Ciężkie dni za nami i pewnie jeszcze trochę ciężkich dni przed nami. Zosiaczek z przytupem rozpoczął ząbkowanie, a co za tym idzie, wszystko ląduje w buzi. Najlepiej to, co aktualnie jest pod ręką i pod buzią. A co jest dostępne 24 godziny na dobę? Oczywiście stópki... Akrobacjom nie ma końca. Na leżąco, na siedząco, w łóżeczku, na rękach, w wannie, a nawet na basenie.
Żeby jakoś przetrwać marudzenia i różne pomysły naszej dzieciarni, staramy się im zapewniać wiele atrakcji. Dwoimy się i troimy, robimy kilometry spacerując, wymyślamy zabawy i wycieczki. Ciągle w ruchu i ciągle aktywnie. Na szczęście wiosna przyszła i pogoda pozwala na takie fanaberie.
Czasami zdarza się jednak tak, że pomysłów nam brak albo tak, jak w ostatnią niedzielę, pogoda jednak nie rozpieszcza. Wtedy posiłkujemy się odwiedzinami u kogoś, na przykład u prababci. Tam zawsze jest dużo ciekawych rzeczy do odkrywania. Matrioszki tak zachwyciły Filipa, że nie mogliśmy go wyciągnąć do domu.
Polecam blog dobrarelacja.pl duzo mozna sie dowiedziec nt. wychowania dziecka.Blog prowadzony przez bardzo fajna kobiete bylam na spotkaniu z nia nt.relacji rodzenstwa i jestem zachwycona jej sposobami na udane rodzicielstwo
OdpowiedzUsuńDziękuję, na pewno zajrzę ;)
UsuńJakie słodkie te Twoje dzieci!! :) Patrzę, patrzę i ciężko mi uwierzyć, że czas tak szybko płynie. Ledwo czytałam o Filipku, a on teraz taki duży, a Zosia malusia była i też już rośnie jak na drożdżach!!
OdpowiedzUsuńAle Zosinka wygimnastykowana ;)
OdpowiedzUsuń