poniedziałek, 12 października 2015

Moje marzenia: dom...

Gdy byłam nastolatką, marzyłam, że kiedyś wyjdę za mąż, za wysokiego blondyna, będę miała dzieci, dwójkę, chłopca i dziewczynkę, że będę miała swoją firmę, dom pod miastem i duży samochód. Wtedy nawet miałam odpowiedniego kandydata, ale jak to z nastoletnimi związkami bywa, kandydat się zmył i marzenia trzeba było odłożyć na później. Na szczęście, na wszystko przychodzi czas i z czasem marzenia zaczęły się spełniać, plany zaczęły się realizować i można powiedzieć, że doszłam do etapu w życiu, gdy już naprawdę niewiele brakuje mi do celu. Nie znaczy to, że w pewnym momencie osiądę na laurach, bo to byłoby nudne. Zawsze dobrze jest iść dalej, rozwijać się, krok po kroku osiągać kolejne sukcesy. Coś zmieniać, coś doskonalić, coś dodawać. Wiecznie w ruchu, w wiecznym rozwoju. Tak chciałabym żyć...

Obecnie, mam męża. Może nie jest to wysoki blondyn, raczej przeciwnie. Czasem nie mogę na niego patrzeć, czasem mnie wkurza, ale jego sobie wybrałam i mam z nim dwójkę wspaniałych dzieci. Dzieci, Fifi i Zosia, najwspanialsze co mi się w życiu przytrafiło, moje największe szczęście, moje iskierki. Mam też firmę, może nie jeszcze taką, jaką widziałam oczami wyobraźni, ale niewiele jej do tego brakuje, niech tylko wrócę z macierzyńskiego. Domu nie mam, ale za to mam mieszkanie i środek transportu też mam. Nie jest źle, ale nam się marzy jednak ten dom. Wychowałam się w domku jednorodzinnym, z babcią w kuchni i dziadkiem na podwórku, z ciotecznym rodzeństwem za płotem, huśtawkami na drzewach, z kurami i królikami u wujka. Nie wyobrażam sobie, jak by miało wyglądać moje dzieciństwo w bloku, tak samo, jak teraz nie wyobrażam sobie dzieciństwa moich dzieci tylko tutaj, gdzie mieszkamy. Na szczęście, Zosia i Filip mają dziadków pod miastem i od czasu do czasu mogą zaznać, co to jest domek jednorodzinny.

Obecnie ten dom jest naszym celem, postanowiliśmy sobie, że go zbudujemy i będziemy do tego dążyć. Pewne kroki już powzięliśmy i czekamy. Czekamy na nieszczęsne warunki zabudowy, z którymi w danej gminie są drobne problemy, czekamy na decyzję o podziale gruntu i w końcu czekamy na odpowiednie dokumenty, żeby zacząć działać dalej. Projekt mamy wybrany, wizję mamy, ale jak wyjdzie z tą działką, okaże się pewnie w przeciągu tego miesiąca. Jesteśmy dobrej myśli, jeszcze nie było tak, że jak na coś się uparliśmy, to nam się nie udało, ale trzeba mieć wyjście alternatywne. A że jesteśmy zdeterminowani i na wiosnę chcemy ruszyć z budową, bierzemy też, choć nie powiem, z bólem serce, inną lokalizację. Już wstępnie się rozejrzeliśmy, chcemy również skorzystać z pomocy profesjonalisty, kogoś kto wyszukuje odpowiednie grunty pod dane inwestycje czy to prywatne czy też biznesowe (http://www.jestem-rentierem.pl/material/szukam-nieruchomosci/232), coś widzieliśmy, coś wiemy, czekamy. Ten dom jest naszym marzeniem i nie ukrywam, pewnym warunkiem, jaki sobie postawiłam, przed spełnieniem kolejnego, które chodzi mi po głowie od dłuższego czasu.


Tutaj, gdzie teraz mieszkamy, jesteśmy bardzo szczęśliwi. To mieszkanie, było moim pierwszym mieszkaniem, bo właśnie tutaj mieszkali moi rodzice, gdy ja się urodziłam. Potem spędziłam tu najpiękniejsze, nastoletnie i studenckie lata, tu zamieszkałam z M. i tutaj przyszły na świat moje dzieci (oczywiście w przenośni). Ale nie oszukujmy się, zaczyna się nam tu robić ciasno, a do tego wizja dzieciaków na podwórku. No i tak jak pisałam na początku, chcemy się rozwijać, chcemy, by coś się działo, żeby było ciekawie.

A jak jest u Was? Macie jakieś marzenie, które ciągnie się za Wami od młodzieńczych lat. A może jakieś Wam wykiełkowało w trakcie i teraz konsekwentnie do niego dążycie. Ja mam jeszcze takich kilka, ale o nich opowiem Wam przy innej okazji...

