wtorek, 24 marca 2015

Egzorcysta potrzebny od zaraz...

No to się Matka nachwaliła, naopowiadała się, że w domu ma anioła a nie dziecko, że noce przesypia, że na cycku nie wisi, leży, uśmiecha się i wszystko zrobić pozwala. No może wieczorkami marudna, ale Matka wypoczęta po całym dniu z ideałem jakoś te niedogodności znosi. Chwaliłam, pod niebiosa wynosiłam, peany kleciłam i mam za swoje. Jeszcze się nie nauczyłam, że przy dzieciach trzeba siedzieć cicho i się nie wychylać, że jest dobrze, bo niechybnie się skiepści. No i stało się. Coś moje dziecko opętało, coś nawiedziło...

Ale nie to, że tak całkiem. Nie to, że tragedia. Jakoś tak na pół gwizdka, a co za tym idzie, irytująco, upierdliwie i męcząco. Bo gdyby był koszmar, to Matka by się załamała, siadła w kącie i płakała, a tak, to nie wiadomo czy się cieszyć, że tragedii nie ma, czy rozpaczać, że sielanka odeszła...

Zośka zatem postanowiła się zrobić bardziej wymagająca. Ale rzecz w tym, że nie wiadomo czego wymagająca, bo gdy jest śpiąca, to spać nie chce, gdy jest głodna, to marudzi przy biuście, gdy jest zmęczona, to wierzga nóżkami. Tak źle i tak niedobrze. To pozycja nie odpowiada, to pierś lewa a nie prawa, to za bardzo wyspana lub wręcz odwrotnie. Nadal pięknie się uśmiecha, gaworzy, leży na macie lub kocyku, by za chwilę oznajmić swoje niezadowolenie ze wszystkiego marudzeniem, ale nie wrzaskiem, tak intensywnie, ale nie głośno... tak tylko trochę...

Noce przespane też poszły w odstawkę. Tak, wiem, że i tak nie mam na co narzekać, ale ciężko pogodzić się z odebranym luksusem... Zosia budzi się w nocy, wierci się, pojękuje, przekręca w łóżeczku... Biorę ją na karmienie i do siebie do łóżka, a ona do rana macha rączkami i nóżkami. Raz się wybudza, raz nie, żeby przed 7 ogłosić, że już jest dzień i trzeba wstawać.
Drzemki? Drzemek brak, bo to co Zosia odstawia drzemkami nazwać nie można. Godzina wiszenia na Matce, by włączyć syrenę przy odkładaniu, a gdy już się uda, to pokimać 10 minut i obudzić się z wrzaskiem na pierwszy lepszy szmerek w pobliżu... Nie może usnąć z powrotem, robi się marudna i jęcząca.
Biust też stał się nagle większym przyjacielem... W sumie rączka też jest dobra, ochraniacz na łóżeczko, materac, oparcie kanapy też. Zośka zasysa wszystko za wyjątkiem smoczka... Ślini się do tego okropnie, co rodzi mi w głowie pewną myśl... zęby... ale czy to możliwe? Teoria skoków rozwojowych też zaczyna mi się wydawać prawdopodobna, bo o ile u Filipa zmiany nie były tak spektakularne, tak u Zosi, to tak, jakby ktoś przełączył jakiś włącznik i coś się zmieniło... Widać, że coś jej ewidentnie dokucza, a ja znów nie wiem, jak jej pomóc.

Wiadomo, dziecię mi rośnie, rozwija się, przerwy między drzemkami dłuższe, trzeba kombinować więcej zajęć,ale myślałam, że to ja jestem przewrażliwiona ostatnio, bo Filipkowa choroba, bo wszyscy na kupie, bo zamęt i ogólny rozgardiasz, ale teraz wszystko wróciło do normy, a Zosia nadal pokrzykuje, pojękuje, nie chce spać... Coś ją opętało i nie chce odpuścić...

17 komentarzy:

  1. Nie zęby, tylko intensywny rozwój ślinianek zapewne :)
    Viburcol próbowałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy Filipie nadużywałam różnego rodzaju specyfików dlatego przy Zośce jakoś mam opory;)

      Usuń
  2. Mój synek tak miał płakał nic mu nie pasowało a pod koniec czwartego miesiąca wyszły mu dwa ząbki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas zaglądam w paszczę i wypatruję, wypatruję;)

      Usuń
    2. Też zaglądałam wypatrywałam długo długo nic nie było aż tu nagle pojawiły się dwa

      Usuń
  3. Ha widzisz, jak to się zmienia. Ostatnio zazdrościłam ci spokojnej Zofii, a tu od dwóch dni moja dwugodzinną drzemkę odbębnia w dzień, Kij to, ze czasem na mnie albo w wózku, ale się liczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas coś się z tymi drzemkami pokopało... ale wieczór jak na razie pewny;) Zasypia i śpi;)

      Usuń
  4. bo tak to już jest, że jak pochwalimy to spier.....:( u mnie było to samo! Pochwaliłam córkę, że przestała sobie nocne wędrówki urządzać i teraz mam......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas się zaczynają wędrówki ludów... Na szczęście Fi śpi jeszcze w zamkniętym łóżeczku, ale rano, jak go M. wypuści, to pierwsze kroki kieruje do mnie do łóżka, a że robi to z wielkim entuzjazmem, to budzi przy okazji śpiącą ze mną Zośkę;)

      Usuń
  5. Są takie dni i zdarzać będą się nawet do starości tylko w innym sposobie... Dasz rade zacznie chodzić to będzie ganiac za młodym i będziesz miała chwile spokoju :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślałam, że przy drugim dziecku już nie będę tak wiecznie na coś czekała, bo przecież już raz to przeżyłam... A jednak czekam, bo ciekawi mnie jak to będzie z dwójką;)

      Usuń
  6. No cóż... Nie może stale być idealnie ;) Maluch jak i stary, i humory ma i zachciewajki... Czasem i gorszy dzień czy okres... Najważniejsze że nigdy nie jest ciągle "źle" :) Przyjmować na klatę gorszy "czas" i wierzyć że kiedyś wszystko się unormuje ;) Trzymaj się matka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dziś było o niebo lepiej i nawet miałam wyrzuty, że ją tak oczerniłam;)

      Usuń
  7. Ja też nauczyłam się już nie chwalić, bo nigdy mi to na dobrze nie Wyszło :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też Nauczyłam się już nie przechwalać, szczególnie jeśli chodzi o Młodego, bo nigdy mi to na dobrze się wyszło :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. no jakbym czytała o swoim Adasiu!!!
    nie wiem co jest grane...;D
    tez mu sie wszystko poprzestawiało, noce juz tez całe nieprzespane....
    ;/
    wiem co czujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja coraz bardziej wierzę w skoki rozwojowe;) No i podobno istnieje coś takiego jak kryzys trzeciego miesiąca, ale ile trwa to nie mam pojęcia;) U nas na szczęście chyba wszystko zaczyna iść ku dobremu;)

      Usuń