poniedziałek, 22 czerwca 2015

Sen nocy letniej...

A raczej bezsen...

Ostatnie dwa tygodnie mam wrażenie, że żyję siłą rozpędu. Noce krótkie, szkoda ich na sen. Z takiego założenia wychodzą moje drogie dzieci. Zapewniają mi nieustającą imprezę. Tańce, hulańce, swawole. Raz jedno, raz drugie, a od czasu do czasu oba na raz. Śpiewy, wrzaski i wędrówki, co by matka przypomniała sobie dawne czasy, gdy po nieprzespanej nocy z marszu ruszała do roboty. Nie trzeba mi alkoholu, by codziennie mieć uczucie kaca, jak po najlepszej popijawie w życiu. 


Zosia, jak rasowa kobitka, rozrywkowa jest bardzo. To ona zapewnia nam oprawę muzyczną nocnych hulanek. Śpiewy trwają zazwyczaj około dwóch godzin, potem następuje godzinna przerwa na odpoczynek, by zacząć od nowa. Matka w tym czasie z mocno bijącym sercem oczekuje dalszego ciągu. Nie zmruży oczu nawet na sekundę, bo każdy ruch małej artystki może prognozować ciąg dalszy występu, a stres spowodowany obawą przegapienia choćby sekundki, nie pozwala jej zasnąć. 

Fifi natomiast, to straszny zazdrośnik. Niby dlaczego tylko Matka ma mieć możliwość podziwiania talentu wokalnego jego siostrzyczki. Gdy jest za cicho postanawia sprawdzić czy aby na pewno nie przegapi żadnej zośkowej arii. A gdzie najlepiej się nasłuchuje, jak nie w łóżku mamowym? I w ten sposób, gdy Zosia śpi spokojnie, mogę się spodziewać odwiedzin Fifula w moim wyrku. On za to jest nocnym tancerzem. Figury, wygibańce, szpagaty i wymachy. Wszystko to mam zapewnione na niewielkim metrażu łóżka swego. Zakwasy, ból karku, odgnioty, a i czasem siniaki. To wszystko mam w gratisie po nocy z moim synkiem - akrobatą. 

Raz na jakiś czas mamy podwójne szczęście i następuje kumulacja. Fi w końcu doczekuje się swojej upragnionej pieśni zośkowej i mam dwa balujące bobasy w sypialni. Wtedy, to już wkracza M. i balet rozkręca się na całego. Nie powie, jest wesoło. Jedno się drze, drugie skacze, a M. załamuje ręce. A co potem? Poranek żywych trupów... dwóch trupów, bo dzieciaki energię czerpią chyba z powietrza...

6 komentarzy:

  1. Tak. Zdecydowanie dzieciaki czerpią energię z powietrza. Nie zazdroszczę ci tych nocek. Choć ja to bym tatuśka mocniej wykorzystała. Czemu ma tracić takie atrakcje? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W nocy ciężko wykorzystywać, bo wynosi się do salonu, ale rano jak najbardziej... Oddaję mu Zosię we władanie, a sama nie raz odsypiam;)

      Usuń
  2. Takie noce to masakra. Wiem po sobie mój zaczł przesypiac w wieku 21 mcy dopiero. Jak pomysle, ze takie nocki znowu się zaczną to mi słabo;d Ale cóż, napisałaś mi kiedyś jak narzekałam na noce, ze odpoczniemy sobie w trumnie;) Cos w tym jest! Życze cierpliwości i sił:DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jednak nadzieję, że może wcześniej się uda;) Choć na razie jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić;)

      Usuń
  3. Niedługo minie ten okres i skończą się te kumulacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennie mam nadzieję, że to akurat tej nocy nastąpi przełom;)

      Usuń