Luty był jak zwykle krótki i luty stał tkaninami... A my staliśmy, jak ostatnio ciągle, choróbskami wszelakimi. Nie przeszkodziło nam to jednak choć troszkę powarsztatować w ramach projektu Dziecko Na Warsztat, którego mottem właśnie w tym miesiącu były materiały tkane różnego rodzaju. W tej dziedzinie ja osobiście bym poszalała, ale biorąc pod uwagę wiek moich dzieci i przesłanie, że to raczej one powinny się udzielać, a ja jedynie pomagać, to szaleństwa zamieniliśmy na pierwsze działania z udziałem igły i nitki oraz pierwsze kreacje odzieżowe.
Jak nam wyszło? Oceńcie sami...
Pierwsze szycie prawie czterolatka czyli Walentynka dla babci.
Wiele rzeczy, które robimy ma jakieś swoje zamocowanie w kalendarzu. Tak było i tym razem, gdy Fifi zakochał się w Walentynkach i postanowił je robić całymi dniami. Wycinał, kleił, malował, a w końcu i szył. Średnio był na początku do tego przekonany, ale jak mu przypomniałam, że dodatkowo niedługo jego babcia ma urodziny i na pewno się ucieszy z prezentu, przystąpił dzielnie do pracy.
A wystarczy nam do tego kawałek materiału łatwego do przekuwania przez dziecko, igła z tępą końcówką lub plastikowa, nici, guziki i coś do wypchania.
Każdy, kto choć raz przyszywał guzik, chyba wie, jak się do tego zabrać. Najpierw przyszywamy guziki. Filipowi najbardziej podobało się przeciąganie długiej nitki przez dziurki.
Potem zszywamy dwie części razem zostawiając otwór do wypchania. Tutaj też Fifi, przy drobnej pomocy, radził sobie świetnie.
Potem wypychamy i zaszywamy.
I mamy gotową Walentynkę, laurkę czy poduszeczkę na igły, jak kto woli ;) Każda obdarowana osoba na pewno się ucieszy z takiego własnoręcznie wykonanego prezentu.
Mali projektanci czyli pierwsze kreacje modowe dzieciaków.
Ale żeby nie było, że w tym miesiącu postawiłam tylko na Filipa, to sięgnęliśmy też po sprawdzone i kochane chyba przez wszystkie dzieci kredki. Tym razem były to pastele do tkanin, dzięki którym stworzyliśmy własne wiosenne, kolorowe koszulki.
Nic prostszego, jak wziąć koszulkę i narysować na niej wszystko, co się tylko zapragnie.
Zabawa świetna dla czterolatka.
Dla dwulatki...
Ale i dla mamy, która chętnie pomagała, dodawała coś od siebie i na końcu podpisała każdą z koszulek.
Na zakończenie wystarczy jedynie przeprasować przez kartkę papieru w celu utrwalenia dzieła na koszulce i możemy człapać do przedszkola (o ile oczywiście zdrowie nam na to pozwala) zaprezentować się koleżankom i kolegom.
I jak efekt? Ja myślę, że nikt na placu zabaw, na podwórku czy w przedszkolu nie będzie miał takich samych koszulek. A wiosna, jak zobaczy takie kolorowe cudeńka, na pewno szybciej do nas przyjdzie ;)
Jeśli chcecie zobaczyć, jak poradzili sobie z tematem tkaniny inni uczestnicy projektu, zaczerpnąć inspiracji, skorzystać z pomysłów, zapraszam na ich blogi.
Moja babcia do tej pory ma serduszko ode mnie zrobione w wieku 5 lat :) Igielnik z niego jest :)
OdpowiedzUsuńBardzo kreatywne zajęcie dla dzieci! Takie lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńFAJNE SA TAKIE ZAJĘCIA Z DZIECIAKAMI ICH KREATYWNOŚC JEST NIE RAZ ZASKAKUJĄCA
OdpowiedzUsuńSuper to wszystko wyszło, będzie miła pamiątka i wspomnienia.
OdpowiedzUsuńDobrego trudne początki :)
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńrewelacyjne serducho!
OdpowiedzUsuńuwielbiam tego typu twórczość
OdpowiedzUsuńAle świetna sprawa :) Zaszczepianie w dziecku od małego rzemiosła to coś pięknego :)
OdpowiedzUsuń