Ostatnio dopada mnie straszne zmęczenie. Są dni, kiedy ciągnę za sobą nogi, jakby ważyły 200 kilogramów każda. Łatwo nie jest, ale poddawać się nie mam zamiaru. Przecież jeszcze przed zajściem w ciążę obiecywałam sobie, że skorzystam z ostatnich miesięcy wolności na maksa. No może na maksa się za bardzo nie da, ale na tyle, na ile pozwalają mi siły, staramy się ruszać.
I tak w niedzielę przed południem i w poniedziałek po południu wylądowaliśmy nad naszym ulubionym jeziorem Zagłębocze.
Miejsce to znam od bardzo dawna. Pierwszy raz trfilam tam, jak miałam 6 lat. Byliśmy na wczasach nad pobliskim Piasecznem, a wujek z ciocią właśnie nad Zagłęboczem kupili działkę i rodzice postanowili ich odwiedzić. Potem właśnie tam spędzaliśmy wakacje z mamą. Najpierw na działce u wujostwa, a potem w ośrodku. Ostatni raz byłyśmy tam, jak już byłam na studiach. Tam też spędzałam wakacje z moją pierwszą miłością, tam poznałam męża, tam spędzaliśmy wspólne weekendy.
Przez kilkanaście lat obserwowaliśmy jak to miejsce ewoluuje.
Najpierw działeczka wujka i cioci z toaletą na dworze i bez prądu. Obecnie to jest prawie willa, gdzie można mieszkać cały rok. Kiedyś na odludziu, teraz wśród innych super wypasionych domków letniskowych.
Potem ośrodek i pierwsze domek jaki odwiedziliśmy, bez łazienki, bez toalety i przy przejściu, gdzie nie było nawet jak rozłożyć kocyka po domki full wypas. Teraz to nawet wygląd im się zmienia. Doszły mnie słuchy, że zmienił się właściciel ośrodka i wprowadza zmiany. Na razie odgrodził ośrodek od plaży, a co za tym idzie od natłoku plażowiczów okazjonalnych i wyremontował pierwszy rząd domków. zapowiada się dobrze.
No i całe zaplecza barowo rozrywkowe. Jak zaczęliśmy tam przyjeżdżać, to praktycznie nic nie było. Teraz nawet sławetne klepisko, które robiło za deptaczek jest normalną, wyłożoną kostką drogą.
Przez kilkanaście lat obserwowaliśmy jak to miejsce ewoluuje.
Najpierw działeczka wujka i cioci z toaletą na dworze i bez prądu. Obecnie to jest prawie willa, gdzie można mieszkać cały rok. Kiedyś na odludziu, teraz wśród innych super wypasionych domków letniskowych.
Potem ośrodek i pierwsze domek jaki odwiedziliśmy, bez łazienki, bez toalety i przy przejściu, gdzie nie było nawet jak rozłożyć kocyka po domki full wypas. Teraz to nawet wygląd im się zmienia. Doszły mnie słuchy, że zmienił się właściciel ośrodka i wprowadza zmiany. Na razie odgrodził ośrodek od plaży, a co za tym idzie od natłoku plażowiczów okazjonalnych i wyremontował pierwszy rząd domków. zapowiada się dobrze.
No i całe zaplecza barowo rozrywkowe. Jak zaczęliśmy tam przyjeżdżać, to praktycznie nic nie było. Teraz nawet sławetne klepisko, które robiło za deptaczek jest normalną, wyłożoną kostką drogą.
Zmiany zaszły niesamowite. Czy na lepsze, to ciężko powiedzieć. Ja chyba wolałam to kameralne miejsce, które pamiętam sprzed lat
Tak więc w niedzielę dotarliśmy tam rano i zbyt długo nie zabawiliśmy, ale już w poniedziałek było mniej osób i troszkę skorzystaliśmy z uroków miejsca.
Zjedliśmy skromny posiłeczek:
Tak więc w niedzielę dotarliśmy tam rano i zbyt długo nie zabawiliśmy, ale już w poniedziałek było mniej osób i troszkę skorzystaliśmy z uroków miejsca.
Zjedliśmy skromny posiłeczek:
Potem przyszedł czas już na same przyjemności:
Filipiasty wodę uwielbia, a taka czysta i pełna rybek, to dla niego wielka radocha.
Aż dziw bierze, że przy takim nawale odwiedzających i taplających się, jezioro nadal na tak przejrzystą wodę, a ryb nawet tak jakby więcej niż za czasów, kiedy ja tutaj przyjeżdżałam.
A o zadowoleniu Fifula niech świadczy jego minka:
Na pewno jeszcze tutaj wrócimy, bo mimo zmian miejsce nadal budzi we mnie wiele pozytywnych emocji i chciałabym, żeby Filip też je znał. Może nawet pokusimy się na wynajęcie domku, żeby sprawdzić, jak to wszystko wygląda od tej strony. Oczywiście nie w weekend;)
Superaśnie tam u Was.... Fifi w swoim żywiole...oj potaplała bym się w bajorku jakimś a tu pogoda płata fligle i burze nadają...
OdpowiedzUsuńJa już nie pamiętam co to burza, a przydałaby się, bo gorąc straszny;)
Usuńświetna zabawa
OdpowiedzUsuńTeż mam trochę podobne wspomnienia z tym miejscem i też to miejsce przyczyniło się do mojego związku z mężem i byłam tu w naszym miesiącu miodowym i gdy Kuba miał roczek. Aż jestem ciekawa jak to teraz wygląda. Nawet na tym jeziorze robiłam kartę pływacką :)
OdpowiedzUsuńJa się tam pływać nauczyłam;)
Usuńach, uwielbiam jeziorka :))
OdpowiedzUsuńWidać, że piekne miejsce i woda wydaje się bardzo czysta :)
OdpowiedzUsuńWoda jest idealnie czyściutka, a rybki pływają przy samych nogach;)
UsuńJezioro Zagłębocze to można powiedzieć moje rodzinne strony:) mam tam dziadków, z obydwu stron, jakieś 8 km od jeziora. Co roku więc tam jesteśmy, od samego dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńZawsze zazdrościłam kolegom co mieli rodziny na naszym pojezierzu;)
Usuńjaki pływak:)
OdpowiedzUsuńPięknie! Że się tak nie bał chlupać w takiej głębokiej wodzie.
OdpowiedzUsuńFifi od 4. miesiąca chodzi na basen więc z wodą jest obeznany;)
UsuńTeż mam takie miejsce na ziemi, niestety jest ono oddalone o ponad 300 km, więc nie mam możliwości wyskoczyć na popołudnie. Ale na weekend już tak :) Gdybyśmy tylko mogli sobie pozwolić finansowo...
OdpowiedzUsuńFilip wygląda uroczo w wodzie!
My tutaj mamy bliziutko jeziora. To akurat jest ok. 50 km od nas, ale są i bliżej więc można spokojnie na popołudnie wyskoczyć.
Usuńteż lubię Zagłębocze. Spędziłam w tym ośrodku tydzień po obronie pracy magisterskiej - taką sobie nagrodę zafundowałam ... było fajnie, choć pogoda nie do końca dopisała. Może wrócę jeszcze, skoro piszesz, że tam takie zmiany, remonty...
OdpowiedzUsuńNa razie coś się dzieje, podejrzewam, że w samym ośrodku większe zmiany będzie widać w następnym sezonie, ale w części "barowej" zmiany są ogromne.
Usuń