Jak to jest możliwe, że gdy urodził się Filip, ja narzekałam na brak czasu i na niewyspanie, to ja nie wiem. Jak teraz sobie przypomnę te moje marudzenia, to myślę, że powinnam się chyba z nich wyspowiadać, bo to grzech był. Że też ja wtedy narzekałam na wieczne wiszenie na mnie? Teraz za takie spokojne siedzenie i wiszenie wiele bym dała. Teraz wiszą na mnie na zmianę, a jak któreś akurat nie wisi, to wyje. I tak w kółko i tak wciąż.
Ale tak na poważnie, to pewnie jeszcze troszkę mi zajmie dojście do ładu i składu z nową sytuacją. Teraz M. jest w domu, ale jak wróci do pracy. Oczywiście, może sobie kombinować z godzinami pracy, ale tutaj chyba dobry by był jedynie środek nocy. Przyznam, że troszeczkę ogarnia mnie panika.
Na razie powiem tak. Noce raczej można zaliczyć do dobrych. Jak już w końcu dwójka zaśnie, tak śpi praktycznie do rana. Zosia budzi się ok. 2 razy, a Fifi, jak ma wszystko, czego mu do szczęścia potrzeba, też śpi jak zabity. Poranki też da się jakoś ogarnąć, bo Zosieńka w zasadzie też większość czasu przesypia. Pod warunkiem oczywiście, że Filip za bardzo się nie wydziera, a z tym bywa różnie. Buntuje się syneczek przeciwko wszelkim zakazom. Mało tego, ryczy jak coś mu nie wychodzi, jęczy, bo tak i tłucze się wszystkim tak dla zasady. Problemy zaczynają się tak koło 14. Od tej pory Zosia już nie jest taka skora do spania. Najchętniej ciumkała by cycka i przysypiała, ale odłożyć się nie da. Czasem nawet cycek jej nie bawi i tak w zasadzie nie wiadomo czego chce. Fifi się nudzi, matka uwiązana, w mieszkaniu tworzy się syf, a mnie bierze irytacja.
Z wieczorami musimy się jeszcze zastanowić. Na razie testujemy różne modele. Czy lepiej najpierw syneczka kąpać czy może córeczkę. Jak je ubierać, oporządzać, usypiać. Na pewno postanowiliśmy troszkę przeorganizować nasz model wieczoru. Wszelkie czynności wymagające robienia hałasu są zawieszane z chwilą lądowania pierwszego dziecka w łóżeczku. Ponieważ Zosia zostaje z nami w salonie, tutaj też światło pozostaje przygaszone, a telewizor, jak gra, to bardzo cicho. Z Filipem, jak był taki malutki, też tak robiliśmy i jakoś wypracował sobie rytm dnia i nocy. Może i tym razem jakoś się uda.
Zdecydowanie dłużej walczy Filipiasty. Urządza, tak jak i wcześniej zresztą, jakieś niestworzone szopki przed spaniem, ale jak już padnie, to raczej śpi. Zosia, tak jak już pisałam, ma różne humory.
No i tak to w skrócie wygląda.
Mam nadzieję, że w miarę szybko wypracujemy jakiś wspólny rytm i będziemy już funkcjonować jak porządna rodzina 2+2.
A oto jak pięknie się ze sobą dogadujemy. Zosia wisi sobie na mnie, a Fifi musi w tym momencie, z moich kolan, dudnić w laptopa w celu włączenia piosenek. Nieważne, że obok jest Tatuś, który mu puszcza te upragnione piosenki na swoim laptopie. On chce u mnie i już.
Z wieczorami musimy się jeszcze zastanowić. Na razie testujemy różne modele. Czy lepiej najpierw syneczka kąpać czy może córeczkę. Jak je ubierać, oporządzać, usypiać. Na pewno postanowiliśmy troszkę przeorganizować nasz model wieczoru. Wszelkie czynności wymagające robienia hałasu są zawieszane z chwilą lądowania pierwszego dziecka w łóżeczku. Ponieważ Zosia zostaje z nami w salonie, tutaj też światło pozostaje przygaszone, a telewizor, jak gra, to bardzo cicho. Z Filipem, jak był taki malutki, też tak robiliśmy i jakoś wypracował sobie rytm dnia i nocy. Może i tym razem jakoś się uda.
Zdecydowanie dłużej walczy Filipiasty. Urządza, tak jak i wcześniej zresztą, jakieś niestworzone szopki przed spaniem, ale jak już padnie, to raczej śpi. Zosia, tak jak już pisałam, ma różne humory.
No i tak to w skrócie wygląda.
Mam nadzieję, że w miarę szybko wypracujemy jakiś wspólny rytm i będziemy już funkcjonować jak porządna rodzina 2+2.
A oto jak pięknie się ze sobą dogadujemy. Zosia wisi sobie na mnie, a Fifi musi w tym momencie, z moich kolan, dudnić w laptopa w celu włączenia piosenek. Nieważne, że obok jest Tatuś, który mu puszcza te upragnione piosenki na swoim laptopie. On chce u mnie i już.
Wyglądacie bajecznie :). Zdrówka i radości z tego pięknego macierzyństwa życzę :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńPowodzenia w organizacji :) Obyście się wszyscy szybko "dotarli" :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jakoś nam się uda;)
UsuńWszystko fajnie ale czemu taka cisza u Was panuje? Lepiej zeby Zosia nauczyla sie spac jak jest glosniej bo dwulatkowi nie da sie przetlumaczyc zeby byl cicho
OdpowiedzUsuńNapisałam o ciszy wieczorem, jak już dzieci idą spać, wtedy raczej każdy już ma dość hałasów panujących w dzień.
UsuńPięknie! Jaka roznica miedzy dzieciaczkami? Buziaki
OdpowiedzUsuń20 miesięcy ;)
UsuńSłodki widok :)
OdpowiedzUsuńJa też polecam hałas w czasie dnia szybciej się przyzwyczai do niereagowania na humory brata...:)
Ale powoli do wszystkiego sami dojdziecie :)
U nas w ciągu dnia jest nie tylko hałas, ale hałas do kwadratu, to wieczorem wprowadzamy ciszę, żeby był jakiś znak, że teraz jest pora spania. Z Filipem to poskutkowało i bardzo szybko zaczął odróżniać noc od dnia.
UsuńSłodkie zdjęcie- a Zosia jaka duża jest jak na noworodka! Na pewno niedługo wypracujecie sobie porządny rytm dnia i będzie łatwiej:) Do nowej sytuacji każdy z Was musi się przyzwyczaić. A Filipek chyba jest w najgorszej sytuacji bo pewnie nie do końca jeszcze rozumie o co chodzi, skąd wziął się ten maluch w domu,dlaczego mama i tata się nim zajmują. Wspaniała z Was rodzinka:) Mi też już się marzy drugi dzieciaczek:)
OdpowiedzUsuńZosia, to faktycznie mały klocuszek. Większość ciuszków w rozmiarze 56 niestety musiałam odłożyć, bo były przyciasne.
UsuńA Fifi o dziwo się w miarę dobrze odnajduje, odpukać, ale czasem ma napady złośliwości i zazdrości.
Widzę, że mamy podobne problemy.Ja teraz błogosławię żłobek, bo dzisiaj pierwszy dzień tatek poszedł do pracy, a Lulka do żłobka. Gorzej jak się rozsmarczy. Wiszenie Anki u nas wygląda jak u Was i tez od 14 maruda do wieczora -przynajmniej dzisiaj. Siły dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńJa teraz nie bardzo chcę Filipa posyłać do żłobka, żeby nie poczuł się odrzucony, ale na wiosnę chyba trzeba będzie tę sprawę przemyśleć. Już nawet nie dla mojego spokoju, a dla jego rozrywki, bo w sumie ze mną i z Zosią będzie się nudził.
UsuńPowodzenia i siły również Wam życzę!!!
Piękne zdjęcie, choć wiem, że nie pokazuje pełni szczęście, bo doskonale wiem, co przeżywasz. Miałąm dopkładnie to samo. Teraz Karinka ma już roczek, a Tomek już 2, 5 roczku, mam już wszystko ogarnięte i poukładane. Jednakże miałam dokłądnie, jak Ty, najpierw w myślach zastanawiałąm się, dlaczego ja tak narzekałam przy jednym dziecku... Toż to była bajka i sielanka. Wieczne wakacje. Przy dwójce świat okazał się znacznie brutalniejszy, ale jakoś to przeżyłam i nadal muszę sobie radzić z wieloma sytuacjami. Wspomagam się literaturą, blogami, sąsiadkami z lepszym doświadczeniem i jest już znacznie lepiej:) Życzę Ci, byś jak najszybciej wszystko sobie poukładała. Poza tym dużo zdrowia dla Ciebie i maluszków:))) Serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa. Wiem, że jeszcze wiele zmagań przed nami, ale na pewno damy radę i kiedyś osiągniemy ład i porządek;) Przynajmniej względny;)
UsuńPowodzenia :) Na pewno świetnie sobie poradzisz jak zostaniesz sama, nie martw się na zapas, wszystko się jakoś ułoży :) Ciekawa jestem jak to u nas będzie wyglądało, czy Franek będzie zazdrosny? Mi zostało jeszcze 8 tygodni i z jednej strony już nie mogę się doczekać :) Poza tym jest mi już coraz ciężej, ale z drugiej strony choć nastawiam się pozytywnie, mam też pewne obawy jak to będzie :)
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się :*
U mnie też końcówka ciąży była ciężka, już chciałam urodzić, żeby poczuć się lepiej. I faktycznie, jak odpuściły dolegliwości po cesarce, to jest lżej, ale wcale nie łatwiej. Pozytywne myślenie jednak wiele daje więc nie martw się na zapas. Będzie dobrze, a nawet, jak momentami nie będzie tak różowo, to za chwilę znów będzie. Trzymam kciuki!!!
UsuńI znowu mała nutka zazdrości, z jednak strony wiem, jak jest cieżko, albo chociaż wydaje mi się że wiem, a z drugiej, jak patrzę na zdjęcie, to też marzę o takim drugim skarbie. Na ten rok raczej ciąży w planach nie ma, bo są inne, ale już nie mogę się doczekać ;-)
OdpowiedzUsuńPlany mają to do siebie, że lubią się zmieniać;) Pozdrawiam serdecznie;)
UsuńNormalnie czytam o sobie:)
OdpowiedzUsuńNO dosłownie to samo, w sumie to mamy podobną rodzinkę:)))
Dacie radę, my powoli sięogarnelismy.
Lecz ostatnio troszkę mamy zły czas, tym niebawem na blogu,więc zapraszam :)
My staramy się ogarnąć, ale jeszcze nam nie wychodzi. Mam nadzieję, że jakoś nam się uda.
UsuńA Was będę oczywiście śledzić, bo miło poczytać, co słychać u kogoś, kto ma podobną sytuację jak my;) Pozdrawiam;)
A może On chce ci pomóc...odpisywać na komentarze ? :)))
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego...wierzę że Ci ciężko...
To na pewno. Swoją drogą, zaskakuje mnie co on już na tym laptopie wyczynia. Jednak takie pokolenie nam rośnie... technologiczne.
Usuń