Ten tydzień od początku był zakręcony. Fifi chodził zakatarzony, ale myśleliśmy, że jakoś przechodzi tego gila. Był coraz bardziej marudny, budził się w nocy z płaczem i musiałam go zabierać do siebie aż w końcu dostał gorączki i skończyło się rumakowanie. Siedzimy więc w domu i zastanawiamy się co dalej robić z chorowitkiem.
A Zosia?
Zosia coraz bardziej ciekawa świata. Już nie wystarcza jej spokojne leżenie i gapienie się w karuzelkę, ona chce zwiedzać, podziwiać, poznawać. Noszona na rękach trzyma już sztywno główkę i ogląda wszystko wokoło, a gdy leży na kocyku, obraca się wokół własnej osi i wyciąga ryjek w stronę, gdzie ją coś interesuje. Jak surykatka ;)
Zdrówka dla Fifiego, te choroby są okropne...
OdpowiedzUsuńAle Twoje dzieciaczki mają prześliczne oczka :)
OdpowiedzUsuń