poniedziałek, 27 lutego 2023

Prawie nastolatki...

 Dzieci mi wyrosły, nie da się tego ukryć. Filip śpi nago, jak facet, bo tak mu wygodniej, Zosię ciągnie do makijaży, ale jest bałaganiarą. Moja Gadzina skończyła już osiem lat.


Kocham te Stwory niezmiennie i niesamowicie, ale dziś nie o tym.


Ja mam dwójkę dzieci, chłopczyk i dziewczynka, czyli wymarzony duet dla większości rodziców. Zwłaszcza jak chłopczyk był pierwszy. Ale nikt nie wspomina o tym, że mała różnica wieku między tym "pierwszym" chłopczykiem i "drugą" dziewczynką jest problematyczna.

A... Filip ciągle czuje się starszy mimo, że mają wspólnych kolegów (i to niestety z Filipa klasy, co go dotyka podwójnie). Oglądają te same programy, choć Fifi ciągle stara się Zosi nałożyć ograniczenia wiekowe, mimo, że sam jest o rok starszy (no 1,5 ale teraz jest ten czas gdy można mówić, że jedno ma 8 lat, a drugie 9). Ciągle razem się kąpią, choć Fifi już bardziej pomaga Zosi ustawić "ciepłość" wody niż ładuje się z nią do wanny (to on się zrobił "wstydziuch")


B... Zaczyna się etap odpowiedzi na "te tematy". Dużą rolę grają tu media społecznościowe, ale też przydatna jest najzwyklejsza rozmowa. Tu mnie swędzi, tam swędziało... Zauważyłam, że dzieci same znajdują sobie nazwy na części ciała... Łącznie z tymi "nienazywalnymi". Niech sobie mają te nazwy, po co na siłę im wpychać "pochwy" i "penisy" . Przyjdzie czas a się tego nauczą Pamiętam jeszcze z czasów przedszkolnych, że jedna mama zrobiła awanturę na wywiadówce, że chłopiec podgląda jej córkę. To było gdy jeszcze dwójka chodziła do przedszkola. "Na starej chacie" tak można powiedzieć. Głupio mi się zrobiło bo moje dzieci, chłopiec i dziewczynka, super bawiły się razem pod prysznicem. Naturalnie, przyjdzie z wiekiem "poważna" rozmowa, ale póki co niech naturalnie czasem wejdą do mnie do łazienki, jak się kąpię i naturalnie wygna mnie Filip z okolic toalety jak on siedzi "na tronie".

PS do B Ale jak coś doskwiera to zawsze mama...


C... Ubrania. Zaczyna się ten czas, gdy bez "obiektu" ciucha nie kupisz. Buty już rok temu przestały pasować kupowane na rozmiar. Teraz reszta ubrań... Ja zamawiam przez internet, rzadko odsyłam, choć buty zdarza się, bo każda firma ma inny rozmiar... Układanie ubrań na jutro też już odeszło w kosmos... Każde ma swój wybór, każed swoje gusta. Ja ułożę na kupce, a one i tak po swojemu....




Miliony dni...

 

Dawno... Strasznie dawno mnie tu nie było... Jest mi głupio tak wracać bez choć słowa wyjaśnienia... Ale wyjaśnień jest tak ogromnie dużo... Nawet nie wiem od czego zacząć...


Przyszła pandemia. Wszyscy wiemy jaki był ogrom strachu i rozgardiaszu. Tak, rozgardiaszu, bo sajgon jaki nam ta pandemia zgotowała, poza, oczywiście tragedią, był niemały... 

Zostałam z dziećmi w domu. Przychodziła wtedy do nas taka pani (specjalnie z małej litery), żeby ogarnąć trochę chałupę... Nie dało się jej wytłumaczyć, że teraz jest inna bajka, że my jesteśmy stale w domu, ona się uparła, że potrzebuje pieniędzy (a kto nie potrzebuje), no i przychodziła nawet jak cała rodzina siedziała w domu... Jej diagnoza na temat mojej matczynej opieki jest nie do powtórzenia. Dzieci pamiętają panią Halinkę jako tą co najpierw chciała im zabrać kota, a potem ich oddać do rodziny zastępczej.... Pani Halinka sama wywodzi się z małżeństwa przemocowego i wszędzie szuka podobieństw. Według niej Szanowny nad nami panuje, a ja bojąc się Męża nie przytulam dzieci itd. itp. Cóż ja na to mogę powiedzieć. Moje dzieci są otoczone miłością z każdej strony. Czasem wydaje mi się, że za bardzo, bo są rozpuszczone ja dziadowskie bicze ;)


