wtorek, 24 lipca 2018

"Kiedy serce staje dęba" - czyli książka dla tych już nie małych, a jeszcze nie dużych ;)

Mówi się, że nastolatki są "trudne w obsłudze", że ciężko się z nimi dogadać i mają swój świat. Gdy młody człowiek zaczyna wchodzić w okres dojrzewania, zaczyna nadawać na zupełnie innych niż do tej pory falach. Ale zanim ten czas nadejdzie, zanim nasze małe dzieciątko, które przecież jeszcze niedawno nosiliśmy na rękach zamieni się w potwora, z którym nie będzie można zamienić słowa (żart), staje się młodym człowiekiem, w pełni samodzielnym, z własnymi przemyśleniami, własnym poglądem na świat, również własnymi problemami i własnymi sprawami. Zanim zupełnie nam się zbuntuje, samo zacznie poznawać świat, wychodzić poza nasz rodzinny krąg, poznawać ludzi i otoczenie.


Taka właśnie jest jedenastoletnia Amelka, która za sprawą nieoczekiwanego gościa w postaci wiewiórki zaczyna pisać bloga. Z właściwą dla roześmianej "wczesnej" nastolatki opowiada o swojej rodzinie, miasteczku, w którym się wychowuje i właśnie owej rudej przyjaciółce. W prosty i zrozumiały sposób opisuje relacje międzyludzkie, komunikuje się z tatą, który przebywa w pracy za granicą, czy radzi się go, jak poradzić dobie z "dylematami jedenastoletniego życia" czyli miłością i nienawiścią. Codzienne sytuacje okiem spostrzegawczej i błyskotliwej dziewczynki nabierają zupełnie nowego znaczenia, a zwykłe gesty stają się zapowiedziami wielkich wydarzeń. Amelka bacznie wszystko obserwuje i dzieli się tym z nami na łamach książki Mileny Trziszki "Kiedy serce staje dęba".

Pierwsze miłostki, związane z nimi zawirowania, obserwacje dorosłych, którzy gorzej niż dzieci miotają się ze swoimi uczuciami. Gorsze dni, nieciekawe humory, ale i przygody, przyjaźnie, ot, codzienne życie z perspektywy młodej kobietki. Poważniejsze problemy, morały i porady ubrane w pełną humoru, zaskakujących zdarzeń i zwrotów akcji fabułę, która umili wakacyjny (i nie tylko) czas wszystkim, i tym mniejszym, i tym nieco starszym.

"Kiedy serce staje dęba" to bardzo przyjemnie napisana książka. Czyta się ją jednym ciągiem, pochłaniając kolejne strony jedną za drugą nie dając sobie chwili na oddech. Brak w niej nudnych, przydługich opisów, jest za to fajna, zgrabna akcja, przekazana zabawnym, prostym, zrozumiałym językiem. Idealny prezent dla dziewczynki w wieku kilku, ale i kilkunastu lat. Sama, mimo że naście lat mam już za sobą szmat czasu temu, przeczytałam tą książkę z ogromną przyjemnością i polecam także mamom czytającym swym pociechom przed snem (ach te wspomnienia). U nas książeczka znalazła już swoje miejsce na półce i poczeka na czas, gdy Zosia Samosia dorośnie i pewnego dnia, jak ja kiedyś, poczłapie na piętro w domu, żeby zamknąć się w swoim pokoju i z zapartym tchem "pożerać" kolejne książki... A to jest właśnie taka książka, którą z ręką na sercu mogłabym jej polecić. Tak jak wam w tej chwili polecam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz