piątek, 7 marca 2014

Zabezpieczać mieszkanie czy nie zabezpieczać?

Ostatnio moje kochanie dziecko doznało mocnej kontuzji. A w zasadzie dwóch.
To znaczy, wcale nie takiej mocnej, ale mocno widocznej.
Przy pierwszej nie do końca wiem co się stało, bo mimo, że byłam w tym samym pokoju, to nie zauważyłam ani nie usłyszałam nic niepokojącego. Tylko zakwilenie Filipa i rysę na czole. Jak się potem okazało, nie była to zwykła rysa, tylko Fi zdarł sobie skórkę na długości ok. 5 centymetrów. Zrobił się strupek i za pięknie to nie wygląda, a ja się boję z nim wybrać do kogokolwiek z rodziny.
Po tym, jak usłyszałam, jak to źle się opiekuję dzieckiem, bo się uderzyło o szafkę (zaznaczę, że tylko się puknął o płaskie, ale na oczach niewłaściwych ludzi), wolę sobie oszczędzić takich komentarzy.

Na drugi dzień robiłam coś w kuchni, jak usłyszałam huk z salonu.
Co się okazało?
Na Filipa przewróciła się ogromna figurka kota, prezent ślubny od naszych świadków.
Wyglądało strasznie, Fi darł się w niebo głosy, a skończyło się tylko strachem i siniakiem.
I tutaj też siniak nie jest za piękny. Umiejscowił się dokładnie po drugiej stronie od pięknego strupka.
Dziecię wygląda nie ciekawie.

Ale najważniejsze, że nic poważnego się nie stało.
A przyznam się Wam, że mam czasami dość chodzenia za dzieckiem i pilnowania, żeby nic sobie nie zrobił.
Większość zabezpieczeń, jakie kupiliśmy do domu, nie zdała egzaminu. A te które zostały, trzeba często wymieniać, bo są przyklejane do szafek, a klej się szybko zużywa.
Obecnie wszystkie szuflady w kuchni otwierają się bez przeszkód, a ja tracę cierpliwość i wyżywam się na Tacie Filipa, który od tygodnia obiecuje, że podjedzie po nowe rzepy i haczyki.
Nie mam w planie zamykać przed dzieckiem wszystkiego, ale niektóre szafki i szuflady powinny być zamknięte choćby dla mojego zdrowia psychicznego i bezpieczeństwa samego zainteresowanego.
Oprócz siedzenia i patrzenia na dziecko, w domu trzeba zrobić masę innych rzeczy, a naprawdę jest ciężko w trzypokojowym mieszkaniu mieć brzdąca cały czas na oku.
No, chyba że przywiążę go sobie do nogi.
Druga sprawa, to to, co w tych szafkach jest.
Wolę nie ryzykować, że Filipowi spadnie na głowę słoik z marynatą, że pozna jak ostry jest nóż, albo w końcu posmakuje moje dokumenty. A niestety nie mam tyle miejsca, żeby wszystko poprzestawiać wyżej.

Tutaj Filip sobie dłubie bez ograniczeń.
Dlatego podziwiam te mamusie, które piszą, że w domu nic nie zabezpieczają i tylko dziecku tłumaczą czego nie wolno.
Ja też oczywiście tłumaczę, ale czasem mam wrażenie, że Filip za najlepszą zabawę uważa tą, która się nazywa "nie wolno".
Marzy mi się taka sytuacja, że mogę się czymś zająć i nie zaglądać do Filipa co dwie minuty. A niech robi bałagan, byleby tylko sobie nie zrobił krzywdy. Ale tak się chyba nie da. Dlatego, nie mówię nie zabezpieczeniom. To nie tylko nasza wygoda, ale też bezpieczeństwo dla naszych dzieci.

51 komentarzy:

  1. Bąbel części szuflad i szafek nie otwiera a tych które otwiera pilnuję. Do kuchni mamy założoną barierkę i jest spokój. Żeby ugotować obiad daję pokrywki, plastikowe pojemniki, niech szaleje na całego. No i nigdy nie zostawiam go bez nadzoru bo potrafi rzeczy o których nie miałam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak u nas. Tylko barierki nie mam do kuchni, ale już zamierzam się z kupnem, bo Filip tak szybko biega, że czasem nie nadążam za nim.

