Wiadomo, z dziećmi nigdy nie jest spokojnie, a jedyne czego można być pewny przy dzieciach, to to, że nie można być niczego pewnym. Zdarzają się jednak okresy, gdy nasze dni wyglądają, jak w oku cyklonu i cudem dożywamy wieczora, a i ten nie daje wytchnienia. Na szczęście ostatni tydzień taki nie był. Był względnie spokojny, o ile można tak w ogóle powiedzieć przy dwójce naszej najukochańszej.
Z Zosinką powoli dochodzimy do ładu. O ile ze spaniem już idzie nam całkiem nieźle, to znaczy mi idzie nieźle odgadywanie, kiedy Zosia jest śpiąca, to z jedzeniem i głodem bywa różnie. Często tylko wydaje mi się, że jest głodna, a ona wtedy marudzi, odwraca się, siłuje się ze mną, a ja się irytuję. Na szczęście coraz częściej karmienie jest relaksem dla nas obu, Zosia się najada w spokoju, a ja mam czas żeby pomyśleć.
Więcej o zaletach i wadach jamochłonowania według Borsiej Matki możecie przeczytać w poprzednim poście.
Fifi nadal jest małym szkodniczkiem, ale za to jakim słodkim. Straszny płaczek się z niego zrobił, tak o, bez powodu, ale nie jest to już płacz ze złością, buntowniczy, tylko taki bezsilny. Wymaga wiele uwagi i nie potrafi jeszcze pogodzić się z porażką, ale szybko się uczy, a my z dumą wysłuchujemy pochwał pod jego kierunkiem. Robi postępy, że czasem nie nadążamy za nowymi umiejętnościami. Nic dziwnego, w końcu za chwilkę będzie dwulatkiem. Tort już zamówiony, goście zaproszeni, pozostaje tylko cierpliwie czekać.
Rosną pociechy, może jak zdmuchnie świeczki to płaczliwość pójdzie w zapomnienie...
OdpowiedzUsuńMoże;)
UsuńŚliczności małe :)
OdpowiedzUsuńnasi chłopcy od jakiegoś czasu bawią się super razem, rozmawiają ze sobą tak że nie mogę się ich nasłuchać i podziwiam, i zachwycam się, ale są dni kiedy ledwo dożywamy wieczora :) najlepszego dla syncia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Filipcia;)
UsuńU nas podobnie;) Jednego dnia tylko zdjęcia im cykać, takie spokojne, układne, a drugiego tornado;)