poniedziałek, 9 marca 2015

Łóżkowe trójkąty... a nawet czworokąty...

Nasz Fifiś nigdy nie był specjalnie przytulaśny jeśli chodzi o spanie. Potrzebował przestrzeni, strasznie się wiercił, nie lubił stłamszenia. W zasadzie sam zdecydował, kiedy wyniesie się z łóżka rodziców i nie będzie już potrzebował zabierania do nas w środku nocy. Odkąd zamieszkał w swoim pokoiku, nawet nie specjalnie przychodził rano do nas. Czasem, gdy chciałam odespać, jakby na złość wbiegał do sypialni, trzaskał drzwiami, przekoziołkował się po mnie, rozbudził i sobie poszedł. O przytulaskach mowy nie było.

Zosia chyba idzie w tej dziedzinie w ślady brata. Praktycznie od samego początku nie miała problemu ze spaniem w łóżeczku. Zabieram ją w nocy albo nad ranem bardziej z mojej wygody i mojej potrzeby bliskości niż z jej fanaberii. Na rękach zdarza jej się usypiać, ale po krótkim czasie zaczyna się wiercić, bo jej niewygodnie. Ciepełko lubi bardziej niż Filip, dlatego jeszcze daje się przykrywać, ale o rożkach, becikach czy otulaczach mowy być nie może. Księżniczka lubi się wiercić, ale w przeciwieństwie do brata, nie wybudza się przy tym zbyt często.

No i można by powiedzieć, że mam fajnie. Wysypiam się, mam łóżko dla siebie.
Z tym wysypianiem mogłabym dyskutować, bo wchodzi jeszcze kwestia Szanownego Pana Małżonka, który to nie liczy się ani ze mną, ani z Zosinką i chrapie nam nad uszami niemiłosiernie. Skutkuje to wiecznymi nocnymi manewrami, bo to on wstaje i się wynosi, to ja chodzę po domu, żeby odpocząć od tych dźwięków, to i tak obudzona wstaję do Filipa albo usypiam obudzoną Zośkę. No ale jeśli chodzi o dzieci, to śpią przyzwoicie i narzekanie byłoby grzechem. Ale ostatnio zaczęło się coś dziwnego dziać z Fifulem. Trzy razy obudził się w nocy z dziką histerią, płaczem nieutulonym, nie byłam w stanie go uspokoić, dopiero po długim czasie kładł się z powrotem, ale spać nie chciał, leżał i patrzył. Do tego zapałał miłością do naszego łóżka. Mocno chce mi towarzyszyć, gdy karmię wieczorem Zosię. Siedzę wtedy na łóżku przy ściemnionym świetle i Fi przychodzi też się przytulić. Pozwalam mu na to, bo to przyjemne i nie chcę, żeby czuł się odepchnięty. Podobnie ma się sytuacja rano. Też przychodzi do mnie do łóżka, przytula się, głaszcze Zosię, bierze ją za rączkę, pogada, pośpiewa i dopiero razem wstajemy. Czasem bywa to męczące, zwłaszcza, gdy wyrywa mnie ze snu, ale jest takie fajne, że zaraz zmęczenie mija. W końcu mam to, czego zazdrościłam innym mamom - rodzinne poranki w wyrku...

Zazdrościłam też zawsze innym mamom dzieci, które w nocy przychodzą się poprzytulać. Teraz wiem, że nie miałam za czym tęsknić. Zwłaszcza, że ta przyjemność spadła na mnie nieoczekiwanie ostatniej nocy. Infrastruktura łóżkowa nie była przygotowana na przyjęcie jeszcze jednego lokatora. Zwłaszcza zapłakanego i niewiedzącego czego on tak w zasadzie chce. No ale przybył i trzeba było sobie jakoś radzić. Zosia na środku więc ja z Fifiniem musiałam się upchnąć na jednej połowie, między synkiem a córką, powyginana w pałąki. M. na drugiej połowie, ale niedługo, bo chrapiącego nie wytrzymałam i pognałam do salonu. Jedna mała kołderka na naszą trójkę, bo Fi nagle zapałał miłością do przykrywania. Zosia zmarznięta, ja obolała. Masakra. I o dziwo ani na chwilkę nie zawitała mi do głowy myśl, żeby odnieść go do niego do łóżeczka, żeby dać go M. na ululanie. Gnieździliśmy się na kupie do 8 kiedy to Fi przetoczył się po nas i oznajmił, że on wstaje. Z uśmiechem na pyszczku. Ze mną i z Zosią było gorzej. Ja pogniecione cała, a Zosia przestraszona. Szybko jednak doszliśmy do siebie i szczerze powiem, że mogłabym tak częściej. Teraz się jakoś przygotuję, zrobię miejsce na wszelki wypadek, bo spanie z dzieciorkami jest fajne... Byle nie zbyt często ;)

8 komentarzy:

  1. U nas takie wędrówki są gdy coś męczy chłopców, a czasem w czasie choroby wszyscy lądują w łóżku, jak usną to ja się wynoszę, nie lubię jak ktoś mnie dotyka gdy śpię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam problem ze spaniem, jak ktoś się na mnie kotłuje, ale jak jestem zmęczona, to robi mi się wszystko jedno;)

      Usuń
  2. Te nocne wędrówki mnie i męża wykańczają....męczące jak cholera, w dodatku córka aż za bardzo się przytula we snie i nijak nie mogę spać :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tak mam do listopada..zeszłego roku...za nic nie mamy patentu na zmiany. Odkąd jest mobilna i nie śpi zamknięta w kojcu, co wieczór do nas przychodzi...czasem to dopiero nad ranem ją widzę, bo zdarza się, że przychodzi po cichutku, a czasem z płaczem...
    a ja przez 6 dni w tygodniu czuję się jak ZOmbi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dlatego boję się zmienić Filipowi łóżeczko. Teraz ma turystyczne i sam domaga się zamykania w środku, jak chce spać;)

      Usuń
  4. Na czym polega ululanie Filipa ? Masz jakies sprawdzone sposoby? szukam sposobu zeby Maly szybko zasnal w nocy jak sie przebudzi a nie raz zajmuje mu to ze 2h i jak juz zasnie to mi budzik dzwoni i pora wstawac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to takiego sposobu nie mam i jak Fi budzi się w nocy, to jestem tak zagubiona, że nie wiem, co mam robić. Kiedyś, gdy się przebudzał, zapychałam go cyckiem i zasypiał, ale odkąd odstawił się od piersi takie sytuacje mogłabym zliczyć na palcach. Ale jak już się zdarzy, to staram się jakoś uspokajać, trochę ponoszę, trochę poprzytulam, a potem to już sam zasypia.

      Usuń