, co się sprawdza, co muszę załatwić sama, w czym mogą mnie wyręczyć inni, za co warto zapłacić, a z czego zrezygnować. Przykładem takiej rezygnacji zdecydowanie są oferowane przez lokale pakiety dla rodziców. Owszem, kawa, herbata napoje, ale przekąski wzięliśmy raz i więcej się na to nie zdecydowaliśmy. Po pierwsze nigdy nie wiadomo ile rodziców przyjdzie, a po drugie zawsze zostanie nadmiar wszystkiego, nie wiadomo co z tym zrobić, a jednak sporo kosztuje. Za te pieniądze lepiej dołożyć dzieciom smakołyków, zatrudnić animatora czy fotografa, a do kawy upiec coś samemu. Najlepiej prostego, a smacznego. Był już serniczek, były babeczki, dziś zapraszam na mech... LEŚNY MECH.

środa, 16 stycznia 2019

Bajeczki z półeczki - czyli historyjki, do których wracamy...

U nas, jak pewnie w większości domów, w których są dzieci, wieczór nie może się obejść bez bajeczki, czytanie na dobranoc musi być i tyle. Choćby się paliło i waliło. Nasze dzieci są pod tym względem wymagające, mają swoje rytuały i zawsze muszę się mocno nagimnastykować, żeby obyło się bez zgrzytów. Jak każde dzieciaki, tak i nasze najbardziej przepadają za bohaterami znanymi z telewizji, za bohaterami, których lubią ich koledzy, za takimi, którzy ich bombardują na każdym kroku. Nie protestuję, kupuję po raz setny kolejną książeczkę z Peppą czy Psim Patrolem, mamy tego już niezłą górkę dzięki czemu nie muszę za każdym razem czytać tego samego, ale wiem też, że raz na jakiś czas same z siebie wybierają coś innego. 

piątek, 11 stycznia 2019

Pomysł na ferie... Zalesie Mazury Active Spa... czyli miejsce, do którego chce się wracać.

Nowy Rok już rozgościł się na dobre. Za oknem zima na całego, piękna choć nieco uciążliwa i w tej uciążliwości męcząca. Znużenie brakiem słońca, pałętającymi się po dzieciach infekcjami, zawirowaniami osobistymi, pracowniczymi i rodzinnymi w tym roku zdecydowanie przyszło wcześniej i wcześniej przyszła tęsknota za oderwaniem się od tego wszystkiego choćby na chwilę. Przydałby się odpoczynek, ale gdzie??? Ciepłe kraje za drogie, a te tańsze też nieco niepewne, zimne kraje za zimne, nasze kraje niepewne. Można planować, kombinować, ale to kosztuje więcej wysiłku niż potem jest wypoczynku. Po konsultacjach, naradach i jęczeniach dzieci postawiliśmy na sprawdzone i niezawodne rozwiązanie...