poniedziałek, 29 września 2014

Śmieciowe hałasy...

Ostatnio coraz częściej i bardziej zaczyna mnie wkurzać moje miejsce zamieszkania. I nie chodzi mi o nasze mieszkanie, choć ono też pozostawia wiele do życzenia, tylko o punkt, w którym jest ono położone. A mianowicie mieszkamy prawie w centrum miasta. Mało tego, że w centrum, to między wszystkimi możliwymi instytucjami, z których często wyjeżdżają samochody na sygnale. Mamy pogotowie, mamy policję, mamy nawet straż pożarną. No i gdyby tego było jeszcze mało, to mieszkamy między wszystkimi największymi uczelniami tego miasta. Studenckie życie zatem kwitnie, zwłaszcza w nocy.
Jedna z naszych cudownych uczelni, parę lat temu dostała spore dotacje. A że chyba nie miała już na co je przeznaczyć, stare budynki, które mieliśmy za oknem wyburzyli i pobudowali ogromny gmach, który nie wiadomo komu i na co ma służyć. Działa to to już drugi rok, a zajęć i wykładów się tam odbywa jak na lekarstwo. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że szanowna uczelnia umiejscowiła swoje śmietniki akurat pod samymi naszymi oknami. Mimo, że terenu mają masę i z każdej strony wolna przestrzeń nie granicząca z żadnymi zabudowaniami mieszkalnymi, oni ustawili nam śmietniki pod naszymi sypialniami.
Nie dość, że nasz śmietnik mamy też z tej strony, do tego po schodkach i raz na parę dni musimy się liczyć z pobudką o świcie, to jeszcze na dokładkę tamte. A tam nie ma, że co kilka dni i nie ma, że za jednym zamachem wszystkie pięć. Każdy kontener jest inny i jest odbierany oddzielnie więc mamy super odgłosy tak między 5.30 a 8 w różnych odstępach. Trzy z nich są opróżniane za jednym zamachem, a wtedy stoi ta śmieciarka i warczy na pełnych obrotach przez 20 minut. Nie ma siły, żeby to przespać.
Wkurza mnie to strasznie, budzi i doprowadza do szału, bo często budzi też Filipiastego. Nie mam zielonego pojęcia czy zwrócenie się do kogokolwiek coś by dało. Czy może trzeba by poruszyć temat na zebraniu wspólnoty. Bo o ile nie jestem wstanie wpłynąć na hałasy z ulicy, na studentów umilających nam życie, Juwenaliów czy Kozienaliów też raczej nikt nie odwoła, bo mieszkańcy okolicznych bloków chcieliby mieć trochę spokoju, koszenie traw i przycinanie żywopłotów też raczej pozostanie tak jak było, to chyba przestawienie tych śmietników nie powinno być aż tak wielkim problemem.
Co o tym myślicie?
Czy w ogóle jest sens czepiać się tego tematu?
Czy wielka uczelnia weźmie pod uwagę skargi mieszkańców jednego bloku? Na dodatek 2/3 mieszkańców, bo jeden z trzech pionów nie ma wcale wyjścia na tamtą stronę więc im chyba to wszystko jedno.

17 komentarzy:

  1. Zamień się ze mną, bo na mam dość mojego zadupia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie;) My się rozglądamy powoli za jakimś cichszym miejscem, ale jak na razie bardzo powoli;)

      Usuń
  2. Tak to bywa, ciche i spokojne miejsca to chyba tylko na wsi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie bym się wyniosła na wieś;) Albo przynajmniej do małego miasteczka.

      Usuń
  3. współczuję, głupia sprawa... mnie też wkurza miejsce gdzie mieszkam, marzę o zamieszkaniu poza miastem... ciszy i spokoju..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja też. Kiedyś mi się wydawało, że jestem bardziej miastowa, uciekłam z małego miasteczka do centrum miasta, a teraz mi brak spokoju.

      Usuń
  4. wieczorem nie słyszymy mocno, ale w dzień dzieci skaczą z radości gdy jedzie ioioioio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w dzień już przywykłam. Gorzej nad ranem czy w nocy.

      Usuń
  5. Współczuję, my na szczęście po przeprowadzce mamy świetną lokalizację, bo blisko centrum, ale jednocześnie na uboczy koło puszczy i mi to baardzo odpowiada. Odnośnie śmietników - możesz poruszyć sprawę na spotkaniu wspólnoty i może wystarczy sygnał od nich, by uczelnia coś zmieniła. Pytanie czy to śmietniki od tak stojące czy wybudowali coś dla nich, bo tu już wchodzi zmiana planu i koszty z ich strony. Pytanie też czy w innym miejscu śmieciarki by miały dobry dojazd i czy to nie była sugestia firmy wywożącej by koło waszych postawić np. Zapytać zawsze warto, może coś da. A odnośnie hałasów, my mamy koło siebie straż pożarną, ale na szczęście wyjazdy nie za często i są raczej atrakcją niż przeszkodą dla tych moich Urwisów :) Pozdrawiam i cierpliwości życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmietniki stoją "luzem", a dojazd jest dobry z każdej strony, tylko że gdzieś indziej byłoby dalej od bramy. No i ich śmietniki nie mają nic wspólnego z naszymi, dojazd z innej strony, inne godziny odbioru i chyba inna firma.
      Mąż już dzwonił do firmy obsługującej naszą wspólnotę i mają pomyśleć co z tym zrobić.

      Usuń
  6. niestety mam tak samo...wcześniej w kawalerce było gorzej bo mieszkaliśmy na rogu bloku, teraz mieszkamy w środkowej klatce ale niestety też przy ruchliwym skrzyżowaniu i centrum miasta. Niby chcieliśmy tak kupić mieszkanie by wszędzie mieć blisko...ale hałas niemiłosierny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do ruchliwej ulicy już przywykłam, a raczej się z nią pogodziłam, ale te śmietniki są od niedawna i są naprawdę uciążliwe.

      Usuń
  7. Ja tam bym próbowała...ale ja z tych co zawsze wszystkim utrudniam i wysylam pisma...wiele tym sposobem wywalczylam...nie sprobujesz wiedziec nie bedziesz...kto nie ryzykuje ten nie ma....widze ze jestes juz tak sfrustrowana tymi smieciarami jak ja sasiadkowym "rowerkiem"...tylko sasiadki sie niestety nie da przeniesc w inne miejsce i zadne pisma minievpomoga...a tobie moga...walczcie...pismo do zarzadcy na uczelni z prosba i tyle...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będziemy coś próbować, bo już mnie coś trafia. Ty się możesz pocieszać, że dzieciak sąsiadów w końcu wyrośnie z rowerka;) A jak wyrośnie z rowerka, to zacznie Ci puszczać muzykę na cały regulator;) Wiem coś o tym;)

      Usuń
  8. Co Ci szkodzi. Ja bym zawalczyła. Tez taka sytuacja doprowadzała by mnie do szału. Ostatnimi czasy tez cenie sobie świety spokój nade wszystko. Chyba sie starzeję. Dlatego doskonale Cię rozumiem. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też się takie coś porobiło;) Kiedyś lubiłam, jak coś się działo, a teraz nade wszystko cenię sobie ciszę i spokój;)

      Usuń
  9. Spróbować zawsze mozna, a nóż się uda!
    Kurcze takie własnie są uroki mieszkania w bloku....
    Czasami mam ochotę pozabijać sąsiadów i nie tylko :))

    OdpowiedzUsuń