No, ale zostałam sama z dwójką wtedy jeszcze małych dzieci. Na początku zapał był, nie przeczę. I u mnie i u dzieciaków, a potem przyszła wiosna i zapał do zdalnych przedszkolaków się skończył. Zabolały mnie strasznie 7. urodziny Filipa, koniec jego zerówki (dzięki Paniom jakoś zorganizowany), początek roku w nowej szkole, to, że Zosia została sama tam, a Filip tu zaczyna. Trzeba zaznaczyć, że ciągle byliśmy nowi na wsi, ciężko było się przyzwyczaić. Ciężko się przyznać, ale skończyłam na antydepresantach, które niestety biorę do dziś.


Potem było ciężko wrócić, bo o czym pisać, dzień, jak co dzień...


Miałam przygotowanego posta o Egipcie... Pewnie go wrzucę zredagowanego o kolejny pobyt (i nie mówię, że ostatni). Zalesie... Temat rzeka... Ale już chyba tak szybko nie zniknę... 


Witajcie ponownie...

Przez ten czas wiele się zmieniło...Wiele pozostało bez zmian... A wiele chcę Wam opowiedzieć...

poniedziałek, 9 listopada 2020

Protesty na ulicach jako objaw strachu przed... - subiektywny komentarz bieżący.

Moje dzieci urodziły się jeszcze w innym świecie. 
Możecie się śmiać lub protestować, ale tak, wtedy świat był inny. 
Nie martwiłam się o to co będzie, jak będzie. Wszystko wydawało się stabilne i niezmienne.
A potem zaczęło się wywracać

Możecie nie wierzyć, ale ja bardzo dobrze pamiętam dzień, gdy miłościwie nam panujący prezydent wygrał swoje pierwsze wybory. Pluję sobie w brodę, bo nie brałam wtedy udziału w głosowaniu. Byłam na wyjeździe i jakoś zupełnie mi do głowy nie przyszło, żeby zadbać o możliwość oddania głosu poza miejscem zamieszkania. A może wcale nie wiedziałam, że istnieje taka możliwość... Wtedy nic się o tym nie mówiło (nikt nie wysyłał alertów RCB, że na wybory trzeba iść nawet w pandemię, bo przecież to bezpieczniejsze niż zakupy w sklepie). Pamiętam, że wieczór spędzaliśmy w pensjonacie na Mazurach, w pokoju obok spały słodko nasze dzieci, a my oglądaliśmy wieczór wyborczy. Po chwilowym wkurzeniu stwierdziłam, co ma być, to będzie, przecież nic się aż tak bardzo nie zmieni. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że zmieni się niemal wszystko i to wcale nie za sprawą obecnie panującej pandemii.

wtorek, 13 października 2020

Wspólne, domowe popołudnie - a może by tak zagadkę, łamigłówkę, zadanie?

Ostatnio wpadł mi w oko artykuł o dzieciach. Że teraz każdy chwali się w mediach społecznościowych osiągnięciami dzieciaków, ich super ocenami, konkursami, zajęciami dodatkowymi. Że w zasadzie nie słyszy się teraz o dzieciach tzw. przeciętnych. Dzieci są albo super hiper albo nie ma ich wcale. Że teraz każdy prowadza dzieci na zajęcia dodatkowe, stymuluje, dokształca, szuka dzieciakom hobby. Artykuł był napisany w tonie zarzutu, a raczej wyrzutu w kierunku tych rodziców, którzy coś robią w kierunku rozwoju dzieci. No i tak sobie pomyślałam, że wiara we wszystko co pokazują ludzie w internecie, to głupota, że większość dzieci jest przeciętnych, tylko właśnie w internecie i w rozmowach przy kawie wygląda to tak różowo. Ale nawet tym przeciętnym dzieciom należy się czasem odrobina uwagi i "pracy" z nimi. Nie można zrzucać całej odpowiedzialności na placówki szkolne lub przedszkolne. A można to robić miło i o dziwo całkiem łatwo.

poniedziałek, 5 października 2020

Normalnie o tej porze wożę się po mieście...czyli spacerowanie po Lublinie.