8 komentarzy:

  1. Dom :) chyba każdemu sie marzy/ł :)
    Całe życie spędziłam w mieszkaniu na blokowisku i dlatego nie do końca wyobrażam sobie jakby to było mieć dom. Za to mój szanowny małżonek wychował się w domu i za nic mu się nie widzi spędzenie reszty życia w bloku. Dom, więcej miejsca, własny ogródek, możliwość powiększania rodziny- fajnie, ale przy budowie byśmy się chyba zabili na wzajem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się właśnie tego boję;) Chyba będę musiała nad mężem z bacikiem stać, bo znając jego zryw do niektórych prac domowych, ta budowa może się ciągnąć do końca świata i jeden dzień dłużej;)

      Usuń
  2. Tezby mi sie marzyl... ale to marzenie sie nie spelni...

    Do spelnienia jest 3 pokojowe mieszkanie:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy domu jest chyba duzo pracy. A to trawe kosic, liscie odgarnac, odsniezyc. A to cos sie popsuje. Trzeba miec meza zlota raczke i duzo wolnego czasu.
    Ja jestem bardzo ciekawa jakie sa te inne Twoje marzenia. I jakie masz plany po macierzynskim ? napisz prosze.
    Ja nawet nie marze o domu. Ciesze sie ze mam gdzie mieszkac, bez kredytu. Dom oznacza dojazdy do miasta i korki. Nie zdecydowalismy sie na dom bo w miescie dziecko bedzie miec wszedzie blisko. Z domu trzeba je dowozic. No chyba ze dom w miescie.
    Ja to nawet nie marze o niczym. Zyje z dnia na dzien. Mam prace, dziecko, meza. Chyba spelnilam juz swoje marzenia. Nawet cieszy mnie ze jest roznorodnosc pogody w Polsce. Troche slonca, deszczu, wiatru, ciepla, zimna, sniegu. Pewnie pytasz o cel zyciowy ale nic nie przychodzi mi do glowy :P Moze czas zapisac sie na jakis kurs i zdac egzamin bo lubie sie uczyc :) Pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, roboty jest dużo, ale ja lubię coś robić, nie lubię siedzieć na tyłku;)
      A po macierzyńskim? Wracam do pracy. Na początku z doskoku, bo Zosi nie mam z kim zostawić, ale powoli się wkręcę i z Zosią będę mogła jeździć. Będzie tam co robić, bo prawie trzy lata mnie nie było;) Już zdalnie urządzam sobie miejsce;) Do tego mam nadzieję, że uda nam się z budową więc też będzie co robić. A może kiedyś, jak wszystko się ułoży, pomyślimy o powiększeniu rodziny... Tak gdzieś mi to siedzi w głowie i nie chce wyjść choć rozsądek podpowiada, że dwójka wystarczy;)
      Co do dojazdów, to mamy bardzo dobrą sytuację. Działka, położona jest ok 3 km od miasta, to w zasadzie już dzielnica miasta z własnymi autobusami więc dojazdy nie stanowią problemu. Do centrum jedzie się, nawet w korkach, parę minut. A do pracy? Pracujemy 50km od miasta, w drugą stronę, wystarczy wyskoczyć na główną drogę i w 30 minut jest się na miejscu;)
      A jakiś kurs? Fajna sprawa;) Zwłaszcza, jak trafi się na coś interesującego;)

      Usuń
  4. Chyba każdy marzy o tym, jak będzie wyglądała jego przyszłość, szczególnie w tym okresie kiedy "ważą się nasze losy" ;)

    Moje obecne życie wygląda kompletnie odmiennie, niż te z moich wyobrażeń z lat "nastu", ale ważne że jest się szczęśliwym, że ma się w ciąż te marzenia i ma się wokoło bliskich, dla których te marzenia chce się spełniać :)

    Własny dom? Coś pięknego! Sama wychowałam się w domku, więc wiem, jaka to przyjemność. Póki co mam marzenia skromne, by może nie od razu dom, ale chociaż mieć własne większe mieszkanie, w którym moja Córa będzie miała swój własny pokój, swój mały azyl :)

    Życzę powodzenia w budowaniu Waszego miejsca na ziemi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze mieszkałam w domu, najpierw z rodzicami i dziadkami, potem rodzice wybudowali swój dom i do niego się wyprowadziliśmy, a po ślubie zamieszkałam w bloku. Nie jest źle, ale tak jak piszesz zaczyna się robić ciasno, a właściwie to od dawna jest ciasno. Dom stoi, brakuje okien, ogrzewania....nie umiem o nim myśleć Nasz, bo nie wiem czy kiedykolwiek go skończymy, ale Wam życzę jak najszybszej realizacji marzeń :)

    OdpowiedzUsuń