      Usuń
  2. Faktycznie wygląda nieciekawie. Co ty masz za rodzinkę? Masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym zdjęciu jest zaraz po zajściu, ale już na szczęście wygląda coraz lepiej.
      A rodzina męża i usłyszeli już co nieco na temat takiego odzywania się do mnie;)

      Usuń
  3. Ja przeniosłam wszystkie niebezpieczne rzeczy na wyższe piętra więc młody nie sięga, żadna chemia go nie interesuje, jak już to buszuje po szafkach z ciuchami, a zazwyczaj z moimi. Poza tym ciągle tłumacze, że nie wolno i czasem to dociera, ale i tak całe nogi ma w siniakach i styrma się tam gdzie nie wolno. taki urok chłopaków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już na szafki z ubraniami nie zwracam uwagi. Niech buszuje do woli;)

      Usuń
    2. Tylko gorzej jak lata na głowie z Twoim stanikiem, a w zębach trzyma majtki bo udaje dzikiego psa albo coś w tym rodzaju ;)

      Usuń
    3. Do bielizny na szczęście nie ma dostępu;) Na razie;)

      Usuń
  4. Ja należę do grupy która nie zabezpieczała :) Głównie dlatego, że moje dziecko ma wybitne uzdolnienia w radzeniu sobie z zabezpieczeniami :(. Jednocześnie miałam ogromne szczęście, że jednak działało na niego zakazywanie dotykania niektórych rzeczy. Nie obyło sie bez małych pamiątek w postaci: ukruszonej jedynki, guza, zadrapań i siniaków. Takie jest życie i już. Dziecko tez się czasem (w granicach rozsądku) musi poobijać inaczej sie nie nauczy. Osoba która powiedziała, że źle sie zajmujesz dzieckiem albo nie ma dzieci, albo ma sklerozę albo jest po prostu wredna.Na bank jesteś najwspanialszą mamą dla sowjego dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za miłe słowa;)
      A doskonale wiem, że nie uniknie się kontuzji, ale przed poważnymi jednak staram się Filipa chronić;) Na ile mogę oczywiście;)

      Usuń
  5. oj, nie przejmuj się. mnie teściowa ciągle dołuje, że nie potrafię się dziećmi zająć. Nawet usłyszałam kiedyś po podobnym do Twojego tu incydencie, że żadna ze mnie matka. Więc witaj w klubie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi teściowymi czasem nie idzie się dogadać;)

      Usuń
  6. Łooo MATKO . faktycznie wyglądało to nieciekawie. Powiem szczerze, że Mikula często w ten sposób wyglądał. aż postanowiłam pozabezpieczać wszystko co się dało. teraz, zostały tylko zabezpieczenia w kontaktach, ale świetnie spełniają swoją funkcję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że tylko nieciekawie wyglądało, tak naprawdę nic poważnego się nie stało;)
      A zabezpieczenia kontaktów też mamy i pewnie długo zostaną;)

      Usuń
  7. A ja nie zabezpieczam niczego, dosłownie. Jedyne co, to barierka na górze (by nie spadł ze schodów), oraz barierka w kuchni bym mogła jakoś nad nim zapanować :) I do znudzenia powtarzam :nie wolno, sama już już nie lubię tych słów ;)
    A co do obrażeń: do wesela się zagoi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam czasem wrażenie, że Fi pomyśli, że ma na imię "nie wolno";)

      Usuń
  8. moja dzisiaj ma spuchnieta warge :( oj je te dzieci.... ale rodziny Meza wspolczuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. A do rodziny męża przywykłam i nie daję sobie włazić na głowę. Czasem nie mam po prostu ochoty z nimi drzeć kotów i ich omijam;)

      Usuń
  9. No no kolejny z obrażeniami po Iraku. U nas Steff ma na koncie już zdarcie brody o kant łóżka oraz rozcięcie wargi ( jak się uczyła wstawać). Kilka razy przy nauce chodzenia zaliczyła glebę całkiem poważnie... Odkąd zaczęła biegać jest coraz gorzej. Wczoraj pod wieczór wyrżnęła na kafelkach w kuchni, stłukła sobie bok głowy, siniak jest ale tak gruchnęło jakby coś więcej się stało, dziś była poprawka :/ Dobrze że nie rzyga i nic jej się nie dzieje... No nie da się uniknąć obrażeń u żywiołowych dzieci, przecież non stop na rękach nosić się nie da :/ No najgorsze że dziecko biega i się po prostu przewraca, tłucze o podłogę a z tym nic nie zrobimy. U nas zabezpieczenia nie zdały egzaminu - żadne! Nie przejmuj się docinkami bo każdy rodzić to przerabiał, chyba że wiązał dziecko żeby się nie ruszało i czegoś sobie nie zrobiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj czasem mam ochotę go związać;) Już nawet nie liczę ile razy już Fi w coś przywalił. Zabezpieczenia w większości też mogę sobie wsadzić gdzieś, ale staram zmieniać, zaklejać, zamykać. I tak cały czas i w kółko.