Wiosna, lato i jesień to czas, kiedy zazwyczaj w Lublinie wiele się dzieje. Wiosna to powolne otwieranie ogródków na deptaku czy Starówce, to spacery po parkach, to fontanna, to budzenie się miasta do towarzyskiego życia. Lato i jesień to czas jarmarków, festiwali, imprez, które gromadzą zazwyczaj ogromne tłumy nie tylko z naszego miasta, ale i z całej Polski i, nie przesadzam, Europy. Lublin żyje i inspiruje, jak mówi hasło promujące miasto.

Niestety, ten rok dla nikogo i dla niczego nie jest łaskawy i choć nikt spacerować po mieście nie zabrania, to jednak są to nieco inne spacery. Nie ma tak wielu atrakcji, nie ma jakiegoś pociągu do miasta, wszystko jest takie lekko zamglone, smutniejsze. Nie mniej jednak czasem coś nas do miasta zaciągnie.

wtorek, 22 września 2020

Uprzejmością i pracą ludzie się bogacą... albo jakoś tak... czyli opowieści dziwnej treści.

Czy Pan wie, jaka ciężka jest praca listonosza... Pan by nie chciał się z nim zamienić... To usłyszał mój Mąż gdy poleciał składać skargę na naszego dostarczyciela, który nie doniósł mi dwóch paczuszek (w formie listu) z monetami w środku... Nie chciałbym, ale gwarantuję pani, że on by się nie chciał ze mną zamienić, a żona zamawia przesyłki z dostawą do domu, bo jest grudzień, ona jest w 9. miesiącu ciąży, a pod opieką ma jeszcze 1,5-rocznego syna - odpowiedział Szanowny, a kierowniczka poczty na ulicy Narutowicza w Lublinie skargi nie przyjęła... Oficjalną skargę wysłałam ja, do Warszawy... Odpowiedź przyniósł mi wyżej wymieniony listonosz... Rzucił mi nią niemal w twarz i oznajmił, że premii świątecznej nie będzie miał...

środa, 16 września 2020

Magiczne ogrody po raz.... Hmmm... Nie pamiętam

Wiosna i wakacje w tym roku były inne. Wiosna, choć słoneczna i piękna, minęła nam w zamknięciu. Rower czy trampolina w samotności z czasem się nudzi. Gry planszowe, klocki, chińskie DIY... To wszystko bawi chwilę. Nie wspomnę, o dzieciach w mieszkaniach w bloku, które nie miały nawet tej namiastki, którą my mamy pod miastem. Hasło "zostań w domu" króluje w social mediach, wszyscy pokazują, jak kreatywnie i z pasją wykorzystują "wolny" czas. Pojawiają się wojny na różnych grupach, kłótnie o to, że ci czy tamci zaczynają narzekać. Matki zaczynają mieć dość pracy na odległość z dziećmi na głowie, zdalnej nauki, obiadów, które teraz trzeba zapewnić w pełnym wymiarze. Coraz bardziej zaczyna się robić szaro, buro. Wszystko powoli zaczyna się otwierać, ale strach i wszelkie niedogodności związane z pandemią sprawia, że wszystko jest smutne i jakby zaspane. 

My, jak już pisałam, na początku postawiliśmy na wyjazd w samotności, rodzinny, ale potem już wybraliśmy się na pełnoprawne wczasy. Mimo wszystko, przez fakt, że wiosna i duża część lata przeciekły nam przez palce, czuliśmy niedosyt. Teraz, gdy zaczęła się szkoła, przedszkole, obowiązki, a za chwilę pogoda wejdzie w porę deszczową, gdy nadarzyła się okazja, postanowiliśmy skorzystać. Mimo, że cały tydzień łaziliśmy niewyspani, że stres dawał nam się we znaki spakowaliśmy plecak i wykorzystaliśmy voucher, który wisiał na moim laptopie jeszcze od przedpandemia. Pojechaliśmy do Magicznych Ogrodów sprawdzić, jak sytuacja wygląda w takich miejscach.