poniedziałek, 2 marca 2015

2 miesiące...

Gdyby luty miał 29 dni, to właśnie 29 lutego nasza Zosia skończyłaby 2 miesiące... Niestety luty nie miał 29 dni, więc Zosia nadal nie skończyła 2 miesięcy... Żartuję, oczywiście, że skończyła... Mam w domu dwumiesięczną pannicę. Jak zwykle w takich sytuacjach, napiszę: ależ ten czas szybko leci... To takie banalne, a zarazem prawdziwe, że aż się boję, co będzie dalej. Ani się obejrzę, a mi zacznie przyszłych zięciów do domu przyprowadzać.

A na poważnie.
Zosia mi rośnie jak na drożdżach. Rozwija się w tempie zaskakującym. Mam wrażenie, że Fifi przy niej był żółwiem. A może to ja teraz więcej rzeczy zauważam.
Zosinka jest niesamowicie kontaktowym, wesołym dzieciaczkiem. Każdego poranka wita mnie uśmiechami i gada, gada, gada... Jest radosna, rzadko kiedy płacze, pokrzykuje oczywiście, ale radośnie. Wchodzi w interakcje z otoczeniem, ogląda potworki latające nad łóżeczkiem, śmieje się z naszych min, niepokoją ją obcy, ale gdy zauważy, że mają pokojowe zamiary, od razu strzela minką słodzinką. W dzień, gdy jesteśmy same, leży sobie grzecznie i daje mamie zająć się innymi obowiązkami, czeka na swoją chwilkę, kiedy sobie pogadamy i pośmiejemy się. Gdy jest śpiąca po prostu zasypia słodko. Gdy jest głodna, oznajmia to pokrzykiwaniem. Czasem chce być ponoszona, czasem pobujana, ale nie przesadza z tymi żądaniami. Wieczorkami trochę pomarudzi albo pokrzyczy, ale każdy ma przecież do tego prawo.
Powoli zaczyna sobie regulować karmienia tak, że mnie nie zamęcza. Wiadomo, czasem chce po prostu być blisko, a że nie używa smoczka, to wykorzystuje mnie, ale zazwyczaj, gdy jest głodna, to się naje i jest szczęśliwa. Wieczorem już wie, że będzie szła spać i wtedy najada się za dwóch albo i trzech. Zasypia sama w łóżeczku i śpi mocno, że w zasadzie mało co jest w stanie ją obudzić. A śpi też długo, bo rekordem była godzina 6.40 ciągiem od 22. Można powiedzieć, że mam cudowne dziecko (tylko, żebym teraz nie zapeszyła). Prawie bezproblemowe.
Ostatnio wypuściliśmy się rodzinnie na obiad do restauracji z okazji 80-lecia naszej prababci i też dziecko ideał. Pospała, pogaworzyła, dała się ubujać do snu cioci, podjadła i znów przysnęła. Tylko czekać wiosny i można się wypuszczać pod parasoleczki na naszą piękną Starówkę. Po cudach, jakie wyczyniał nam Fifulec, to bardzo miła odmiana. Mówię - dziecko idealne.

A ja codziennie podziwiam i się zachwycam. I boję się, że ten czas tak szybko leci, że już jutro będzie inaczej, że już nigdy nie będzie tak samo. A jednocześnie, nie mogę doczekać się tych zmian. Uwielbiam na nie patrzeć. Uwielbiam patrzeć na nowe gesty, uwielbiam słuchać nowych dźwięków, uwielbiam jej nowe minki i uwielbiam zdziwienie z jakim odkrywa swoje możliwości.


Córeńko, rośnij nam zdrowo, kolorowo. Daj się Matce nacieszyć tym stanem zachwytu bezkrytycznego zanim nadejdzie okres buntu i hejtu i zanim zmienisz się w takiego zbuntowanego potworka, jakim jest Twój brat (swoją drogą, jest słodkim potworkiem choć czasem irytującym;). Uśmiechaj się do nas co rano i odkrywaj z nami świat, a my w zamian będziemy Cię kochać każdego dnia bardziej i bardziej...

A Matka nadal nie może uwierzyć, że jest Matką Córeczki...

10 komentarzy:

  1. Kochana...uwielbiam takie chwile Nianiek też był grzeczniejszym dzieckiem może dlatego że i matka spokojniejsza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matka spokojniejsza, bardziej pewna siebie i wiedząca co się robi z takim bobasem;) Przyznam, że jak zabraliśmy Filipa do domu, położyliśmy w kołysce, to nie wiedzieliśmy co dalej, teraz jesteśmy mądrzejsi;)

      Usuń
  2. Jest uroczym pulaskiem jest słodka. :) Aż się nie mogę doczekać, aż będę miała drugie maleństwo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego co piszesz to ideał dzioucha :) Aż ci zazdroszczę odrobinkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają się gorsze dni, ale faktycznie, jak na razie nie mam zbyt wielu powodów do narzekań;)

      Usuń
  4. Boska...rozumiem twój zachwyt...ja tak mam z Hanką...po prostu ideał :)) (tylko kiedy nie wchodzi na poziom buntu dwulatka :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam cały czas nadzieję, że moja słodka dziewuszka nigdy nie zamieni się w buntownika... Ale z Filipem też miałam taką nadzieję i jaki zawód mnie spotkał;)

      Usuń
  5. Przesłodka :))
    Ach te nasze maluchy:))

    OdpowiedzUsuń