      Usuń
  10. zwykla tasma klejaca i zaklejamy szafki,szuflady. nie ma szans by mlody otworzyl. fakt,trzeba co jakis czas wymieniac na na nowe

    OdpowiedzUsuń
  11. u mnie jest o tyle łatwiej, że mamy jeden pokój+oczywiście kuchnię i łazienki, do tego jeszcze przedpokój. Filipa mam wiec cały czas na oku. Łazienki są zamknięte, Filip nie ma tam wstępu. I tym sposobem póki co nie mamy żadnych zabezpieczeń. Na początku pozaklejaliśmy szafki taśmami, ale jakoś Filip na razie stracił nimi zainteresowanie, więc taśma mogła zniknąć. Zobaczymy co będzie jak zacznie chodzić.

    OdpowiedzUsuń
  12. O rany! Pewnie najadłaś się strachu!
    My mamy prawie wszystko poblokowane na patencie i dziecka to juz nie interesuje, bo wie że i tak nic z tego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strachu było sporo, ale na szczęście krótko. Już po 10 minutach Fi wrócił do zabawy;)

      Usuń
  13. Całkiem feste to wygląda, ale niestety przed wszystkim dziecka nie uchronisz.
    Pamiętam jak kiedyś Victoria mi się przewróciła na placu zabaw. Stała i się przewróciła, ja to widziałam, bo byłam prawie, że obok, ale nadal nie wiem, jak to się stało. Twarz miała obdartą po tym upadku, jakby co najmniej w żwirze tańczyła :/
    Nie można wszystkiemu zapomiec, Trzeba zawsze się starać, ale wszystkiego nie dasz rady zabezpieczyć. Ja mam teraz szafki pozaklejane taśmą, na dolnych półkach kompletnie nic... takiego gagadka mam w domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na dolnych półkach poukładałam książeczki i zabawki;) Przynajmniej jest kolorowo, a i Filip ma się czym bawić;)

      Usuń
  14. no faktycznie nieciekawie to wyglada, ale kazde dziecko przez to przechodzilo i nawet nie wiem jak bardzo zabezpieczycie mieszkanie a on i tak moze wejsc tam gdzie sie tego nie spodziewacie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o tym dobrze. Filip już włazi w takie miejsca, gdzie wydawałoby się, że się nie wciśnie;)

      Usuń
  15. Mmmm ale będzie blizna - faceci z blizną są ponoć sexowni ;)
    A poważnie - biedulek :*

    ja też mam dość łażenia za Bartem.. najgrosze jest to, że mówię Mu, że bolą mnie plecy i że idzie sam {na nogach}.. i głupio wierzę, że nie pojdzie, bo się przestraszy..
    Nie działa - idzie i tak, a ja się boję go puścić, bo nie chcę żeby się przewalił na kaflach, więc od tyłu go asekuruję.. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam;) Blizny chyba nie będzie;) To tak naprawdę powierzchowna ranka. Zdarta skórka i tyle;)

      Usuń
  16. Czasami komentarze innych ludzi potrafią dobić praktycznie każdą matkę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie widzę powodu żeby nie zabezpieczać, ba ja uważam, że wręcz trzeba, niezależnie od tego, czy się tłumaczy czy nie. W końcu chodzi o bezpieczeństwo!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Niestety choćby nie wiem jak człowiek pilnował czy zabezpieczał to nie uchroni się całkowicie dziecka. Myślę, że każde doznało tego typu kontuzji. Np. syn jakiś czas temu biegł i przewrócił się we własnym pokoju na wykładzinie dość niefortunnie i przytarł sobie policzkiem o tą wykładzinę. Wyglądało to nieciekawie, jakby był uderzony... Taki wielki siniak. Także siedział w domu kilka dni, ludzie czasami potrafią głupio komentować. Na szczęście szybko mu to zeszło i nie było wkrótce śladu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też pewnie szybciutko nie będzie śladu;) A dzieci, mimo szczerych chęci, przed wszystkim uchronić się nie da

      Usuń
  19. To prawda, ze maluchow nie da sie uchronic przed wszystkim...ale z drugiej strony czasami musza upasc, albo sie uderzyc..inaczej jak maja poznawac swiat i ze cos jest niebezpieczne? Ja w kuchni np w dolne szuflady powkladalam wszystkie plastkiowe pojemniki, siatki, miski...wszystko czym wedlug mnie nie moze sobie zrobic krzywdy...ale dzieci sa tak pomyslowe i "zdolne", ze glowa mala...i powiem Ci ze tez nie mam czasami sily juz biegac za nim...tym bardziej, ze nauczyl sie wspinac..a schodzic to tylko z kanapy umie..ale jak wlezie gdzies indziej to az mi czasami serce staje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas takich szuflad, w których Fi grzebie, jest cała masa, ale on się szybko nudzi i próbuje się dobierać do innych;)

