piątek, 19 września 2014

Weekendowe atrakcje...

Poprzedni weekend przyniósł nam wiele słońca i prawdziwie letnie temperatury. Dlatego żal by było siedzieć w domu i gnuśnieć. Trzeba było gdzieś wyruszyć i wykorzystać ten czas jak najlepiej.
Sobotę zaczęliśmy basenem. Pierwszy raz w tym sezonie. Bałam się, jak Fifi zareaguje, bo po tym co nam pokazał na zajęciach z piłeczki, nie wiedziałam czy nam przez te wakacje nie zdziczało dziecko. Na szczęście jedyny problem, jaki mieliśmy, to z dobudzeniem śpiocha na czas. Już wszystko poszło gładko, a mi uśmiech z twarzy nie schodził, jak patrzyłam na harce w wodzie.


Po basenie nie za bardzo wiedzieliśmy co robić. Zazwyczaj robiliśmy szybkie zakupy i jechaliśmy na drzemkę do domu. Teraz, gdy Filip śpi dłużej, to drzemka wychodzi najwcześniej koło 13. Z pomocą przyszli nam dawno niewidziani przyjaciele. Zadzwonili czy nie mamy ochoty wybrać się nad Zalew Zemborzycki. Długo się nie zastanawialiśmy, zajechaliśmy tylko po coś na drugie śniadanie i w drogę.
Nad Zalewem o tej porze jest cisza i spokój. Bardzo często omijam place zabaw, bo jest zbyt wiele osób. Nie lubię tłumów. A tam parę rodziców z dziećmi, paru emerytów, idealnie jak dla mnie. Po chwili przyjechali znajomi z synkiem i, co tu dużo mówić, było miło.


Fifiś chodził, zwiedzał, oglądał.


Wspinał się, zjeżdżał, spacerował.


Prowadzał kolegę za rączkę, a kolega nie mógł się nadziwić, że Fifi jeszcze nie rozumie co się do niego mówi. Swoją drogę, to ciekawe, że Fi i Mikołaj od razu się ze sobą dogadali, tak jakby wiedzieli, że rodzice się przyjaźnią, to i oni znaleźli wspólny "język". A Mikołaj to też bardzo fajny mały człowieczek. Między chłopcami jest prawie 9 miesięcy różnicy i naprawdę miło się na nich patrzy. Uśmiałam się strasznie, jak popatrzył na mój brzuszek, a potem na swój i spytał mamy, dlaczego on nie ma brzuszka. Troszkę szkoda, że ostatnio tak rzadko się widujemy z jego rodzicami, ale taka kolej rzeczy. Ciężko czasem się umówić, zgrać ze sobą nasze plany dnia i plany dnia naszych dzieci.


A dziś zaczyna się kolejny weekend. Temperatury zapowiadają się przyjemne więc chyba znów będzie można skorzystać z uroków jesieni. Od dłuższego czasu marzy mi się poczytanie na świeżym powietrzu. Na tygodniu jest to niemożliwe, bo jak wychodzę sama z Filipem, to nie można go spuścić z oka. Ale w weekend, gdy jesteśmy wszyscy razem, to M. przejmuje bieganie za szkrabem, a ja spokojnie mogłabym przycupnąć pod drzewkiem. Przyznam, że coraz ciężej mi biegać za tym małym wiercipiętą, to chwilka relaksu mi się należy.

A jakie Wy macie plany na nadchodzące dni?
Park, las, a może dalsze wycieczki?

12 komentarzy:

  1. Mecz i leniuchowanie taki plan :)
    Widać, że młodemu plac bardzo odpowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiada, ale niestety w naszej okolicy ciężko o taki fajny. Trzeba jechać kawałek, żeby się dobrze wybawić;)

      Usuń
  2. U nas weekendowe leniuchowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas na razie bez planów:)Poprzedni weekend był intensywny, teraz chyba zwyczajnie zostaniemy w domu i odpoczniemy we trójkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Ci zazdroszczę tego brzuszka! Ostatnio znowu się rozckliłam i płaczę jak widzę ciężarne, albo nawet kobiety z wózkami :) a omijać je ńie jest lekko, szczególnie gdy w niedziele obsługuje się 4 chrzty :D zazdroszczę Wam tego stałego planu. Ja ciągle nie wiem jak będzie wyglądał mój tydzień, ile będę pracować i kiedy będę mieć wolne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja płaczę już na wszystkim, co mi się kojarzy z dziećmi i rodziną;) A o takie skojarzenia nie trudno;)

      Usuń
  5. oj dawno mnie nie było a tu takie zmiany- nowa szata bloga, Fifi taki duży a Ty wyglądasz cudownie z brzuszkiem

    OdpowiedzUsuń
  6. Ślicznie wyglądasz! :)
    A Fifiś to taki sam zwiedzacz jak Bart ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję;)
      A Fifi musi wszędzie zajrzeć, wszystkiego dotknąć, na wszystko wleźć;) Trzeba mieć na niego ciągle oko;)

      Usuń
  7. Jak Filipek rośnie! I brzusio też! Ależ Wam tam dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń