Nadal próbujemy się ogarnąć i zaczerpnąć z całej sytuacji jak najwięcej radości. Żeby nie dać się nerwom dajemy się ponieść fantazji.
Nie wiem czy kiedyś Wam pokazywałam, ale Fifi ma niemal identyczne zdjęcie. Co prawda był wtedy troszeczkę starszy, ale tylko troszeczkę. Też leżał tak u mnie na kolanach, też na tej kanapie i też M. robił mu zdjęcie. Zdjęcie zatytułowane Yoda.
A Fifi mimo naszych usilnych starań nudzi się strasznie. Wymyśla różne zabawy, które w zasadzie zabawami nie są, a jak coś zbroi, to ucieka do swojej tajnej bazy, namiociku z koca. Oczywiście jeździ z Tatusiem na piłkę i na basen, ale to nie zmniejsza jego energii także mamy wesoło.
Ale dzieciaczki są do siebie podobne :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z MIKA, że są bardzo podobni:) Serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAleż są do siebie podobni :)
OdpowiedzUsuńSłodziaki :)
OdpowiedzUsuńSkądś znam ten zapas energii :/
Słooodziaki :) aż miło popatrzeć
OdpowiedzUsuńU nas tez duże podobieństwo rodzeństwa...sama nie wiem czyje to dzieci :P
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że widać podobieństwo;) Zosia jest co prawda troszkę pulchniejsza, ale od samego początku mam wrażenie, jakbym patrzyła na powtórkę z Filipa;)
OdpowiedzUsuń