Miłość do podjadania na zakupach kwitnie. Filip szczególnie ukochał sobie bułki chociaż skosztował także chlebka na degustacji w Biedronce.
Wiem, że niektórzy uważają, że nie powinno się jeździć do marketów z małymi dziećmi, ale co jeśli nie ma się nikogo, z kim można dzieciaka zostawić? Trzeba sobie jakoś radzić. U nas najlepszym sposobem jest buła. Wręcza się taką Filipowi zaraz po wejściu na halę i biegiem tylko po najpotrzebniejsze rzeczy.
Przytojniak ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy! ;)
A dlaczego nie powinno? Bo bakterie? A na placach zabaw czy w klubach malucha ich nie ma? Z noworodkiem to się zgodzę, ale sporo starsze dzieciaki uwielbiają hipermarkety, oczywiście jeżeli nie urządzają histerii. Dużo kolorów, szerokie alejki do biegania, zabawki, które można sprawdzać paluszkiem, jeżdżenie wózkiem...dla mojego starszaka wyładowywanie zakupów na taśmę zawsze było największą frajdą. A teraz od kiedy Tesco wprowadziło samoobsługowe skanery, Oskar po prostu to kocha. Z wielką uwagą skanuje wszystko, co mu podajemy. A jaki przy tym ważny! ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Zresztą nie można dziecka chować pod kloszem. Musi poznawać różne miejsca oraz uczyć się zachowania, że nie wszystko co widzi może mieć. My zabieraliśmy syna i córkę i nic się nikomu jak do tej pory nie stało. ;) A syn uwielbia też wykładać zakupy na taśmę. ;)
UsuńZdjęcie świetne.
No właśnie dlaczego? :/
UsuńMy od samego początku musieliśmy jeździć do sklepów z małą Zosią i nic jej się nie działo. Mieszkami sami, bez rodziców i też musimy sobie jakoś radzić.
Więc nie rozumiem niektórych rodziców, którzy twierdzą, że z dzieckiem na zakupy to wielkie ZŁO
Ja tam nie wiem dlaczego;) Spotkałam się z takimi opiniami, nawet w mojej rodzinie.
UsuńMy osobiście nie mieliśmy wyjścia i wszelkie markety i galerie zwiedzaliśmy niemal od początku z Filipem.
A teraz te zakupy są frajdą dla samego Filipa. Dostaje bułkę, jeździ wózkiem, wykłada towary na taśmę, skanuje albo waży przy kasie samoobsługowej. Fakt, że czasem dla nas są troszkę uciążliwe, ale jak nie ma innego wyjścia, to trzeba sobie jakoś radzić;)
MI tez się wydaje że bez problemu z dzieckiem do sklepu można iść :) Pamiętam że my szybko pojechaliśmy na zakupy do castoramy z Alicją. Była taka potrzeba więc jechaliśmy :)
UsuńHahaha! Buła musi być! W każdym markecie. Chyba wszystkie dzieciaszki tak mają :)
OdpowiedzUsuńTo też nas sposób lub chrupcie :)
OdpowiedzUsuńteż się spotkałam.. na szybkich zakupach [szybkich oczywiście dla mnie] buła mojej Damie w rękę, pupa w wózek a matka gania z listą i majdanem po sklepie. a przechodząca 'baba' z przekąsem: no ja nie wiem jak można dziecku w miejscu publicznym podtykać jedzenie!
OdpowiedzUsuńmówię: można, się pani napatrzy jak nie dowierza - moja ukochana Córa jej tą bułą jeszcze pomachała [uwielbiam swoje dziecko] i tyle nas kobita widziała;) a ja się pytam, co to komu przeszkadza? że może estetyki mało..?
O tak, na takich zakupach lista jest konieczna;)
UsuńA komentarzami z boku przestałam się już dawno przejmować.
Ha! Wspaniała riposta :)
UsuńBartek też podjadacz i też niemal codziennie jesteśmy w sklepie, w biedronce, bo idziemy po świeże pieczywo na kolację dla rodziców :)
OdpowiedzUsuńJak bym widziała mojego Młodego, zawsze z bułką :))))
OdpowiedzUsuń