      Usuń
  20. zabezpieczać;) choć i tak chłopak to łobuz i nawet jak będzie już trzylatkiem i starszym pobijane łokcie kolana i inne części ciała przez gonienie i rozrabianie będą u niego normą;)

    rana wygląda nieciekawie ale dobrze że nic poważnego się nie stało. masz młodocianego wszędoblyskiego rozrabiakę - dogadałby się z moim młodszym synkiem u niego wszystko bo niebezpieczne i zakazane - ulubione. kubki z\ gorącymi napojami...puste kubki kable piloty telewizor wspinaczka po meblach ulubione rozrywki. oczy trzeba mieś w d****.

    gniazdka mam zabezpieczone uważam że jak w domu są dzieci to zaślepki na gniazdka prócz pieluch i mleka to absolutny nr 1 zwłaszcza kiedy dziecko zaczyna raczkować i chodzić zaś bramka do kuchni u mnie dawno jest bo gdyby nie bramka moje dziecko dom by dawno w powietrze wysadziło kurki gazowe numer 1 w kuchni u babcie gdzie nie ma bramki kiedy idziemy w gości młodszy syn pierwsze kroki kieruje do kuchni i do pieca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad gniazdkami nawet nie było dyskusji. Odkąd Fifi zaczął się przemieszczać zamontowaliśmy zaślepki. Kurki do tej pory go nie interesowały, ale już zaczynają więc i o tym trzeba będzie pomyśleć.

      Usuń
  21. Ja nie zabezpieczałam. Na jednej szafce e kuchni miałam zamknięcie, ale szybko zostało złamane. Wiadomo wszelkie tłukące się przedmioty zniknęły. Ale ja też miałam egzemplarz, który nie wykazywał dużego zainteresowania kablami, czy grzebaniem w szafce. Ale kolezanka moja udostępnila dziecku jeda szuflade w kuchni do grzebania i zalagodzilo to zapedy szperacza.
    Co do upadku to sie nie uchroni, raz mialam taką sytuacje jak Agata wyleciała górą łóżeczka (chodziła już, szczebelki wyjęte) mimo ze wlasciwie caly czas na nia patrzylam.
    im dalej w las, tym wiecej siniakow...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że jedna szuflada wystarczy, ale niestety Filip szybko się nudzi. Teraz takich szuflad jest 6 albo 7;)

      Usuń
  22. Także myślałam z mężem, że nie będziemy zapezpieczać szafek itd. w mieszkaniu, jednak szybko od tego odeszliśmy, bo choć nie mamy wielu miejsc, które mogą skrzywdzić dziecko lub mu w jakiś sposób zagrażać, to boimi się, że czegoś nie zauważymy lub niedopilnujemy. Obecnie większość książem mamy pochowanych w kartonach, wszystkie drobne rzeczy także pochowane w kartonach, szafki i szuflady kuchenne pozabezpieczane, ale na zamknięcia mechaniczne zakupione w sklepie "Świat dziecka" te przyklejane nie zdały rezultatu. Dzięki zabezpieczeniom, któe trudno dziecku otworzyć mamy już spokój, bo Tomek nawet nie podchodzi do szafek, bo wie, że są zamknięte i tyle:) Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  23. U nas skończył się etap otwierania szafek w kuchni..uff..zabezpieczenia kupne były do du...
    u nas najlepiej sprawdziły się..gumki...mam takie uchwyty, że wystarczyło związać gumkę na dwa razy i nie ma bata..nie otworzy :)
    Upadki są na porządku dziennym...Ostatnio na "tapecie" mamy wspinaczkę na narożnik i wchodzenie na krzesełko, a z krzesełka na stolik Ja zawału serca przez nią dostanę...

    Kiedy musze coś zrobić po prostu wsadzam do kojca, który jest jednocześnie łóżeczkiem i daje jej parę książeczek lub włączam bajki...
    Jest tak żywa, że naprawdę wystarczy chwila nie uwagi i już sobie coś zrobi...
    Ostatnio znów jej wyciągałam z buzi..kawałek taśmy klejącej, którą starszy brat zostawił na swoim biurku...nie mam pojęcia jak ona to sięgnęła...

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziewczyny, powiedzcie mi jak wbić do głowy ojcu dziecka, że przyzwolenie na stukanie w okno/lustro, ciągnięcie za firany/obrusy, otwieranie szafek i szuflad to duży błąd? Facet uważa, że dziecko ma prawo zaspokoić swoją ciekawość, poza tym dziecka powinno się pilnować. Mam wrażenie, że on nie ma pojęcia o tym, jak wygląda dzień sam na sam z dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? To nie mama pojęcia. Ja akurat tego problemu z mężem nie mam, bo on rozumie, że są pewne granice i, że cały dzień z dzieckiem, to nie tylko siedzenie i patrzenie na malucha, ale też inne obowiązki.
      Za to teściowie? Im nie można nic wytłumaczyć.

      Usuń