wtorek, 9 lutego 2016

Zimowe pocieszaki czyli kilka kosmetycznych odkryć.

Zima jaka jest, każdy widzi. Raczej wiosna za oknem niż typowy luty. Na chwilkę jednak u nas zagościła. Nawet z motorkiem w tyłku latałam po sklepach w poszukiwaniu ciepłych spodni dla dzieciaków, bo bałam się czy mi nie poprzemarzają. M. wcześniej wychodził z domu nagrzewać samochód, żeby nam się dobrze podróżowało do dziadków, gdzie grzaliśmy się przy kominku i na podgrzewanej podłodze. Wtedy też musiałam wygrzebać z szafek kosmetyki bardziej zimowe. Taka osłoda w te trudne, mroźne dni. Nie wiem, czy jeszcze zimno powróci, ale dziś podzielę się z Wami tym, co mnie w tamte dni zachwyciło, może się jeszcze przyda.


BIODERMA Atoderm Preventive - kolejny z prezentowanych przeze mnie kosmetyków skierowanych głównie do dzieci, a używany również przez dorosłych. Bardzo fajny kremik do skóry suchej i bardzo suchej, z predyspozycjami do AZS, dla dzieci od pierwszego dnia życia. Jak dla mnie rewelacyjny krem na zimowe dni, gdy skóra jest przesuszona przez mrozy, ogrzewanie, suche powietrze. Ja używam go na noc, gdy po myciu twarzy skórę mam naciągniętą. Super działa też na ogorzałą buzię Zosi, albo wysuszoną, zaniedbaną twarz Szanownego Małżonka. Delikatny, łatwo się wchłania, pozostawia twarz aksamitną.

Ziołolek Krem Nagietkowy z witaminą E - krem gęsty, trochę tłusty, idealny właśnie na zimowe dni. Mimo swej konsystencji fajnie się wchłania i nie pozostawia tłustych śladów (wystarczy dosłownie chwilkę poczekać). Nadaje się pod makijaż, jest łagodny więc i na szybko zdarzyło mi się smarować nim buzię dzieciom. Nawilża, łagodzi podrażnienia, pozostawia skórę miękką i delikatną. 

SYIS Krem pod Oczy Professional - krem ma działać na zasinienia pod oczami, ma spłycać zmarszczki, regenerować i uelastyczniać i rzeczywiście to robi. Jest nieco gęsty, co dla mnie jest ważne, nie przepadam za mocno rzadkimi, wodnistymi kremami. Zostawia skórę mocno nawilżoną, gładką, ale i napiętą. Współgra z nakładanym makijażem. Do tego ma ładne opakowanie z wygodną pompką, co również dla mnie jest istotne.

NIVEA Invisible for Black and White - nigdy nie przepadałam za "psikanymi" antyperspirantami. Zwyczajnie były dla mnie niewygodne, zostawiały ślady, nie były skuteczne, za bardzo pachniały, miały za wielkie opakowania. Aż przy kasie w jednej z drogerii pani mnie namówiła na ten wynalazek. Przyznam szczerze, że nie wierzyłam w reklamę, ale się miło zawiodłam. Faktycznie nie brudzi ubrań, a szmyrgałam je po pachach we wszystkie strony. Mimo mojej wzmożonej potliwości z racji chorej tarczycy, znakomicie radzi sobie też z nieprzyjemnym zapachem. Zwyczajnie go nie czuć. Niestety z mokrymi plamami już sobie nie radzi, ale jestem w stanie to wybaczyć, bo zaskoczona i tak jestem niesamowicie. Na zimę sprawdza się super. W lecie zobaczymy, jak poradzi sobie w upałach.

Farmona Tutti Frutti Peeling do Ciała - a na koniec dnia coś dla zmysłów. Przyznam się, że jestem zakochana w tym zapachu i nawet, jakby kosmetyk był do niczego i tak bym go na siebie lała litrami. Jest boski i naprawdę poprawia humor po ciężkim dniu. Zostawia skórę mięciutką i pięknie pachnącą więc gdy w końcu opuścimy łazienkę i Małżonek może się delektować aromatami przez nas roztaczanymi. Cena niewielka więc nawet niezdecydowanych zachęcam do wypróbowania, bo według mnie warto.

A Wy jak radzicie sobie zimą? Macie jakieś sprawdzone sposoby na wysychającą skórę, czerwone nosy, czy kiepski humor wynikający z wiecznej ciemnicy? Chętnie wypróbuję coś nowego... podrzucajcie pomysły.

2 komentarze:


  1. Miałam ten krem nagietkowy fajny właśnie na zimę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kosmetyki Biodermy to jedna z najlepszych serii na jaką trafiłam, używamy ich całą rodziną. Tylko trzeba uważać z cenami, bo można mocno przepłacić. Ja ostatnio zamawiałam w Melissie, mają akurat fajne promocje na Biodermę.

    OdpowiedzUsuń